Wczoraj na forum ktoś zapytał czy nosimy szorty. I tak sobie uświadomiłam, że pomijając wyjścia na rower, bieganie czy do własnego ogródka nie zakładam tej części garderoby. Spódnice - tak! Szorty…
Jednak wychodzę z założenia, że życie jest za krótkie na takie pierdoły, kompleksy i przejmowanie się innymi założyłam więc szorty na grilla. Ułatwieniem było to, że wszyscy obecni widzieli mnie już wcześniej w piżamie więc w zasadzie nihil novi. Utrudnienie: dziewczyna, z zupełnie innym typem figury, która nogi ma idealne (długie, szczupłe). No ale całe życie się z kimś porównywać? Ona ma lepsze nogi, ja brzuch i talię. A zresztą nawet gdyby była miss to co zmieni to, że ubiorę worek pokutny? I tak będzie oczywiste, że ona ma lepszą figurę niż ja, bez znaczenia jak będziemy ubrane :)
Oczywiście mimo nie do końca jędrnych "buł" i mimo mojej bladości nikt nie zwracał na mnie przesadnej uwagi. Dlatego od dziś śmiało będę wszystkim polecać walkę z własnymi kompleksami. Jasne, że strój powinien być dobrany do figury, prawdopodobnie powinnam mieć ciut dłuższe spodenki. Ale było ponad 30 stopni, na grilla w kiecce niewygodnie a ja w szafie miałam tylko tak krótkie gatki. No i trudno. Nikomu oczy nie wypłynęły krwawiąc.
Ja wiem, jestem w miarę szczupła - ale mam spore rozstępy na udach, blizny, jakieś przebarwienia, te nieszczęsne miękkie buły… Nie są to nogi idealne.
Ale nikogo to nie obchodzi. Nikogo nie obchodzi obwód uda obcej osoby. Ani jej cellulit. Ani rozstępy. Ok, może ktoś spojrzy na chwilę ale zaraz zapomni zajmując się swoimi sprawami, a jak nie zapomni to ja mu współczuję nudnego życia, że się takimi bzdurami zajmuje na dłużej :) Nie gotujmy się w upały!
A na koniec idealna przekąska (lub przy zwiększonej porcji śniadanie) na tę porę roku - truskawki, jogurt bałkański i płatki owsiane ;)