Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witajcie ;) jestem Gosia i jestem studentką trzeciego roku. Decyzję o zmianie nawyków żywieniowych podjęłam, gdyż chcę się poczuć bardziej pewna siebie, chcę być zadowolona ze swojego wyglądu i dzięki temu iść przez życie szczęśliwiej niż dotychczas ;D

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2493
Komentarzy: 35
Założony: 22 stycznia 2014
Ostatni wpis: 10 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Margot90

kobieta, 34 lat, Racibórz

159 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: wymarzona sylwetka do czerwca ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 lutego 2014 , Komentarze (4)

Dzisiaj minął mi tydzień odkąd zaczęłam przygodę tutaj i szczerze powiedziawszy jest to rewolucja mojego życia :)

Mam tyle pomysłów w głowie, tyle energii, cały czas coś robię i jestem szczęśliwa :)

Weekend miałam tak, aktywny, że nawet nie miałam czasu wejść na laptopa. 

W piątek ( 3h) sobotę (9h) i niedzielę (6h) byłam na akcji Fundacji "Okaż serce dzieciom i osobą niepełnosprawnym" w E.Leclercu. Opiekowałam się dzieciakami ze szkoły podstawowej, które pakują ludziom zakupy do siatek i jeśli ktoś chce, może "coś" wrzucić do ich puszek. Jak dla mnie to fajna sprawa, bo nie dość że dzieciaki nie nudzą się w domu, to mogą pomóc innym  w jakiś sposób :) a jaką mają radochę,  gdy, ktoś kupi im dodatkowo coś słodkiego :)

Moje menu z ostatnich dni:

Piątek
7.30 -  I ŚNIADANIE: Owsianka z jogurtem, siemieniem lnianym, słonecznikiem, pestkami dyni i granatem
10.30 - II ŚNIADANIE: Surówka z jabłkiem, marchewką i słonecznikiem + maślanka
13.30 - OBIAD: Łosoś z warzywami i sok pomidorowy
16.30 - PODWIECZOREK: Koktajl z bananem, otrębami i kakao (wzięłam do kubeczka na akcje )
19.30 - KOLACJA: Tortilla własnego wykonania z indykiem i dużą ilością warzyw

Sobota
7.30 -  I ŚNIADANIE: Jajecznica z 2 jajek, cebulka i pieczarkami + dwie kromki chleba graham z masłem
10.30 - II ŚNIADANIE: banan + jogurt naturalny (na akcji)
13.30 - OBIAD: bułka grahamka z dużą ilością zrobionego wcześniej w domu twarogu chudego z papryką, ogórkiem i szczypiorkiem (na akcji)
16.30 - PODWIECZOREK: Koktajl malinowo- bananowy z twarogiem chudym i otrębami
19.30 - KOLACJA: Kawałek pizzy zrobionej przez moją bratową :)

Niedziela

7.30 -  I ŚNIADANIE: Owsianka z jogurtem, siemieniem lnianym, słonecznikiem i pestkami dyni
10.30 - II ŚNIADANIE: Grahamka z serem żółtym i polędwicą z indyka (na akcji)
13.30 - OBIAD: Grahamka z serem żółtym i polędwicą z indyka + jogurt do picia i banan (na akcji)
16.30 - PODWIECZOREK: Lody malinowe własnej produkcji :)
19.30 - KOLACJA: Odsączony śledź w oleju z kromką chleba razowego z pomidorem

Moja aktywność fizyczna:

Piątek:
11.30: Rozgrzewka 5 min
   SKALPEL II 30 min
           Mel B nogi 10 min
           Mel B tyłek 10 min
           Tiffany boczki 10 min
           Rozciąganie 5 min

1,5 h spacer z moim pieskiem i siostrzenicą :) kocham to :)

Sobota:
Stałam na akcji od 10.00 do 19.00 - a to tego w tygodniu mam jeden dzień regenerujący, czyli bez ćwiczeń :)

Niedziela:
17:00 Rozgrzewka 5 min
  SKALPEL WYZWANIE ( dałam radę wykonać prawie wszystkie ćwiczenia tak jak być powinno, aż się ze szczęścia popłakałam ) 40 min
         Tiffany boczki 10 min


Dzisiaj wpis bez zdjęć z braku czasu :) obym w tym tygodniu miała go trochę więcej :)

Tydzień minął mi bardzo szybko :) najważniejsze, że czuję się wspaniale i po prostu pokochałam ćwiczyć :) a szykowanie i fotografowanie jedzenia sprawia mi ogromną przyjemność :) a jeszcze bardziej jego jedzenie :)
zrobiłam się taka zorganizowana i umiem sobie zaplanować wiele rzeczy, z czym miałam ogromne problemy zawsze.  Bardzo się ciesze że tu jestem :)

Muszę iść spać, bo rano zaczynam praktyki w przedszkolu :)

Dobrej nocy :)




7 lutego 2014 , Komentarze (5)

Edit: Coś ześwirowało na vitalii więc dodaje wpis jeszcze raz J Dobrze że zawsze pisze w Wordzie, bo już kilka razy mi się kasowały całe wpisy.

 I już po wizycie u dietetyczki. Ehh jestem taka szczęśliwa, a zarazem zła na siebie. Szczęśliwa jestem dlatego, że tego co wyszło z badań, nigdy bym się nie spodziewała


Jestem w szoku, że nie mam żadnej zbędnej tkanki tłuszczowej!!!! A z tego co wyszło, to nawet mam jej zbyt mało. Jak to jest możliwe jak ostatnimi czasy jadłam same śmieciowe żarcie, dużo słonych przekąsek i słodyczy????

Za to mój organizm przetrzymuje wodę. Mam jej zbędnej w organizmie prawie 5 KG.

I gdybym ją straciła to moja waga dawałaby 47 kg - jakoś nie mogę w to uwierzyć!!! :)))) 

Wiecie, z tą wodą to prawda, bo jak się ważyłam w poniedziałek na czczo to wyszło mi 54 kg, a dzisiaj waga pokazała 52.2. Prawie 2 kg w zaledwie 4 dni??? Ale przez ten tydzień piłam mega dużo wody z cytryną coś ok 3 l na dzień i dietetyczka kazała mi tak robić dalej:) ja kocham wodę z cytryną i daje jej bardzo dużo. Na dzień wypijałam sok z około 2 cytryn i bałam się że to może być za dużo jak na 24 h. Ale dietetyczka mnie uspokoiła i powiedziała że mogę pić tego soku ile chce, bo witamina C jest wydalana i na pewno nie dojdzie do hiperwitaminozy. Czyli kolejna dobra wiadomość dla mnie :)) a picie wody z cytryną ma wiele wiele zalet i nie jest mdła jak dla mnie :)

 Pokazałam jej jeszcze swój zeszyt z notatkami, co jadłam od poniedziałku i kobitka była zachwycona :D powiedziała, że dawno nie widziała tak zbilansowanie ułożonego jadłospisu, przez osobę która dopiero zaczyna przygodę ze zdrowym odżywaniem :) dała mi kilka cennych wskazówek, które na pewno wykorzystam :) przede wszystkim kazała mi jeść więcej tłustych ryb na obiad, wołowinę (ale ja takiego mięsa nie jadam, tylko drób i ryby), orzechy i w ogóle więcej dobrych tłuszczy, a do kolacji jakieś pieczywko mogę wcinać oraz dobrze by było gdyby w mojej diecie 55-65% stanowiły węglowodany, 10-15% białka a 20-15% tłuszcze.(z tego co mi wyszło, w moim tygodniowym menu węglowodany stanowiły ok 40-45 %, białka ok 30% i tłuszcze też ok 30% - i dobrze się z tym czuje więc chyba przy tym zostanę). A dodatkowo nie mam masy mięśniowej, a chciałabym ją choć troszku zbudować, więc to białko mi się przyda. Jak myślicie???

 Pani dietetyk poradziła mi jeszcze, że moje dzienne zapotrzebowanie kaloryczne przy tej aktywności co mam, powinno oscylować tak od 1700 kcal do 2000 dziennie. Jak ja to wszystko zjem :)))). 

 Bardzo się cieszę że pokazałam jej te moje notatki, bo teraz wiem że to co robię jest dobre.

 Zła jestem na siebie dlatego, że nie poszłam do specjalisty wcześniej. Tyle lat myślałam, że mam za dużo tkanki tłuszczowej i wymyślałam jakieś "diety cud". Wiadomo jak one się kończyły, samymi porażkami, złym samopoczuciem i brakiem wiary w siebie.

A teraz okazało się, że nie mam za dużo tkanki tłuszczowej a wody i tracenie kg to nie dla mnie.  DLA MNIE JEST ZDROWE ODŻYWIANIE I PICIE DUŻEJ ILOŚCI WODY.

 Dziewczyny nie róbcie tego błędu co ja. 

Nie mówię, że macie teraz iść do dietetyczki i płacić kasę za układanie jadłospisów, jakieś suplementy itp. ( Chyba że same nie potraficie i wolicie by ktoś robił to za was:) ) 

Ale przynajmniej pójść i zrobić ten pomiar ciała, żeby wiedzieć na czym się stoi.

 Ja za ten pomiar nie zapłaciłam nic. Byłam w Naturhouse ( akurat u nas w Raciborzu jest bardzo miła Pani Dietetyk, która na wstępie powiedziała mi że oni zajmują się osobami z nadwagą lub problemami z wagą, a na mnie gołym okiem widać, że to mnie nie dotyczy. Ale wzięła mnie do gabinetu, zmierzyła, zważyła i zrobiła ten pomiar na tkankę tłuszczowa w samej bieliźnie. Pogadałam sobie z nią trochę, odpowiedziała mi na moje pytania i sprawdziła zeszyt :)

 

Ale nie wyszłam stamtąd całkowicie z gołymi rękoma :) kupiłam sobie super 3 gazetki i dwie książeczki z przepisami. 

Powiedziała mi, że te magazyny są bardzo fajne i wychodzą tak raz na 3 miesiące, czyli kolejny będzie w marcu czy jakoś tak. I żeby nie kupować takich magazynów jak "Szczupła linia" itp bo niewiele one mają w sobie wartościowych informacji. Jedyną gazetką którą mi poleciła to Women's Health i Shape :)

 A w książeczkach są mega przepisy, którymi jak wypróbuje to na pewno się podzielę :)

 Dzisiaj bardzo pracowity dzień mnie czeka \ :) wieczorem dodam jeszcze fotomenu i sprawdzę co u was :)

 Udanego dnia :)

 

7 lutego 2014 , Komentarze (3)

Dzisiaj dzień był dla mnie średnio przyjemny, ale dobrze że już się kończy :) teraz mam dobry humor, ale miałam pewne chwile zwątpienia, NIE DAŁAM SIĘ JEDNAK:D i jestem z siebie bardzo dumna. Bardzo mnie boli fałszywość u osób i dwulicowość i przebywanie w takim towarzystwie zabiera mi bardzo dużo energii, więc chyba jedyne wyjście to ograniczać to do minimum.

Dzień jak zwykle spędziłam bardzo aktywnie i brakowało mi czasu. Z rana posprzątałam, poćwiczyłam, byłam na wolontariacie w świetlicy środowiskowej, a potem odwiedziły mnie "kumpele" i moja bratowa z siostrzenicą :) jak już wszyscy poszli to padłam na łóżko i spałam chyba do 22.00. Więc teraz mogę siedzieć :P

MOJE MENU

8.30 - ŚNIADANIE: Placuszki bananowe z jogurtem i musem z malin oraz szklanka maślanki

10.30 - II ŚNIADANIE: Sałatka z marchewką i jabłkiem oraz nasionkami oraz szklanka maślanki

13.30 - OBIAD: Makaron żytni pełnoziarnisty z indykiem, papryką, cebulką oraz trochę warzyw gotowanych na parze

16.30 - PODWIECZOREK: Koktajl z mrożonych malin, banana i twarogu chudego

19.30 - KOLACJA: Tortilla z indykiem, warzywami i sosem czosnkowym

AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA

11. 30 - SKALPEL 30 min (nie robiłam ćwiczeń na brzuch, bo z racji tego że mam @ wolę go nie przemęczać)
Rozciąganie 10 min

Dzisiaj pieniążka do skarbonki nie wrzuciłam, bo mam takie założenie, że przynajmniej z godzinę mają trwać moje ćwiczenia, abym mogła je zaliczyć jako trening. Dodatkowa motywacja do dłuższych ćwiczeń :)

A na koniec mój mały dzisiejszy sukces :) moja bratowa przyniosła  do mnie moje ukochane ptasie mleczko. Przez cały dzień, jakoś nie miałam ochoty go jeść, więc też nie widziałam takiej potrzeby, by się opychać. Jednak jak wstałam o tej 22.00 taka zmarnowana, z poczuciem beznadziejności itd. chciałam zacząć wsuwać te mleczka. Na szczęście się opanowałam, bo jednak godzina już nie ta i zamiast tego poszłam z moim psiakiem na spacer. A jak wróciłam to od razu humor mi się polepszył, przemyślałam kilka rzeczy i wiem że będzie dobrze :))

Jeszcze jedno, jutro (tzn. już dzisiaj) mam na 7.00 do dietetyczki zrobić sobie pomiar składu ciała, więc zapewne dam znać jak to wygląda i jakie mam te wyniki. Lecę spać.

Dobranoc :)



5 lutego 2014 , Komentarze (5)

I znów kolejny dzień przeleciał :) i oczywiście cały czas coś robiłam, gdzieś biegałam czy jeździłam, więc było bardzo aktywnie :) ahh, uwielbiam ten stan :)

Postanowiłam prowadzić mój pamiętnik tak, jak lubię go czytać u niektórych z was tutaj na Vitalii ;) (więc od razu z góry przepraszam, jeżeli podpatrzyłam od kogoś coś  )

MOJE MENU:

7.30 - ŚNIADANIE: owsianka z granatem, siemieniem, słonecznikiem, wiórkami kokosowymi i jogurtem

10.30 - II ŚNIADANIE: Tatziki mojego pomysłu z dużą porcją jogurtu i papryką oraz oczywiście ogórkiem
13:30 - OBIAD - Grillowany ser camembert z ziołami i warzywa na patelnie (gotowane na parze)
16:30 - PODWIECZOREK: Koktajl z maślanki, malin i chudego twarożku (maliny miałam zamrożone, bo zapomniałam wyciągnąć z zamrażalnika, więc wyszły mi bardziej lody :p ale chyba to nawet było lepsze niż koktajl , a na dodatek organizm musiał spalić dodatkowe kcal, żeby się ogrzać :D - więc POLECAM)
19:30 - KOLACJA: Tuńczyk z wody z makaronem, kukurydzą, cebulką i szczypiorkiem  (miało być zamiast kukurydzy jajo, ale zapomniałam ugotować, a nie chciało mi się czekać :D)

AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA
11:00 Rozgrzewka 10 min
  SKALPEL WYZWANIE 40 min ( najcięższy ze skalpeli więc nie dałam rady wykonać wszystkich ćwiczeń tak jak być powinny, ale mam za to motywację, żeby do końca lutego zrobić go już tak jak być powinno)

W trakcie ćwiczeń poczułam leciutki ból brzucha i jak się potem okazało dostałam okres, który mi się spóźniał tydzień, ale to chyba przez stres spowodowany kolokwiami i egzaminami. W poniedziałek idę go gina sprawdzić czy "tam" jest wszystko ok :D

Wieczorem chciałam jeszcze wskoczyć na orbitreka i zrobić Mel B, ale w trakcie rozciągania coś mnie zakuło w brzuchu więc sobie odpuściłam :) bo gdy poczuje chociaż lekki ból w trakcie ćwiczeń, to zawsze odpuszczam, żeby się nie nabawić jakiegoś dziadostwa czasami.

FRYZJER:)

Byłam dzisiaj jeszcze u fryzjera podciąć końcówki, bo jak można było zauważyć na zdjęciach z moją sylwetka, miałam je bardzo zniszczone ( nic dziwnego, jak ostatni raz podcinałam je z pół roku temu xD) i teraz są mega cudne :) fryjerką jest kuzynka mojego chłopaka więc poleciła mi jakiś produkt do włosów 10w1, ponoć we Włoszech robi on furorę i faktycznie jak po ścięciu nałożyła mi go na końcówki to efekt bajeczny :D kupiłam go oczywiście i ciekawe jak się będzie dalej sprawdzał. Na zdjęciu poniżej jest foto tego, gdyby ktoś był zainteresowany jak się ten produkt nazywa to piszcie :) ja zapewne zdam relacje za niedługo. Fryzjerka poleciła mi jeszcze gamę kosmetyków naturalnych z RADICAL i też jestem bardzo ciekawa jak się sprawdzą. Ale za tak miską cenę bo za wszystkie produkty zapłaciłam niespełna 40 zł to warto wypróbować:) najważniejsze, że są to naturalne kosmetyki :) jeżeli któraś z was używała, to dajcie znać jak się sprawdzają :) Kupiłam sobie jeszcze farbę do włosów z Loreala, zawsze używałam Castinga albo Sublime Muse, ale postanowiłam zaryzykować i sprawdzić tą :) a włosy farbuje rzadko, bo tak raz na dwa czy trzy miesiące, tylko po to aby trochę je odświeżyć i nadać blasku:)

ZAKUPY :)

Odwiedziłam dzisiaj jeszcze Pepco w poszukiwaniu szklanek do Latte i przy okazji kupiłam sobie dwie szkatułki, super skarbonkę i moim przyjaciółką fajny prezencik :)


Cudna jest ta skarbonka, a potrzebna mi jest ona do tego, że za każdy wykonany trening wrzucam 2 zł. Miałam jedna, ale to z osiemnastki mojego chłopaka i wrzucało się pieniążki w "te" miejsce :P a ta jest wręcz idealna. Mam zamiar za trzy miesiące wyciągnąć  zawartość i za nie kupić sobie wymarzone jeansy z WRANGLERA :) więc motywacja jest ogromna :))))

Od dawna też szukałam jakiegoś kuferka na moją biżuterię, bo miałam ją schowaną w jednej szufladzie i ciągle mi się motała :P chciałam zamówić jakąś szkatułkę na allegro, ale były bardzo drogie ( w sumie mój chłopak chciał mi kupić na urodziny:) ale ja się nie umiałam zdecydować i dobrze, bo za tą kasę to mam aż dwie szkatułki i jeszcze kupiłam dwie ładne sukieneczki w Pepco, ale właśnie schną, więc zdjęcia nie zrobiłam )


Kupiłam moim przyjaciółką spóźniony "prezent gwiazdkowy" :D przed Świętami dla każdej zamówiłam po kalendarzu z sowami (mamy takiego świra na punkcie sów, odkąd razem o 2 w nocy oglądałyśmy horror "4 stopień" :)) niestety przesyłka szła "bardzo bardzo" długo, po czym okazało się że w ogóle nie została wysłana. Na szczęście gościu zwrócił mi kasę, a ja szukałam jakiegoś fajnego zastępczego prezentu i tak oto rzuciły mi się kubki z sową. Kupiłam 3, żeby każda z nas miała swój :) jutro mnie obie nawiedzają, to będę miała okazje je im dać :)

Wow, ale się dzisiaj rozpisałam :) ale dzięki temu, że ćwiczę i staram się dobrze jeść, mam bardzo dużo energii :) więc jakoś trzeba ją spożytkować :)

I na koniec moje przemyślenia z dzisiaj : siedziałam i jadłam obiad, starając się zjeść jak najszybciej, bo spieszyłam się do fryzjera. W ogóle mam problem, że zbyt szybko jem, nawet jak nie jestem głodna. Teraz dodatkowo tego jedzenia mam bardzo dużo na talerzach, bo w końcu ćwiczę i muszę sporo jeść i powiedziałam sobie tak "Gosia. wiesz po co musisz bardzo dokładnie żuć jedzenie?? Po to byś mogła dużo zjeść, a dobrze przeżute jedzenie zajmuje mniej miejsca w żołądku, więc go tak nie rozpycha :D" może to głupie, ale nigdy wcześniej tak o tym nie pomyślałam :) ale za to teraz jem ładnie powoli, żeby móc oszczędzać mój żołądek xD

Jeszcze sprawdzę co tam u was, wykąpie się, zrobię masaż, wklepie krem i idę spać, bo czekają mnie kolejne intensywne dni :) więc muszę mieć siłę :)

Udanego wieczoru :)

4 lutego 2014 , Komentarze (4)

I kolejny dzień prawie za mną. Cały dzień coś robiłam, byłam na zakupach, posprzątałam, a teraz chwila odpoczynku. Muszę jeszcze ogarnąć co będę jadła przez dwa dni i zobaczyć co mam w lodówce, bo szkoda by się coś zmarnowało.

Dzisiaj w Auchanie kupiłam sobie 1 kg łososia bo był w super cenie z 45 na 30 zł :) i szpinak z Frosty, a drugi za grosz :) wczorajszy łosoś gotowany w wodzie z papryką słodką i koperkiem tak mi posmakował, że postaram się go jeść częściej.

MENU

7.30 -  I ŚNIADANIE: Owsianka z jogurtem, siemieniem lnianym, słonecznikiem, pestkami dyni i granatem
10.30 - II ŚNIADANIE: Surówka z jabłkiem, marchewką i słonecznikiem + maślanka
13.30 - OBIAD: Leczo z indykiem
16.30 - PODWIECZOREK: Koktajl z bananem, otrębami i kakao
19.30 - KOLACJA: Sałatka z kiełkami, serem feta, pomidorkami, kukurydzą, słonecznikiem i kapustą pekińską

Kilka zdjęć dzisiejszego jedzenia :)



AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA

9.00: Rozgrzewka 10 min
 Mel B nogi 10 min
 Mel B tyłek 10 min
 Tiffany boczki 10 min
 Orbitrek 30 min
 Rozciąganie 10 min

17.00: Rozgrzewka 10 min
   Skalpel II 20 min
  2 x 6 minutówki z Ewką 
  Rozciąganie 10 min

Teraz mam wolne od uczelni, więc mogę sobie pozwolić, aby ćwiczyć z rana i pod wieczór, ale niestety od przyszłego tygodnia mam dwutygodniową praktykę w przedszkolu, a potem zaczynają mi się studia. Wydaje mi się, że jednak ważne, abym przynajmniej te 4 czy 5 razy w tygodniu ćwiczyła. A najlepsza opcja to: 5 dni ćwiczeń i jeden dzień wolnego - albo codziennie ćwiczenia a w niedziele regeneracja :D

Muszę się jeszcze pochwalić moim ukochanym pieskiem, który dzielnie mi 

towarzyszył przy przygotowaniu kolacji <3


I jeszcze tabelka moich pomiarów z wczoraj


Udanego wieczoru :)

3 lutego 2014 , Komentarze (5)

Nawet nie zaczęłam a już odpuściłam ;/
Ale co było i nie jest :) (jak to się mówi) nie pisze się w rejestr :)

Moje opóźnienie spowodowane było moimi 24 urodzinami, ale nie mam się co usprawiedliwiać. Najwyższa pora spiąć tyłek i iść do przodu. Mam 5 miesięcy na to, aby uzyskać efekt o jakim marze i UDA SIĘ :)

Wrzucam moje fotki, żeby było do czego porównywać za jakiś czas. Założyłam sobie taki plan, aby robić pomiary i zdjęcia raz na dwa tygodnie, żeby widzieć czy w jakiś sposób moje ciałko się zmienia.

Wydaje mi się, że na tych zdjęciach wyglądam mimo wszystko szczuplej niż w rzeczywistości i niezbyt widać mój cellulit, którego mam sporo na tyłku i udach. I ten brzuch i boczki ;/



Sorki za nieuczesane włosy i goły tyłek :P ale inaczej by nie było widać :))

MENU

7.30 -  I ŚNIADANIE: Owsianka z jogurtem, siemieniem lnianym, słonecznikiem, pestkami dyni i granatem
10.30 - II ŚNIADANIE: Koktajl z malinami i twarogiem
13.30 - OBIAD: Spaghetti z indykiem
16.30 - PODWIECZOREK: Koktajl z bananem, otrębami i mango
19.30 - KOLACJA: Łosoś z warzywami

W ciągu dnia wypiłam dużo wody z sokiem z cytryny i jedną kawkę z mlekiem na lepsze trawienie :)


AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA

9.00: Rozgrzewka 10 min
 Orbitrek 40 min
 Rozciąganie 10 min

17.00: Rozgrzewka 10 min
   Skalpel 40 min
  Mel B tyłek 10 min
  Tiffany boczki 10 min
  Rozciąganie 10 min

Wstawiam jeszcze wszystkie proporcje mojego menu (a nuż się komuś przyda) albo ktoś mi doradzi, co mogłabym jeszcze zmienić na lepsze :)

PS: Jedzonko obliczałam na stronce: www.ilewazy.pl Stąd też mam tabelki.

JAK DOBRZE JEST WEJŚĆ ZNÓW NA DOBRE TORY :)

I dziękuje z całego serducha za wszystkie komentarze oraz zaproszenia do znajomych oraz akceptacje zaproszenia ode mnie :) choć nie ma ich za dużo, bo się nie udzielałam to i tak DZIĘKUJE :))

A teraz czas jeszcze na masaż bańką chińską i jakiś dobry film.

Udanego wieczorku :)




23 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Nigdy nie byłam uważana za osobę grubą, ale jak to nastolatka - wiecznie mi coś nie pasowało. To tyłek za gruby, albo nogi nie takie. Nie pamiętam jednak, żebym stosowała jakieś drastyczne diety. Dopiero w technikum podjęłam próbę zrzucenia kilku kilogramów na diecie tzw. Odchudzanie Na Zawołanie a potem innej jej wersji Dieta Turbo. Pamiętam, że przez okres około miesiąca schudłam z 5 kilogramów co jak na mój wzrost było dosyć sporo. Co z tego jak efekt jo-jo był murowany. A wrócić do kontynuowania tej diety nie miałam sił i ochoty. Był taki okres w moim życiu, że ważyłam ponad 58 kg i czułam się bardzo źle ze sobą. Do tego doszły problemy kobiece, przez które musiałam brać tabletki hormonalne więc waga dosyć długo utrzymywała się na poziomie 58 kg. Szukanie nowym sposobów, "diet cud" - na tym się głównie skupiałam. Czasami było lepiej, czasami gorzej. Gubiło mnie to, że jak widziałam jakąś poprawę to zaraz miałam myślenie "ahh udało mi się, to mogę teraz sobie pozwolić". Tkwiłam w błędnym kole. Moją słabą stroną było również gubienie motywacji w działaniu oraz niechęć do aktywności fizycznej. Wierzę w to jednak, że ten etap mam już za sobą ;)

 

Wydaję mi się, że jakiś niecałe dwa miesiące temu poczułam, że chyba dojrzałam do tego, aby nie myśleć o diecie jako o czymś chwilowym, ale jak o zmianie moich nawyków żywieniowych, zmianie swojego życia na lepsze. Ważyłam wtedy 56 kg.  Kupiłam sobie kilka ciekawych książek, mate, fajne ciuszki do ćwiczeń.  Pierwszy miesiąc szedł mi super, spadłam do  wagi 52,5 kg ale jak to u mnie bywa, brak motywacji - styczeń kompletnie zawalony - całkowicie bez ćwiczeń i racjonalnego odżywiania.

 Koleżanka poradziła mi, żebym założyła tutaj konto. Powiedziała mi, że odnalazła tutaj motywację do działania i ja mam nadzieję że mi również się uda ;) Trochę się rozpisałam, ale od razu jakoś lżej na sercu ;)

A jak mi dzisiaj poszło:

9.00 - śniadanie - owsianka z siemieniem lnianym, morelami, pestkami dyni, sezamem, 1/2 jabłka i jogurtem

12.00 - II śniadanie - jabłko

15.00 - obiad - pełnoziarnisty makaron ze szpinakiem i serem feta

17.30 - podwieczorek - nic ;/

20.00 - kolacja - ryż zapiekany z jabłkami i jogurtem naturalnym

W tym sporo wody z cytryną, 1 kawka z mlekiem i dwie herbaty.


Dzisiaj dzień bez aktywności fizycznej, ale to dlatego ze długo na uczelni byłam po wpisy, potem na wolontariacie u dzieciaków i jeszcze u mojej malutkiej bratanicy. Mimo, że nie ćwiczyłam to i tak było dosyć aktywnie ;P a to chyba najważniejsze ;)

Jutro zamierzam sobie zrobić pomiar oraz się zważyć, abym miała co porównywać za miesiąc ;) myślałam też o zdjęciu, bo super by było kiedyś móc zrobić własną motywację "PRZED I PO" ;)

 Udanego wieczorku ;)

22 stycznia 2014 , Komentarze (5)

Chyba każdy z nas na tym portalu dąży do wymarzonej sylwetki, tylko dlaczego jednym się to udaje, a innym nie?? Odpowiedź jest prosta. Jedni z nas są zdeterminowani, walczą i osiągają sukces, a inni mają plan, ale brak im determinacji i wytrwałości. Niestety, jestem w tej drugiej grupie. Postanowiłam jednak to zmienić i dołączyć do osób, które osiągają sukces ;))

 Nie mam pojęcia czy ktokolwiek przeczyta to co tutaj będę pisała, ale mam zamiar prowadzić ten pamiętnik przede wszystkim dla siebie i zapisywać tutaj to co zjadłam, jaką aktywność miałam w ciągu dnia i w ogóle to co będę uważała, że powinnam napisać. 

Jeżeli znajdą się osoby, które posłużą mi radą i wsparciem, to będę bardzo szczęśliwa. Oczywiście również odwdzięczę się tym samym, bo dobrze wiem jak ważne jest wsparcie i motywacja w osiągnięciu wyznaczonego celu.

 Ja swoją przygodę zaczynam JUŻ TERAZ a nie OD JUTRA, tak wiec biorę się za planowanie mojego jutrzejszego jadłospisu i muszę ułożyć swój dzień tak, żeby znaleźć miejsce na troszkę ruchu.  Zaczynam walkę o lepszą wersję samej siebie!!!

Uważam, że jest to dobry moment, ponieważ w dniu dzisiejszym miałam ostatni egzamin z zimowej sesji i będę miała w końcu więcej czasu dla siebie. 

Mocno wierzę, że ten pamiętnik to będzie niezły motywator dla mnie i będzie w nim więcej sukcesów niż porażek ;))

I coś, co dodatkowo motywuje mnie do działania :D











 "Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga długiego czasu. Czas i tak upłynie"

H. Jackson Brown


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.