Hejka!
Jak Wam idzie walka? Powiem szczerze, że mi ciężko jest utrzymać dietę bez żadnych potknięć. Ale za to większy nacisk kładę na aktywność fizyczną i jest ok :)
Na pewno dużo lepiej się czuję, niż jak leżałam na kanapie :)
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (15)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 33226 |
Komentarzy: | 357 |
Założony: | 5 marca 2013 |
Ostatni wpis: | 26 kwietnia 2018 |
Postępy w odchudzaniu
Hejka!
Jak Wam idzie walka? Powiem szczerze, że mi ciężko jest utrzymać dietę bez żadnych potknięć. Ale za to większy nacisk kładę na aktywność fizyczną i jest ok :)
Na pewno dużo lepiej się czuję, niż jak leżałam na kanapie :)
Hej!
No jak Wam to powiedzieć, hmmm niedziela średnio fitnessowo mi wyszła. Byłam na rodzinnym obiedzie i na deser był tort. Zjadłam 2 kawałki- był pyszny. Ale mam wyrzuty sumienia.
Ale za to byłam na rowerku. Zrobiłam 10 km :)
Buziak:* pozdrawiam
Hejka!
Doszłam do wniosku, że muszę dziennie robić min. 10000 kroków. Choćby się waliło, paliło muszę :)
Zaczęłam dziś tak, że byłam na kijkach z moją bratową :) Zaszalałyśmy bo przeszłyśmy ponad 10 km za czym idzie dobrze ponad 13 000 kroków :)
Było mega! Dawno się tak dobrze nie czułam :D
A Wy jak spędziłyście swój dzień ? :) też aktywnie? czy na kanapie? :)
Siemka!!!
Dawno mnie tu nie było. Oj działo się przez ten czas. M. in. to że moja waga pokazała ponad 100 kg!
No i co? no jak to co! Załamałam się, ale powiedziałam nie- tak nie może być. Weź się w końcu ogarnij! No i się wzięłam i ogarnęłam. Jestem w takim programie, który i pomaga. Zrzuciłam już 7 kg.
jestem tak nakręcona pozytywami, że wiem że dam radę.
Aczkolwiek należe do osób które sobie nie wierzą więc doszłam do wniosku , że tu też będę pisać- wkońcu jak ktoś mnie poczyta to nie mogę nie dotrzymać sobie obietnicy :)
Pozdrawiam, jutro dam znać :)
hejka
Sobota pracująca, dziś troszkę odpoczelam, jutro znów robota. Ojejku... Aż się nie chce... Czy ja kiedyś ja kiedyś znajdę pracę która będę lubić?? Mam nadzieję.
Muszę się pochwalić, dziś rano weszłam na wagę było 87 dziś było 85,5 kg. Po tych ćwiczeniach od czwartku pewnie zeszła ze mnie woda dlatego tak spadło. Ale mimo wszystko fajnie jak widać od razu poprawę. W weekend miałam przerwę od ćwiczeń bardziej dlatego że wczoraj się źle czułam a dziś nie miałam zbytnio czasu i chęci ale mięśnie też potrzebują odpocząć więc nie mam wyrzutów. Od jutra znowu działam. Rano trening obwodowy wieczorem silowy. Oczywiście spacer z psem 2 razy dziennie. Tak się przyzwyczaił żeby nie odpuścił jakbym go nie wyprowadziła. Ale to dobrze, deszcz nie deszcz a motywacja jest do szybkiego spacerku więc nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło :-)
Co tam u was słychać? Za często do was nie zaglądam, przepraszam. Zbytnio nie mam kiedy. Wczoraj mnie mój facet wkurzył dziś tez mieliśmy sprzeczke ale jest już dobrze przy najmniej na razie. Wczoraj tak się wkurzylam że kupiłam paczkę fajek. Juz od jakiegoś czasu miałam myśl żeby zapalić ale wczoraj nie wytrzymałam i kupiłam. Nie jestem jakimś nałogowcem. Potrafię nie palić przez parę ładnych miesięcy ale raz na jakiś czas złapie mnie taka chcica że muszę zajarać. Ale jak już wdrąże się w zdrowy styl życia myślę że to przezwycięże przy najmniej tak mi się udawało.
Oki ja lecę spać, żeby jutro rano wstać, trzymajcie kciuki. Ja za was trzymam. Buziole :-*
Ta liczba na wadze dała mi dużego kopa. Dziś spędziłam dzień aktywnie. Endorfinki znowu będziecie stałym gościem u mnie, obiecuję ;)
Przez to że w nocy nie mogłam spać późno wstałam. Poszłam na szybki spacer z psem, jak wróciłam zjadłam śniadanko i wzięłam się za szybkie ćwiczenia. Tak na dobry początek dnia. Przygotowane przez Ł. trening obwodowy. Na razie trwa ok 15 min. ale co tydzień będzie wydłużany. Na razie muszę się wdrążyć :) i tak się upociłam nawet przez te 15 minut. Oczywiście przed tym była rozgrzewka a po rozciąganie. Później pojechałam do pracy. W pracy starałam się pilnować godzin jedzenia. Nawet mi się udało :)
Po pracy chwilkę odpoczęłam, mojej siostrze zachciało się coś słodkiego na szybko. Znalazłyśmy przepis w necie na zdrowe ciasto czekoladowe. Wiem że nie powinnam ale zjadłam kawałek. Ale w spożyciu dziennej dawki kcal się zmieściłam :D Teraz jestem po kolejnym treningu tym razem siłowym. Trwał 30 min do tego doliczyć rozgrzewkę i rozciąganie to ok 40 min. Jestem zadowolona ze swojego dnia :)
Menu:
Śniadanie:
Musli przyrządzone przeze mnie+ mleko 0,5%+kawa z łyżeczką cukru
II śniadanie:
Jabłko
Obiad (w teorii bo w praktyce to w pracy nie mam możliwości zjedzenia takiego posiłku, zresztą jak wspominałam we wcześniejszym wpisie):
2 kromki chleba razowego+2 plasterki szynki+ pół papryki
Podwieczorek (teoretycznie bo praktycznie to jest obiad, ale biorę sobie małą porcję):
Barszcz ukraiński+czerwona herbatka
Kolacja:
Kawałek ZDROWEGO ciasta czekoladowego+ czerwona herbata
Między czasie woda mineralna niegazowana
Heh.... Wróciłam
hejka,
Rzadko tu wpadam ale to dlatego że brak mi czas. Jestem na tel więc z góry przepraszam za literówki. W tym tygodniu jakoś ogarniam w pracy. Nawet trochę luzu było więc sobie nadrobilam robotę wcześniejszą więc jest ok. Przy najmniej z tym. Piszę tak późno żeby się wam wyzalic. Nie wiem czy wiecie, pewnie się domyslacie że ja to się bardzo rzadko ważyłam. Nawet jak schudlam dużo to szczerze mówiąc nie wiem ile. Na pewno ponad 10 kg ale dokładnie to nie wiem bo się nie ważyłam. Moja stara waga szwankowala więc rzadko na nią wchodziłam. Ale teraz w biedronce były wagi więc doszłam do wniosku że zainwestuje. Powiem wam że jak miałam na niej stanąć to się bałam. Wiedziałam że będzie źle ale nie wiedziałam że aż tak. Od razu mówię. Przez tą moją pracę przestałam jeść regularnie. Zawsze miałam z tym problem, w końcu jak się nauczyłam praca mi to uniemożliwila. Zdarza się bardzo często że przeź cały dzień nic nie jem bo nie mam kiedy. Ale znowu muszę wrócić do dobrych nawyków booo waga wskazała mi dziś 87 kg. To dla mnie cios. Największy jaki mógł być. Jestem strasznie gruba. Nic dziwnego że w sporo spodni się ledwo mieszcze a kiedyś były luźne. W jedne w ogóle się nie dopinam a pamiętam że były na mnie za duże jak konkretnie pracowałam nad sylwetka. To tak nie może może.Kuźwa co ja ze sobą zrobiłam. Teraz nie ma przebacz. Regularne posiłki muszą być koniec z wymowki i usprawiedliwianiem się. Ten wynik mi na prawdę zadał ból. Tyle pracy zmarnowalam. Dziewczyny teraz dla każdej które osiągnęły jakieś fajne wyniki. Nie odpuszczajcie, trzeba cały czas walczyć. Nie myślcie że wygralyscie. Póki pracujecie nad sobą wygrywacie ale zaczniecie odpuszczac znowu spadania w dół. Od jutra pisze swoje menu i treningi. Najgorzej że obiad powinnam jeść w pracy a będę go jeść dopiero po bo nie mam możliwości innej. Nie wiem jak to ogarnąć. Bo jeśli chodzi o godziny to powinnam w pracy jeść drugie śniadanie i obiad.
Hej!
Dużo myślałam od paru dni. Nie odzywałam się bo za bardzo nie miałam czasu, do tego potrzebowałam trochę czasu na przemyślenia. Powiem Wam coś. Jestem głupia. Wiem że potrafię w sobie znaleźć siłę żeby osiągnąć swój cel, swoje marzenia. Przecież jakiś rok temu byłam tak tego blisko. A teraz użalam się nad sobą mówiąc jak ja sobie nie daje rady, że nie mam w sobie sił. Ale przecież to nie prawda. Miałam kiedyś tą siłę to i mam ją nadal. Tylko trzeba ją obudzić bo coś ma za długą drzemkę :D hehe.... Więc podnoszę dumnie głowę do góry, wypinam pierś i zaczynam od nowa. A raczej nie od nowa. Po to są upadki żeby wstać jeszcze silniejszym. I ja właśnie wstałam, jestem silna. Co mnie nie zabije to mnie wzmocni.
Co z Ł. sama nie wiem, raz mi wysyła treningi raz nie. Chyba mu powiem żeby sobie mną głowy nie zawracał. Nie ma czasu, rozumiem. Sama też go nie mam. Pracy co raz więcej i więcej... A pro po pracy. Tam sobie nie mogę poradzić. Mam za dużo obowiązków. Nie daje rady i pewnie to mnie tak dobija. No ale staram się. kurczę....
Kolejna sprawa. Dzisiaj rozmawiałam z pewną dziewczyną która mnie namawiała na fit jump, okazało się że zajęcia są raczej wieczorami więc mogłabym chodzić po pracy. Z tego co się dowiedziałam instruktorka jest na prawdę spoko, wszystko dobrze tłumaczy. Nawet mi filmik pokazywała, zakochałam się. Dała mi kontakt do tej instruktorki. Zadzwonię i dowiem się wszystkiego. I raczej jestem pewna że się zapiszę. Chociaż spróbować :)
No i co by Wam tu powiedzieć. Koniec ze wstydem, Ci co czytali mnie wcześniej, wiedzą że mam z tym problem. Trzeba się brać za siebie, niech się wstydzą Ci którzy nic nie robią w swoim życiu tylko krytykują innych.
I jeszcze jedno. Chciałabym Wszystkim podziękować tym co do mnie piszą, co mnie wspierają, co dodają mój pamiętnik do ulubionych (tak, też jestem zdziwiona). Jestem Wam wdzięczna i jest mi nie zmiernie miło że poświęcacie swój czas na to żeby mnie poczytać. Buziaki dla Was :* Dobranoc :*
Hejka!
Dołek nadal kopię.... a to dlaczego zapytacie? Mam wszystkiego dosyć. Jak sobie pomyślę że jutro znowu do pracy to mi się odechciewa. Nie chce Was zanudzać, ale ostatnio narzucono mi że jestem nieprofesjonalna. Dlaczego? Zapytajcie tej co pracuje ode mnie raptem 1 miesiąc dłużej. Mam stanowisko menadżera, bardzo niską płacę, zostaję wiecznie po godzinach i jeszcze co raz częściej zastanawiam się czy ja się nadaję do tej pracy. Ale muszę pracować, nie stać mnie na to żeby zrezygnować. Na prawdę mnie wszystko dobija. Nadeszły czarne chmury. Kto je rozgoni??? Bo ja już nie wiem co robię źle. Pomóżcie :(
Co do treningów z Ł nadal nie wyjaśnione. Odezwał się powiedział że ma dużo na głowie, że robi wszytsko żeby wymyślać mi trening ale czasami poprostu nie zdąży. Powiedziałam mu żeby się zastanowił czy chcę się podejmować, bo ja to wszystko biorę na poważnie, potrzebuje kogoś kto chcę mi pomóc i będzie miał dla mnie czas, on go nie ma. Ja nie jestem na niego zła, każdy ma swoje życie i to rozumiem. Ciężko mi, sama nie wiem już co robić, potrzebuje trenera i psychologa w jednym, to mi chyba teraz najbardziej potrzebne.
Kiedy zniknie ten smutek? Jakieś rady? A może ktoś z Was się podejmie? Może taki wątek na forum dam
wyzale wam się trochę. Wydaje mi się ze ja jestem jakas pechowy. Nie wiem co z treningami Ł. W środę do mnie napisał czy może wysłać mi trening w czwartek, no a nawet się nie odezwał. Wkurzylam się, napisałam mu ze jak nie ma czasu czy chęci wymyślać treningi to niech mi powie, zrozumiem. Ale nawet nie odpisał. Za szybko się cieszylam. Zawsze tak jest. Szczerze to nawet się nie nacieszylam tymi treningami a już jest dupa. Eh.. Co ja mam zrobić? Owszem mogę wymyślać sama trening albo szukać w necie. Ale mam większą motywację jak ktoś mi go nakaze z góry. Po jego ćwiczeniach czułam że zrobiłam dobra robotę, a tak to nie mam takiego wrażenia. Doradzi mi ktoś co ja mam zrobić. Wkurza mnie to że nie umiem poradzić sobie z własnym życiem. Co mam robić? :-( jeszcze do tego zaraz idę do pracy, mam tyle roboty ze masakra. A szefowa naciska żeby było jak najszybciej zrobiona. Nie mam sił. Weźcie mnie kopnijcie w tyłek. Eh.... Miłego dnia