poćwiczyłam
zrobiłam 60 brzuszkow 3 serie po 20, porobiłam rowerek w powietrzu, pomachałam nogami, do biegania kompletnie mnie nikt nie mówi, zawsze nie lubiłam biegać wolałabym już robić coś bardziej pożytecznego, podczas biegania mi się strasznie nudzi, pamiętam że zawsze uwielbiałam grać w siatkówkę , w koszykówkę ping ponga, lubię jeździć na basen ale niekoniecznie pływac chociaz odkąd urodziłam Maksia to na basenie byłam dwa razy, haha, ale bieganie odpada, lubiłam tez spacerować ale tylko z mężem jak Maksiu się urodził, po 3 godziny spacerowaliśmy. Czy już się chwaliłam że na liczniku 73,0?
Wasze zdrowie:)
dzień ,, tak po prostu...
Dzisiaj pierwszy dzień w pracy zaczął się nowy tydzień. Zgaga mnie pali, bo skończył się chleb graham i musiałam zjeść jakis razowy bo mąż kupił, fajnie wyglądał, pachnący i ciemniutki ale klucha mi w gardle po nim stoi jak diabli. Dzisiaj stanęłam na wagę czułam się taka pełna po tym weekendzie, a okazuje się że od piątku mam 3 cm mniej w brzuchu, i ważę 73,0 równiutko, nie zmieniam na pasku bo jeszcze coś mi podskoczy do piątku i znowu będę musiała przeczytać że zaliczyłam porażkę, dzisiaj sobie obiecałam że będę ćwiczyć. Teraz chciałam w końcu pokazać zdjęcie naszego prezenciku tak jak wcześniej obiecałam, ale najpierw powiem ile i co dzisiaj zjadłam
Śniadanie I dwie kromki chleba graham plus szynka złocisty kurczak i plasterek ogórka
II śniadanie- jogurt naturalny + garstka płatków fitness
kawa 2 w 1 . i pomarańcza
Obiad:- schab z grilla+ ryż+ tarta marchewka 1 pomarańcza
dwie kanapki z pasztetem sojowym
kolacja 2 kanapki tym razem razowego chleba z tym co rano i na dzisiaj koniec
Nie wiem ile to wszystko ma kalorii, ale tyle właśnie zjadłam
rocznica
to dzisiaj mój dzień, 5 lat temu, przysięgłam mojemu mężowi w Kościele że będę Go kochac zawsze ponad życie dopóki cokolwiek nas nie rozłączy. Nadal Go kocham, ale jesteśmy już tak inni niż byliśmy kiedyś . Wszystko się zmieniło, czas nas nauczył innego patrzenia na świat:) Byliśmy dzisiaj na imprezie u teściów, było tyle pokus bardzo bałam się że rzucę się na jedzenie ale tak się nie stało, zjadłam troszkę pieczonej karkóweczki i jednego gołąbka, było pełno super sałatek, to z makaronem, to gyros, to mielone to schabowe, a ja większość czasu wolaalm spędzić z 7 małych rozbrykanych dzieci ale tylko żeby nie patrzeć na stół, który strasznie kusił ale czym mniej na niego patrzałam tym mniej mnie kusiło.Dodam że u mojego męża w rodzinnym domu fantastycznie gotują wszystko robią samodzielnie, mają maszynkę do mięsa więc pierogi sa po prostu miodzio, były kurczaki też mialam zrobić zdjęcie stołu ale nie zrobiłam, teściowa mówi do mnie : ,,dziecko najadaj mi się", bo moja teściowa mówi że wszystkie diety i odchudzanie to jakaś głupota. Zreszta odkąd moje wszystkie szwagierki urodziły dziecko to tez zmagają się z nadwagą pomimo tego że kiedyś były super szczupłe. Nieraz machnęłabym na to wszystko ręką, ale fizycznie o wiele lepiej się czuję od kiedy się odchudzam i szkoda mi poświęconego czasu i pieniędzy które wydałam na Vitalię. Teraz tak sobie siedzę z mężem i opowiada mi jakie były przysmaki, np. gołąbek faszerwoany pieczarkami, mielony faszerowany papryką i ogórkiem solonym (z mega ilością tłuszczu), najgorzej że pic mi się strasznie chciało i napiłam się takiego soku z kartonu który na pewno miał bardzo dużo cukru, ale nie było wody mineralnej bo tam się takiej nie praktykuje :), u mojego męża w rodzinie są tylko same konkrety :) no dobrze może to na tyle by było :) pozdrawiam Was wszystkie moje koleżanki, które mnie czytają:)
Dupa blada
schudłam tylko 10 deko przez ten cały tydzień , ale na to co podjadałam bo mąż miał wolne to i tak nie dużo, ważne że nie do przodu, trochę to odchudzanie odwlecze się w czasie w przyszłym tygodniu będę lepsza :)
:-)
Dzisiaj krótko
Klucze już byłu, telefon też, za to mężowi siadło ogrzewanie w służbowym samochodzie więc jutro idzie do serwisu i mąż ma do poniedziałku wolne , znowu Małemu mojemu sie wszystko rozstroi bo on myśli że jest weekend jak mój mąż jest w domu i myśli że go okłamujemy jak mówimy, że nie i idziemy do przedszkola, to on wtedy chce nad morze na spacer:) cóz bywa i tak.zimno jakoś i nieprzyjemnie , nie spacerujemy bo się mi dziecko zbuntowało i chce do babci rysowac kaczuszkę to siedzimy do 17 i czekamy na męża mojego a potem mój mąż chce koalcje, trzeba zrobić zakupy i lipa z moimi ćwiczeniami jest wielka dzisiaj mam 3 dzień kuku tzwanego więc nie ćwiczę bo by mnie pewnie zalało, ale mam wyrzuty sumienia, brakuje mi tych ćwiczeń, musze nadrobić, waga stoi jak zaklęta na 73,9, myślałam że się zepsuła :), nie mam nawet czasu na ukochaną książkę, serce moje dzisiaj przepełnia dumę bo mój syn ma być nagrywany jak czyta niesamowicie w wieku 5 lat, musze Go jutro ładnie ubrać ale poszedł mi spać przed 23 i boję się że będzie marudny strasznie, tak w ogóle to ma fobie na punkcie Juliana i Ireny Tuwim, połyka ich książki jak jakiś student (dodam że ma autyzm wysokofunkcjonujący, stąd te dziwne zainteresowania, tak samo z księżyca nie przyszło, teraz zafascynował sie ich biografią i cały czas chce czytać przedmowę :), śmieszne to moje dziecię, dzisiaj sobie nie pofolgowałam z dietą, skubnęłam tylko gryzka pieczonej karkówki, ale ciasta nie ma, jedyny grzech to kawka maxwell house 3 w 1 . Buziaczki
:)
Aha i o jednym zapomniałam napisać, powiedziałam wieczorem mężowi o mojej @ i mówię że odetchnęłam z ulga a on do mnie mówi i z czego się cieszysz? ja chcę mieć drugie dziecko bo mam 35 lat i czym dalej tym coraz bardziej nie będzie mi się chciało. Mówi że od marca nie będzie się już pilnował i mam sobie kupić kwas foliowy bo on chce żeby dziecko urodziło się w miesiącu wiosennym żeby jeszcze było ciepło. To ja się pytam : ,,To po co ja sie odchudzam?", a on mówi do mnie : ,,Nie wiem chyba dlatego że Ci się nudzi ". I co ja mam zrobić ? Podkreślę że ja też chce drugie dziecko, ale nigdy nie wiem kiedy będzie ten moment . Mamy ekstra pracę, w miarę fajne zarobki, ale przede wszystkim kredyt na mieszkanie:(Wage wyjściowa miałam z moim maluszkiem 64, teraz byłaby 10 kilo większa
:)
Witam serdecznie moje Drogie
Dzisiaj miałam jakiś dziwny dzień
Zacznę od początku, mąż o 5:30 zaznaczył mi, że nie może znaleźć mojej komórki, którą zawsze kładzie mi w sypialni na poduszce, a ja machnęłam ręką, kazałam mu iść do pracy i mówię, że sobie poszukam, no ale jak wyszedł to zaczęłam się zastanawiać i szukać, wstalam skoro świt, ciemno strasznie i szukam, nie ma, no i lipa, szukam i szukam dalej, nie znalazłam, bałam się już położyć bo przysne i nie wstanę o 6:30 bo do mnie nie zadzwoni i mnie nie obudzi i będzie lipa, włączyłam kompa, mówię sobiewyślę mu z bramki z kompa smsa , że nie mam komórki, żeby przywiózł mi swoją z powrotem a weźmie tylko służbową, ale tylko narobiłam bigosu bo nie skumał i zostałam na lodzie bo pojechał w trasę. Okazało się że w ogóle nie odczytał smsa bo mu zimno było i nawet nie slyszał smsa. O 7 obudziłam mojego bąbelka spragnionego, żeby już iść do przedszkola, zachłysnął mi się albo rozkaszlał bo sucho w domu, ale biega i lata więc mówię nie wiem skąd ten kaszel, może jeszcze po tej infekcji ze świąt. Wyszykowałam się ubrałam małego też juz nakarmiłam ubrałam, patrzę a tu NIE MAM KLUCZY OD DOMU szukam jak wariat bo wszystkich kutkach i po szafkach, torbach, pytam Małego czy schował nic o tym nie wie, stoi ubrany, zostało 10 minut do godziny 8 ja stoję rozpłakałam się, stwierdziłam że jestem mega pierdoła, nagle o 8 rano zadzwoniła niania Maksia do domu, wchodzi a ja mowię :,,Ula to jakaś telepatia, życie mi ratujesz, zostałam bez telefonu i bez kluczy a ona mowi że wie bo mój mąż do niej dzwonił z pięć razy, żeby zobaczyła co się u nas dzieje. Od razu zabrałam od niej telefon zadzwoniłam od męża nasłuchałam się jaka jestem ciamajdą i roztrzepańcem, on się nasłuchał jaki jest do tyłu z technologią i po co mu komórka skoro nawet nie wie co to bramka sms i oddzwania na ten numer i nie ma połączenia i nie wie że to ja piszę. Przy okazji poinformowł mnie jak już był ponad sto km za miastem gdzie jest ZAPASOWY KLUCZ o ktorym istnieniu nie miałam pojęcia. :) Jakoś dotarliśmy mały już nie kaszlnął spóźniłam się do pracy, ale na szczęście zostało to zrozumiane:) Stresu się jednak najadłam jak diabli. Jak ludzie kiedyś funkcjonowali bez telefonu? Nie rozumiem tego. Jacy my się zrobiliśmy wygodni:)
Dzisiaj zjadłam tylko 2 chlebki wasa z szynką zlocisty kurczak, filet soute z ryżem i groszkiem i marchewką, kawa maxwell house 3 w 1 , jogurt actiwia ze zbożami i znowu chlebem wasa z wędliną i ogórkiem i to wszystko, brzuch mam jak balon, drugi dzień okresu, prezent od męża płyta Lany del Rey świetna posłuchalam na razie 6 piosenek i jestem zachwycona, chociaz cała ta poranna sytuacja bardzo zepsuła mi humor i nadwerężyła mi nerwy :) Dobrze, jak już wylałam z siebie całą żółć to chętnie poczytam teraz Wasze relaksujące pamiętniki:) Buziole wielkie
@
A jednak przyszła, więc stan rodziny pozostaje bez zmian i nie wydam niepotrzebnie pieniędzy na test, który już jutro miałam kupić i teraz zastanawiam się czy mogę sobie poćwiczyć póki mi się tak jeszcze nie rozbujało na dobre :) Dzisiaj w prezencie na rocznicę ślubu dostałam od męża płytę Lany del Rey. Kiedyś coś wspominałam, że bardzo lubię jej piosenki ona mnie super relaksuje, ale do biegania się nie nadaje bo mi spowalnia tempo . Dzisiaj rano zanim dostałam @ pytał mnie czy już z piwnicy wyciągnąć łózeczko i ciuszki, żeby sprawdzić co trzeba skompletować, no ale jeszcze nie teraz :)Cykora miałam ale wszystko się wyjaśniło, ale dostalam dopiero na 32 dzień, może się przesunęło przez moje odchudzanie, ale nie jest przecież takie radykalne żeby az tak się to odbiło na moim funkcjonowaniu. , jutro już na pewno wstawię zdjęcie prezentu, zważyłam sie dzisiaj w ciuchach po mega żarciu i ważyłam 73,9 chyba nie dużo jak na to że przed miesiączką. :)Pozdrawiam Was moje słodkie koleżanki
:)
Witam Was serdecznie
Tym razem znowu weekend minął pod hasłem pierogow, tym razem ulepiłam z teściowa i szwagierką 168 pierogów w 45 minut. Nazwałyśmy się kółko gospodyń wiejskich, mój Maksiu miał wielką radochę bo dostał jak zawsze swoj kawałek masy solnej i czuł się za ten kawałek bardzo odpowiedzialny, lubie weekendy takie rodzinne jak sobie coś wspólnie pichcimy :)mój mąż tylko pstrykał zdjęcia bo mówi że ostatnio nie może patrzec na robienie pierogów ale na obiad zjadł 20 sztuk, ten ma dobrze nie musi się martwić o dietę, tzn powinien bo waży jakieś sto kilo ale w ogóle sie tym nie przejmuje dzisiaj dostalismy cudowny prezent od moich rodziców także będę miała niezłe kulinarne pole do popisu. zaraz zamieszczę zdjęcia :) w każdym bądź razie zrobiłam swój pierwszy koktajl dzisaj z 2 pomarańczy, 2 grejpfrutów i jednego banana ale wypilam szklankę i miałam dosyć, dokladnie wyszlo0,7 litra, ale nasycil mnie ten koktajl, reszta została w lodówce :)dzisiaj mam 30 dzień cyklu i czekam z utęsknieniem na @ i nie mogę się doczekać juz się jeden dzień ta cholera spóźnia, czuje się dobrze, piersi bolą jak zawsze przed okresem, nie mdli mnie ani nic z tych rzeczy, ale mój mąż przeczuwa ciążę, fakt był taki moment dwa tygodnie temu, że poniosła nas jak to mówią chwila rozkoszy i mój mąż chyba zapomniał że nie biorę już tabletek, ale takie rzeczy zdarzały się już wcześniej i nic z tego nie było, ćwiczę normlnie, dietę trzymam, chciałabym drugie dziecko, pewnie że tak, ale nigdy nie mamy tego właściwego momentu, mam już jednego bąbelka i perspektyw tego, że miałabym tą moją miłość podzielić na dwoje do mnie nie przemawia, wożę go codziennie do przedszkola bo mój mąż wychodzi po 5 rano z przedszkola, jeżeli miałabym drugie dziecko to mój Maksiu straciłby 2 godziny terapii w przedszkolu, bo byłby tylko od 9-13, a teraz jest od 8 do 15 . O 9 mój mąż jest dopiero na mieście i tylko wtedy mógłby go szybko zawieżć. Mój synek uwielbia towarzystwo i pewnie cieszyłby się z rodzeństwa ale w sumie wtedy na chusteczkę mi to cale odchudzanie, powiem tylko że jak urodziłam Maksia to mój małżonek siedział ze mną trzy miesiące w domu, i mieszkaliśmy z moimi rodzicami, teraz mieszkamy sami i byłabym zdana tylko sama na siebie i to jeszcze we dwoje. Dodam bo nie wiem czy wspominałam ale moj Maksiu lubi broić, ma takie schematy, że jak się uprze to koniec, amen w pacierzu i nie można go do niczego przekonać, nieraz muszę z nim walczyć jak nie wiem. Nie wiem czy to ciąża czy nie, może przez odchudzanie mi się przesunęła miesiączka, ale za duży jestem tchórz by zrobić test, pewnie będę czekać jak ta pierdoła, chociaż kobiety ponoć to czują, a ja tego nie czuję , ale się rozpisałam dobra już nie przynudzam, jutro wstawię zdjęcie mojego prezentu :)Buźka chuderlaki