Tak jak obiecalam, dzisiaj poszlam biegac. Wstalam o 6 rano i pomimo tego ze padalo przebieglam chyba 4 czy 5 kolek dokola boiska/takiego duzego placu zabaw. Nie wiem czy bardzo sie spocilam bo bylam strasznie mokra od deszczu ale domyslam sie ze bardzo bo bylam strasznie zdyszana i czerwona jak burak. postanowilam ze bede tak robic codziennie przez kolejny tydzien. Wiem ze to nie wystarczajaco dlugo zeby byly ogromne efekty ale przeciez lepiej pozno niz wcale..
sniadanie nie bylo bardzo kaloryczne: serek wiejski i kanapki z pomidorem niestety na bialym chlebie ale czesc byla na takich ciastkach pelno ziarnistych.
na obiad znowu pomidorowka bo KOCHAM POMIDOROWKE!
Na moje nieszczescie tata mial czekoladowy tort urodzinowy wiec nie moglam nie zjesc malego kawalka.. jednak bez obaw postaram sie to spalic
aaaa i zapomnialabym ze dzisja zielona herbata zle na mnie zadziala
jak wrocilam z biegania to napilam sie z.h i powiedzmy ze chyba nie powinnam jej pic na czczo... coz..uczymy sie czegos nowego kazdego dnia podobno.
Myslalam zeby isc biegac wieczorem tez ale nie lubie biegac jak jest duzo ludzi..moze to sie wydac dziwne ale nie bardzo podoba mi sie pomysl bycia czerwonym, brzydkim i spoconym przy wszytkich.
Motywacja moja wzrasta bo nie chce zeby chlopak ktory mi sie podoba zobaczyl mnie spasionej xD wie ze sie odchudzam wiec nie chce go zawiedz :D
Nie poddawaj sie bo miales zly dzien. Wybacz sobie & badz lepszy jutro