Nie mam weny by pisać ostatnio. A o dupie maryny nie lubię. Także parę słów tylko o ostatnich paru dniach będzie... Dieta trzymana, a w sumie to już nie dieta tylko mój chleb powszedni więc też nie ma się na czym rozwodzić, ani czym chwalić. Ruchu mało, to Skalpel wpadnie, to jakiś długi spacer, ale już nie tyle co wcześniej, wypalenie materiału jakieś czy co...
Myślimy z mężem o jakimś zajęciu dla mnie jak mała pójdzie do przedszkola... Konkretnie to chyba mianuję się "make up artist" i jakiś salonik mały otworzymy... Perspektywa powrotu do biura mnie nie bawi, a coś muszę robić, więc dlaczego by nie robić tego co lubię i o czym marzę od dawna..? Zazdroszczę tym, którzy lubią swoją pracę i z uśmiechem na twarzy spędzają w niej czas, bez spoglądania na zegarek i odliczania minut do końca 8-godzinnej gehenny.
Jak sobie pościelisz tak się wyśpisz, jak to mówią, a ja całkowicie się zgadzam.
Trzymajcie kciuki. Ciao! ;*
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
MusingButterfly
29 sierpnia 2013, 11:16świetny pomysł ;) Lubić swoją pracę to cos wspaniałego ;) Powodzenia życzę ;)
marzena2015
29 sierpnia 2013, 09:29Fajny pomysł ja jeszcze szukam sowiej drogi i myślę w czym bym mogła być na tyle dobra by zarobić na tym i czerpać z tego satysfakcje.
Skania79
29 sierpnia 2013, 07:15Super pomysł :) Będziesz sama sobie szefem :) Super, że juz wróciłaś :))))