Pamiętacie mnie jeszcze?
Dawno mnie tu nie było.
No jakże może być inaczej, kiedy odchudzanie poszło w ****.
Ale wracam.
Kurcze, nawet nie wiem który to już raz.
Oczywiście wróciło wszystko to, co zrzuciłam plus jojo.
Nie będę zakładać nowego konta, bo stwierdziłam, że to bez sensu.
I tak jestem tą samą osobą przecież.
Kurcze, mam wielką, ogromną nadzieję, że to już ostatnia próba i że zakończy się ona upragnionym sukcesem.
Przede mną znów daleka droga.
Przecież z każdym porzuceniem diety ta droga się wydłuża.
A teraz to już się tak wydłużyła że łooooooooooo.
Szkoda mówić.
Miałam już kilka razy dodać tutaj wpis jakoś wcześniej, ale póki co jestem odcięta od komputera, a co za tym idzie od internetu również.
Komputer stacjonarny nie nadaje się do naprawy, a w moim laptopie jest do wymiany płyta główna
.
I tak to się przeciąga i przeciąga.
Teraz znów muszę się wstrzymać z naprawą tego mojego laptopa, bo mam tyle wydatków w październiku, że masakra.
Jeszcze mam wesele.
Niby się fajnie zapowiada, ale wiadomo, że w kopertę włożyć trzeba.
Więc laptop pewnie jeszcze trochę poczeka.
A w związku z tym nie będę tu dodawać wpisów zbyt często.
Teraz akurat siedzę sobie w czytelni i mam taką możliwość więc piszę.
Hm...
No nie wiem co by tu jeszcze...
Jakbym miała opisywać cały ten czas, kiedy mnie tu nie było, to nikt by nie przeczytał takiego długiego wpisu...
Więc jakoś powoli będę to nadrabiać
No i cóż...
Więc trzymajcie za mnie kciuki, żeby ta próba (numer 93456738057012387483756) zakończyła się sukcesem .
Miłego popołudnia!