Chociaż mam problem z kontrolą apetytu i parę razy w tygodniu przegrywam walkę z drzemiącym we mnie nieracjonalnym obżarciuchem
,
to dzięki vitalii - z całym jej systemem kalkulacji kalorii nie tylko spożytych, ale i spalonych, zauważyłam coraz lepszą wydolność podczas pływania!
Generalnie raz w tygodniu staram się popływać lub pomasować bąbelkami.
A jak niestety zjem za dużo, a w tygodniu zaliczyłam już bieganie i trening siłowy,
to wtedy wyobrażam sobie,że zostawię wszystkie te kalorie i całe zło tam, na basenie.
I nagle okazało się, że chcąc spalić jak najwięcej- czyli obowiązkowo kraul + plecy,
staram się robić jak najkrótsze przerwy i w miarę szybko dopłynąć do końca (bo wolne pływanie, jako że nie jestem wyśmienitym nurkiem, jest dla mnie mega męczące), bo tam legalnie mogę zaczerpnąć parę głębszych wdechów przed kolejną długością.
Oczywiście endorfiny przenikają mój umysł równie skutecznie, co zapach chlorowanej wody.
W ten sposób basen daje mi nadzieję i spokój, że chociaż znów nie udało się powstrzymać ciasteczkowej gastrofazy, to po spaleniu 500kcal przed snem, jutro mogę znowu walczyć o piękną figurę !
Razem z dietą vitalii