Tak, wczoraj miałam załamanie, nie małe. Ale dziękuje za wsparcie.
Dzisiaj jest wręcz o niebo lepiej.
Mam tyle energii, że aż wzięłam się za biologię, która leżała w kącie razem ze stosem innych książek do chemii i matmy.
Babeczki dla Babci i Dziadziusia upieczone i zaniesione.
Powiedzmy, że wyglądałam tak piecząc je:
Wszyscy skosztowali i pochwalili, nawet Ksiądz chodzący po kolędzie.
Miło kiedy ktoś wreszcie Cię doceni :)
A przyznam, że dawno nie byłam przez nikogo chwalona, nie dostałam żadnego komplementu, czasami wręcz chamsko się upominam
"Schudłam no nie?"
"Patrz, patrz, już nie mam takich grubych nóg, co?"
Przyznam, może to głupie, ale pomogło mi to że moje ukochane zwierzaki mocno mi przytuliły :)
Podeszły, polizały po rączce, położyły się przy mnie i od razu było lepiej.
Może gdybym miała chłopaka, albo moi przyjaciele mieszkali tu gdzie ja, a nie w Krakowie, to oni by mnie pocieszali.
A może to też moja wina, że nikomu nie mówię co mnie gryzie?
Piszę Wam, ale Wy mnie nie znacie w 100%, może ktoś kto mnie czyta regularnie, poznał mnie, ale nie w całości. Nie potrafię się otworzyć. Nawet tutaj, gdzie nikt nie zna mnie z imienia i nazwiska. Gdzie to co bym napisała, jednych by poruszyło, a inni by po prostu to olali.
Hihihi :)
Śnieg pada i pada, odśnieżanie, odsklepianie samochodu z lodu... mhmmm...
Lekko odmrożone kończyny górne, przemoknięte buty i końcówki włosów jak sople.
- POLECAM
A przede mną godzinka na rowerku i 1000 podskoków na skakance.
Idę szaleć :)
Obym nie padła zbyt wcześnie :)