Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Po wielkiej porażce wagowej znowu walczę o lepszą siebie!!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6201
Komentarzy: 105
Założony: 30 marca 2013
Ostatni wpis: 16 stycznia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
niunia271088

kobieta, 36 lat, Kielce

163 cm, 78.80 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

6 maja 2013 , Komentarze (4)

Hejka dziewczyny,
Wracam do Was po urlopie. Mam nadzieję, że Wam również sie udał wypoczynek, że obyło się bez porażek żywieniowych:) Ciut mi się przybrało na wadze, ok 0,5 kg nie wiem czemu bo pilnowałam się i liczyłam kalorie. Może przez sport, codziennie spacer, rower, góry itp. Ale nie załamuje się. Od dziś juz się pilnuje jeszcze bardziej.
Dziś zjadłam:
1. Mała sałatka moja ulubiona:)kuskus  z tuńczykiem, bułka  z ziarnem
2. Dwa kefiry owocowe
3. Udko kurczaka pieczone w rękawie bez tłuszczu  z warzywami gotowanymi
4. Mały lód:)
Mam plan!!:)A od jutra mam zamiar się troszkę oczyścić :) Do weekendu będę sobie jeść warzywa, owoce, jogurty naturalne, pić kefiry, wodę, czerwoną i zieloną herbatę. Mam nadzieję, że moje oczyszczanie się uda. Siłownie koniecznie też muszę odwiedzić i udać się na Zumbe:) Jakoś nie mogę się przekonać do ćwiczeń w domu, miałam robić ćwiczenia MEL B ale nie moge...ciężko mi się zebrać a moje uda i oponka za wolno znikają. Potrzebuje więcej motywacji...Buziole!:*








A na koniec mądre słowa od FOKALOKA:) Pozdrawiam koleżankę:)

Kiedy zrozumiesz, dlaczego te wszystkie „cudowne” diety odchudzające, które stosowałaś, nie zdały egzaminu, będziesz bliższa sukcesu. Oto przewodnik, które przeprowadzi Cię wąską ścieżką z królestwa grubasów do krainy ludzi wiecznie szczupłych.

Wszystkie diety są do bani. Próbowałaś kilku i za każdym razem osiągałaś ten sam efekt: po tygodniu nieludzkich wyrzeczeń (rezygnacji z coli, słodkich batoników i naleśników z czekoladą), ze zdwojoną energią wrzucałaś w siebie wszystko, o czym przez ten czas nie wolno Ci było nawet pomyśleć. Chociaż 24 godziny na dobę myślałaś wyłącznie o jedzeniu.

Kto by przypuszczał, że kawałek zwykłego ciasta z bitą śmietaną może stać się takim samym obiektem pragnień, jak David Beckham na plakatach z reklamą bielizny. Na dodatek, o ile skonsumowanie Davida kończy się wpisaniem złotymi literami w najlepsze kroniki towarzyskie, o tyle przerwanie diety – oskarżaniem samej siebie o słabą wolę i depresją.

I będziesz raz za razem zaliczała takie upadki, jeżeli nie zrozumiesz jednej zasady: to nie Twoja słaba wola i niepohamowany apetyt są źródłem ciągłych niepowodzeń. Decydują o tym procesy chemiczne zachodzące w Twoich komórkach. I nie osiągniesz celu, jeżeli nie nauczysz się omijać wszystkich pułapek, które zastawia na Ciebie odstawiony od pełnej michy organizm.

Pierwszy tydzień

Kryzys: masz napad głodu.

Przedtem: zjadałaś to, co było w zasięgu Twojego wzroku.

Co na to nauka: to żołądek powiadamia mózgowy ośrodek sytości i głodu o tym, że pora na posiłek. Wydzielany przez śluzówkę żołądka hormon, grelina, jest właśnie przekaźnikiem tych informacji. Grelina zmniejsza też spalanie tkanki tłuszczowej. Im mniej pożywienia dostarczasz organizmowi, tym więcej greliny się wydziela i tym głodniejsza się czujesz. Bo jej zadaniem jest dbać o uzupełnianie i magazynowanie energii w organizmie i blokowanie sytuacji, kiedy organizm pobiera energię z zapasów, czyli z tkanki tłuszczowej. Głód to dobry sygnał: grelina bije na alarm, że jeśli za chwilę czegoś nie zjesz, zaczniesz spalać tłuszcz. A o to przecież Ci chodzi.

Teraz: musisz nauczyć się oszukiwać głód. Po pierwsze, wypij szklankę wody mineralnej. W ogóle powinnaś dużo pić, co najmniej 2 litry wody dziennie. Teraz pora zjeść coś, co ma mało kalorii i dużo błonnika – najlepiej owoce albo warzywa. Noś przy sobie paczkę suszonych owoców – łatwiej powstrzymasz się od pojechania do najbliższego McDrive’a.

Strategia: napady głodu będziesz miewać nie dłużej niż 2 tygodnie, pod warunkiem że posiłki ustawisz na określone godziny. Musisz je planować dzień wcześniej: na śniadanie białko (ser, mleko, jogurt), 3 godziny później owoce, 3 godziny później lekki lunch (dużo warzyw i ryba albo mięso bez tłuszczu), 3 godziny później sok owocowy i 3 godziny później kolacja, składająca się najlepiej z warzyw i małej porcji mięsa.

Drugi tydzień

Kryzys: masz zły humor.

Przedtem: nerwowo sięgałeś po coś słodkiego.

Co na to nauka: jesteś w kiepskim nastroju, ponieważ odstawiłeś to, co pozwala szybko poprawić humor – słodycze i colę. Po zjedzeniu sporej dawki węglowodanów podnosi się poziom serotoniny – neuroprzekaźnika, który jest odpowiedzialny m.in. za dobry nastrój.

Mechanizm jest taki: podstawowa jednostka budulcowa serotoniny to tryptofan. Ten aminokwas występuje w wielu pokarmach, ale może zostać wychwycony i przetransportowany do mózgu tylko w obecności węglowodanów. Dlatego po wypiciu puszki coli nastrój gwałtownie poprawia się, bo cola daje zastrzyk węglowodanów, węglowodany dają kopa tryptofanowi, a ten bierze się do roboty, czyli do pomnażania serotoniny. I świat wydaje się fajniejszy.

Jednak słodycze, słodkie napoje i białe pieczywo składają się głównie z węglowodanów prostych, które bardzo szybko ulegają strawieniu i wkrótce potrzebna jest kolejna dawka energii, by poprawić nastrój. Sięgamy wtedy po kolejnego batona czy puszkę coli. A że są to z reguły produkty wysokokaloryczne, na efekty nie trzeba długo czekać.

Teraz: co robić, by nie tyć i czuć się świetnie? Odpowiedź: jedz węglowodany złożone. Są wolno trawione i wchłaniane oraz dają długotrwały efekt. Najlepsze jest pełnoziarniste pieczywo, płatki zbożowe i warzywa strączkowe. A jeżeli odczuwasz silną potrzebę zjedzenia czegoś słodkiego, wybierz banana (tryptofan i węglowodany w jednym) lub kawałek czekolady. Czekolada jest zdrowa, ale tucząca, dlatego wolno Ci zjeść tylko cztery kostki na raz.

Pierwszy miesiąc

Kryzys: skala w wadze utknęła.

Przedtem: myślisz sobie, że to kolejna dieta, która nie działa. Czas z niej zrezygnować.

Co na to nauka: na początku zawsze chudniesz szybciej, bo organizm w pierwszej kolejności traci wodę. Potem zaczynasz spalać tłuszcz, a to wymaga czasu. Żeby stracić 1 kilogram tłuszczu, musisz spalić 9000 kcal. Według najnowszych badań, osoby na diecie niskotłuszczowej, które dodatkowo ćwiczą, tracą o 1,3-2,3 kg w miesiącu więcej niż osoby, które są na tej samej diecie, jednak omijają wszelkie formy ruchu.

Teraz: po pierwsze, przestań ważyć się codziennie. Od tego nie schudniesz, a będziesz bardziej zestresowany. Po drugie, to najlepszy moment, by zacząć ćwiczyć. Nie musisz robić nic skomplikowanego, po prostu się ruszaj.

Ćwiczenia aerobowe (bieganie, skakanie, jazda na rowerze) spalają kalorie i dodatkowo zwiększają masę mięśni. Dzięki temu możesz spalać kalorie nawet podczas snu. Pół kilograma mięśni spala dziennie od 20 do 50 kalorii więcej niż taka sama masa tłuszczu. Pijąc dużo wody, oszukujesz głód i uzupełniasz niedobory, które powstają wskutek intensywnego pocenia się.

Zawsze

Kryzys: co chwilę znajdujesz okazję, by przerwać dietę.

Przedtem: z wyrzutami sumienia, ale nie omijałeś żadnej. W końcu życie jest tylko jedno, więc dlaczego masz sobie odmawiać przyjemności.

Co na to nauka: kiedy jesteś na diecie, Twoje komórki tłuszczowe zaczynają się kurczyć. Zaprzestają produkowania leptyny – hormonu wydzielanego przez tkankę tłuszczową. Badacze z kanadyjskiego Concordia University odkryli, że leptyna aktywizuje tzw. ośrodek nagrody w mózgu. To specjalna grupa komórek nerwowych, których pobudzenie jest źródłem przyjemności. Im mniej leptyny, tym organizm mocniej domaga się nagrody.

Teraz: wiadomo nie od dziś, że jedzenie jest najprostszym sposobem zrobienia sobie przyjemności. Dieta nie oznacza od razu rezygnacji z życia towarzyskiego czy odmowy uczestniczenia w imieninach cioci Krysi. Jednak większości się nie udaje. Dlaczego? Bo wpadają w schemat, który doskonale zna każdy, kto chociaż raz próbował się odchudzać.

Zwykle bywa tak: postanawiasz się odchudzać, ale właśnie zadzwoniła mama, żebyś wpadł do niej, bo zrobiła specjalnie dla Ciebie pierożki, które tak lubisz. Po mniej więcej trzech minutach wahania idziesz z postanowieniem: OK, dzisiaj sobie odpuszczam, ale od jutra to już odchudzam się na poważnie. I jesz kilka razy więcej niż zwykle, bo w końcu od jutra już nie będziesz mógł pałaszować smakołyków mamy.

Najwięcej ludzi tyje właśnie przez ten ostatni raz. Rozwiązaniem jest robienie dwudniowego bilansu. Możesz dzisiaj złamać reżim diety i zjeść te pierogi ze skwarkami, ale jutro o tyle kalorii musisz zjeść mniej. I wyjdzie na zero. Na początek kup tabele kaloryczne i sprawdzaj w nich wartości każdej potrawy. Z czasem nauczysz się oceniać je na oko. W ten sposób będziesz wiedział, że zawsze możesz zjeść to, na co masz ochotę, bo następnego dnia bilans wyrównasz.

Szósty miesiąc

Kryzys: schudłeś, ale Twoja waga osiągnęła granicę, poza którą nie chce zejść w dół.

Przedtem: myślisz – wystarczy, mam już dość.

Co na to nauka: organizm jest sprytny. Jeśli przez dłuższy czas jedzie na zmniejszonej dawce paliwa, obniża poziom metabolizmu. To znaczy, że do wszystkich czynności życiowych potrzebujesz mniej energii. Musisz więcej ćwiczyć, by spalać nadwyżkę kalorii i rozruszać na nowo metabolizm. Na dodatek, im więcej ćwiczysz, tym masz większą masę mięśni, która spala większą liczbę kalorii.

Teraz: nie musisz już sztywno trzymać się diety. Skup się na ćwiczeniach. Wybierz 2-3 dni w tygodniu, w których będziesz uprawiał intensywny trening (długi bieg, ergowiosła, jazda rowerem). Jeśli stosujesz tylko wysiłek aerobowy, dodaj trochę ćwiczeń siłowych.

Dziewiąty miesiąc

Kryzys: głos wewnętrzny krzyczy – wszyscy wokół nie stosują żadnej diety, tylko ja, jak ostatni palant, chodzę z przelicznikiem kalorii w głowie!

Przedtem: wracasz do starych nawyków i zaczynasz znowu tyć.

Co na to nauka: dokonując odpowiednich wyborów, masz poczucie, że kontrolujesz swoje życie, że panujesz nad nim.

Teraz: zwolnij. Bycie wciąż na restrykcyjnej diecie może wyczerpać Cię psychicznie. Masz ogromną ochotę odpuścić. Jeśli Twoja waga jest bliska ideału, zrób sobie przerwę. Jeśli uwielbiasz lody, spróbuj wersji mniej kalorycznej, czyli sorbetu. Pół litra lodów kremowych to około 1200 kcal, a taka sama ilość sorbetu – 300 kcal. Możesz cieszyć się smakiem w wersji light. Tę samą logikę zastosuj, wybierając piwo, ciasto czy pizzę. Zamiast mięsnej pizzy z podwójnym serem, wybierz tę z kurczakiem i zielonymi papryczkami.

Kryzys: to już jest koniec…

Przedtem: nigdy wcześniej nie dotrwałeś do tej chwili.

Co na to nauka: liczba komórek tłuszczowych ustala się już w dzieciństwie i do końca życia nie ulega zmianie. Dlatego osoby przekarmiane przez matki już zawsze będą miały tendencję do tycia. Komórki tłuszczowe nigdy nie znikają, mogą się tylko opróżniać. Są tak elastyczne, że umieją powiększać swoje rozmiary nawet tysiąckrotnie.

Teraz: schudłeś. To dużo, ale to dopiero połowa sukcesu. Dopiero gdy utrzymasz tę wagę, będziesz mógł mówić o pełnym zwycięstwie. Na szczęście, przez ten rok zdążyłeś już w sobie wyrobić prawidłowe nawyki żywieniowe i potrafisz kontrolować swój organizm. Jesteś na najlepszej drodze do tego, by zdrowe odżywianie stało się Twoim naturalnym stylem życia.


30 kwietnia 2013 , Skomentuj

Hej dziewczyny,
Na początku wielkie dzięki za wsparcie. W ramach motywacji obejrzałam sobie wasze zdjęcia w pamiętnikach  z waszych sukcesach i postanowiłam moje ostatnie porażki zamienić podczas tego weekendu w sukces:) Jutro wyjeżdżam sobie na weekend i odezwę się do Was za pare dni. Mam zamiar z moim mężczyzną dużo chodzić po górach, spacerować i urządzać rowerowe wycieczki. Nie będzie objadania, słodkości i tłustości:) Zdrowy, czynny wypoczynek:) NA ZDROWIE:)ku pięknej seksownej figurze! Trzymajcie kciuki abym wytrwała w tych postanowieniach bo różnie ze mną jest. Do zobaczenia za parę dni, pozdrawiam Was gorąco dziewczyny i życzę udanego weekendu! Buziaki:*









28 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

Dziewczyny kompletna porażka...dziś się obżarłam jak przysłowiowa świnia:( Tragedia! masakra! Porażka!!!!!!! Jestem taka wściekła na siebie:( Nie wiem co się ze mną stało. Załamka:((( Idzie lato, piękna pogoda, słońce a ja oddalam się od moich wymarzonych 53kg... Chciałabym latem założyć fajne lekkie ubrania ale jak na razie skazana jestem na wielki szary worek:(
 


25 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

Hejka dziewczyny:)
Dziś znów byłam na mojej kochanej Zumbie ale dałam czadu:)Uwielbiam te zajęcia. A do tego jeszcze pół godzinki na bieżni. Czuje się zmeczona ale zadowolona:) Naprawde polecam Wam dziewczyny Zumbe, energia, zabawa i dużo kcal do śmieci:)
A dziś zjadłam sobie:
1. Szklanka mleka z płatkami fitness, błonnikiem i bananem.
2. Dwie kanapki: chleb ciemny z ziarnami , biały ser twarogowy 0.5 % tłuszczu i pomidor.
3. Mała sałatka kuskus z tuńczykiem i kromka chleba
4. Troszkę żurku z kiełbaską
Nie liczyłam tego ale chyba troche za dużo zjadłam.Obiecuje, że jutro bardziej się postaram i koniecznie muszę się zważyć czy przez to, że codziennie jem pieczywo nie przytyłam:)
Pozdrawiam Was gorąco i motywuję:)







23 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

Hejka dziewczyny:)
Piękny dziś poranek miałam...staje  na wagę a tu 60kg:) Świetnie się z tym czuje. Wczoraj i dziś spędziłam 2 godziny na siłowni i jestem bardzo dumna z siebie:) Trzymam za Was dziewczyny kciuki żebyście też były z siebie dumne:) Buziaki




21 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Witam dziewczęta:)
Pisze żeby zapytać Was czy przy odchudzaniu bierzecie jakieś tabletki na odchudzanie, jakieś suplementy diety a może polecacie jakieś napoje na siłownie żeby mieć więcej energii? Bo powiem Wam, że rzadko mam siłę na ćwiczenia albo szybko się męcze i rezygnuje...macie jakieś sposoby na to?? Proszę pomóżcie!:*
A dziś zjadłam:
1. Szklanka mleka 0.5% z płatkami, bananem, orzechami i rodzynkami
2. Kurczak z warzywami i pomidorami z puszki a do tego 3 opiekane(bez tłuszczu w ziołach)ziemniaczki
3. 3 kawałki czekolady
Czekam na wasze rady dziewczyny! Pozdrawiam








20 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Hejka dziewczyny! No i jest lepiej, dziś waga pokazała mi 60,5 kg:) Myśle, że dobrze mi idzie ale musze przyspieszyć ten proces żeby zdążyć do wakacji:) Zakupiłam sobie buty na fitness i do biegania, mega wygodne i mam zamiar przynajmniej 3 razy w tygodniu oblegać bieżnie na siłowni:) Jestem zmotywowana, żeby walczyć o moje 53 kg i wymarzoną figurę.
W waszych pamiętnikach polecacie ćwiczenia Mel B więc też mam zamiar spróbować:)
Dziś troszkę sobie zaszalałam z jedzeniem i zjadłam 1900 kcal i mam wyrzuty sumienia ale jutro się poprawie:)
Dziś zjadłam:
1. Dwie parówki i dwie kromki chleba z ziarnem
2. 3 kostki czekolady
3. Fileta z kurczakiem smażonego na beztłuszczowej patelni z pomidorami z puszki, oregano i bazylią (ma to nie dużo kalorii a jest pycha:) i niestety zjadłam to na obiad a na kolacje z dodatkiem makaronu a to za wiele:)
4. Płatki fitness ze szklanką mleka 0.5%
Obiecuje poprawę:)
 A MOŻE WY MACIE JAKIEŚ FAJNE POMYSŁY NA SZYBKIE,              NISKOKALORYCZNE I PYSZNE OBIADKI???

 A teraz motywacja na więcej:)











16 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Hej dziewczyny!
Dziś kolejny dzień diety. Obyło się bez pokus i grzeszków:) A do tego 2,5 godz  na siłowni. Trochę ćwiczeń grupowych  w tym moja ukochana ZUMBA!!!!!!:-) i pół godz bieżnia. Jestem zmęczona bo dawno mnie tam nie było ale świetnie się czuje w duchu.
Dziś zjadłam sobie:
1. Pół kromki chlebka  z wędliną ( na więcej czasu nie było)
2. Szklanka mleka 0.5% z garścią błonnika i płatków fitness
3. 5 połówek jajek faszerowanych według przepisu Dukana (zostały mi z niedzieli:-))
4. Małą sałatka  z wędzonym łososiem i bułka z  ziarnem.
I w końcu zaczęłam więcej pić...3 herbaty czerwone, 1,5 litra wody.
Sumując zjadłam jakieś 1500 kcal i spaliłam jakieś 500 kcal. EXTRA!!!!!!!!!
Jestem coraz bliżej mojego celu i motywację też mam coraz większą. Trzymajcie za mnie kciuki dziewczyny obym wytrwała w tej diecie. Tak mi się marzy wrócić do mojego ukochanego rozmiaru S:-)

I mam APEL do koleżanek które ćwiczą z p. Chodakowską. Czy warto wykonywać jej ćwiczenia w domu? A znacie jakieś ćwiczenia na uda i pośladki, żeby się pozbyć tłuszczu???
A na koniec motywacja na WIĘCEJ:-) Buziaki:*










14 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

Dziękuje Wam dziewczyny za miłe komentarze, wasze opinie są dla mnie bardzo ważne.
Z tej radości o której pisałam wczoraj dziś sobie pozwoliłam przy stole:)Ale oczywiście pamiętałam, że mam nie przekraczać 1500 kcal.
Dziś zjadłam:
1. Dwie kanapki z ciemnego pieczywa, szynką, ogórkiem i rzodkiewką.
2. Małego filecika panierowanego, 3 ziemniaczki i surówka z czerwonej kapustki.
3. Dwa jaja faszerowane (według przepisu DUKANA na jajka z tuńczykiem i pieczarkami)
4. Kawałek ciasta
5. Sałatka grecka w mojej wersji ze świeżymi warzywami a sos bez oleju tylko na wodzie, ser feta light.
Starałam się aby wszystko było małokaloryczne.












13 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

Hej dziewczyny!!!!
Mam dziś świetny nastrój ponieważ wyciągam rano wagę, staję na nią i patrze i patrze i patrze a tu... nie 62.8 tylko 61.2 kg:) Kurcze nieźle mi idzie. Teraz mam motywację na więcej.
                                          
                                                       HURA!!!!!!!!!!!!!!











© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.