Witam :)
Oj wreszcie jakiś spadek. I to nie motywacji! ;D Wręcz przeciwnie.
Pierwszy raz od tylu miesięcy czuję, że to jest ten mój moment.
Postanowiłam nie liczyć skrupulatnie kcal. W tamtym roku wpadłam przez to w niezłe bagno. Wiem mniej więcej co i ile ma kalorii, ale nie zamierzam ważyć jedzenia, sumować, podliczać.
Chcę jeść zdrowo! Czuć się lekko i być pełna energii. Brakuje mi tego.
Wczoraj dietkowo, dzisiaj jak do tej pory również :)
Od wczoraj spadek 0.6 kg. To zapewne zatrzymana woda w organizmie i treści jelitowe, ale się cieszę, bo to ten pierwszy krok naprzód. Jestem bliżej mojego celu niż przedwczoraj.
Postanowienie? Nie będę już się bała wagi! Prawda kole w oczy, ale tylko dzięki niej jestem w stanie uświadomić sobie swoje złe postępowanie. Wiem, że nie powinno się codziennie ważyć, ale dla mnie to na prawdę jest lepsze rozwiązanie...Czuję się pewniej, wiem na czym stoję. Nie jestem jedną z tych osób, które po zobaczeniu 0.3kg więcej na wadze zaczynają się głodzić, bo 'przytyły'. Mimo wszystko siedzi we mnie taka sprzeczność, że muszę to kontrolować...
Dzisiaj basen i 'Killer' Ewki :)
Pozdrawiam!