Dawno mnie tu nie bylo. Wyjechalam do Anglii i tak sobie tu siedze i lapie depreche. I do tego nie wiem jak ustawic polskie znaki na klawiaturze XD. Pogoda w tym kraju jakos nie zacheca do cwiczen, a wlasciwie do czegokolwiek. Jestem tu od miesiaca i opycham sie paskudnymi smieciami. Nie umiem sie tu zorgnizowac z jedzeniem, moze to przez brak miejsca w lodowce, albo przez brak pomylów. Nie wiem! Nie mam wagi wiec nie wiem ile waze. Nie mam tez centymetra, wiec juz nic nie wiem.
Tak patrze sobie na moje zdjecia ponizej i zastanawiam sie.
Czy ja nadal tak wygladam, czy moze znowu sie zapaslam i mam 68 kilo. Z fotela sie jeszcze nie wylewam wiec obstawiam, ze mieszcze sie jeszcze w granicy 63-64kg. Pracuje fizycznie po kilka godzin dziennie, i chyba to mnie ratuje. Moja dieta teraz to prawie same weglowodany MASAKRA! Tak sobie weszlam dzis na Vitalie i przypomnialo mi sie jak to wszystko wygladalo i jak to powinno byc tez teraz. Bylo liczenie kalorii, byly wyprawy na rynek po warzywka, byla silownia 3x w tygodniu. A teraz to zroblia sie ze mnie taka leniwa klucha.
Jak patrze jacy wszyscy tu sa zmotywowani, to zazdroszcze. U mnie z motywacja zawsze bylo kiepsko, a teraz to jeszcze polaczylam z niezdrowym jedzeniem. Nie wiem jak sié za siebie zabra. Chyba zainwestuje w mate do cwiczen. miejsce jest ,to niech sie chociaz nie marnuje. Moze kiedy bedé mie takie cialko