Witam cieplutko Was.
O jejku. Co to była za noc. Calutką nie spałam.. Brzuch strasznie bolał, wydaje jakieś dziwne dźwięki do teraz. Ból taki jakby ktoś mi jelita wyjmował i wszystko inne. Nie wiem czemu tak... Może to po treningu.. Mam nadzieję, że skończy się w dzisiejszym dniu tylko na wydawaniu dźwięków, bo nie dość, że szkoła to i następny trening, więc w domu pojawię się późnego wieczora.
Stwierdzam wszem i wobec, iż przez te 4-5 dni, uzależniłam się od wagi. A tak być nie może. Teraz ważenie ograniczam tylko do piątku i poniedziałku. Koniec kropeczka. Co to ma być. Jakaś waga mną władać nie będzie. Z rana na nią nie weszłam. Tak więc wejdę dopiero w wielki piąteczek. Chciałabym zobaczyć 68.0.. Ale w sumie każdy spadek mnie zadowoli.:)
Oprócz postanowienia wagowego, zrobiłam rachunek sumienia i stwierdziłam, że nie mogę podjadać słodyczy. Bo niby coś skubnę od czasu do czasu, i niby to tylko skubnięcie, ale jednak. Wezmę sobię również jakiś dzień w tygodniu, gdzie pozwolę sobie na małe conieco ;) Niech to będzie niedziela. Aczkolwiek, iż jest wielki tydzień, nie ruszam teraz żadnych słodkości Trzeba się poświęcić, chociaż w takim minimalnym stopniu. Są jeszcze inne postanowienia więc zgarnę je w kupe.
POSTANOWIENIA
I. Waga 2 razy w tyg.
II. Ograniczam słodycze
III. Mój cel do:
2 maja to 67-66 kg
23 maja to 64 kg
następne będą potem.
IV. trzymam się zdrowej dietki i nie opuszczam żadnych treningów
V. W święta również będę trzymać dietkę :)
No dobra. Wystarczy już. Teraz śniadanko i baju baju. Wybaczcie za dzisiejszy bilans, ale to jest dzień w którym jeżdże z miasta do miasta i ciężko cokolwiek zrobić, bo nigdzie się nie przesiadam ani nic.
Bilans:
I. owsianka z jogurtem naturalnym i pistacjami
II. serek wiejski ze słonecznikiem
III. to samo
IV. jajecznica z pomidorkami.
A jak Wam mija dzień i jakie Wy macie postanowienia? :)