Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od zawsze byłam taka, jaka jestem teraz- niewymiarowy pulpecik (mały biust, duuuuży brzuch). Były momenty, że na prawdę pogodziłam się z tym, jaka jestem, jednak konsekwencją każdego takiego momentu były 3 kilogramy więcej, bo przestawałam się kontrolować.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 90646
Komentarzy: 1299
Założony: 1 maja 2012
Ostatni wpis: 19 lipca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
emiiily

kobieta, 34 lat, Legnica

165 cm, 78.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 listopada 2013 , Komentarze (16)



Dla dobra Waszych oczu będę wpisy będą z większą czcionką. Kompletnie nie przemyślałam, że niektóre z Was pracują na notebookach czy laptopach i faktycznie może być to średnio czytelne:)
Całkiem zapomniałam, że wczoraj minęły dokładnie 2 miesiące moich zmagań z wagą.

______________________________

Waga startowa: 85,9 kg
Waga aktualna: 77 kg
Bilans- minus 8,9 kg
Do I CELU pozostało- 7 kg

_________________________________

Jestem zadowolona:) Nawet bardzo:) Osiągnęłam taki spadek, mimo iż nie wyliczałam kalorii co do jednej czy pozwalałam sobie na słodkości. Dieta ma być sposobem na życie, a nie jednorazowym wyskokiem. Staram się wszystko to robić zdrowo, tak by w momencie, w którym osiągnę wagę,będącą moim celem nie okazało się, że wracam do kebabów, pizzy, schabowego i smażonych ziemniaków. O NIE!!! Tak nie będzie!

Jestem zadowolona z tego, że:
* chodziłam na siłownię i biegałam, pokochałam kaszę gryczaną, owsiankę i grahamki na śniadanie, piłam często zieloną herbatę

Muszę popracować nad tym, by:
* jeść więcej WARZYW, rzadziej sięgać po słodkości, robić częściej ćwiczenia na partie ciała: brzuch, pośladki etc, przemycać do jadłospisu więcej wody

Dzisiejszy dzień spędziłam w większości na mieście i na uczelni, więc i zjadłam niewiele. W czwartki zawsze tak mam, bo siedzę na uczelni do 17 lub do 20 i nie mam nawet żadnej przerwy na zjedzenie obiadu;/ wiec zazwyczaj tego dnia żyję na jogurtach:/

ŚNIADANIE: 2 parówki (90% mięsa z kurczaka), odrobina keczupu, grahamka z serkiem fit, z chudym kurczakiem i pomidorem
II ŚNIADANIE: kefir 0% o smaku owoców leśnych
OBIAD: makaron razowy ze szpinakiem i podsmażonym kurczakiem w curry (na 1/2 łyżki oliwy)
DESER: 2 ciastka owsiane SANTE z żurawiną




Jutro rano lecę na kontrolę do endokrynologa, przy każdej wizycie zarzucała mi, że nie schudłam to teraz się zdziwi:D

20 listopada 2013 , Komentarze (9)




Jak minął wam dzień? Ja swój rozpoczęłam od spaceru (a raczej intensywnego chodu) na uczelnię- 55 minut chodu, 280 kcal i prawie 5 km. Następnie wraz z moją odwieczną kompanką misssia13 poszłyśmy w ramach wykładu na kawę i poplotkować:) Teraz jestem po obiedzie i zbieram siły na wieczorne bieganie i jakieś ćwiczenia. Jutro rano muszę udać się do szpitala na zrobienie wyników, bo w piątek czeka mnie kontrola u mojej Pani doktor endokrynolog.

Jedna z was napisała mi w komentarzu, że niewiele jem. Ja sądzę, że jem w sam raz, wychodzi mi około 1500 kcal dziennie, jem obiady obfitujące w kasze gryczana albo w gotowanego kurczaka, więc są dość zapychające. Wiadomo, każdej zdarzy się bardziej zabiegany dzień, że w pospiechu zjemy mniej, aniżeli zaplanowałyśmy. W każdym bądź razie głodna nie jestem, nie trzymam sie jakoś restrykcyjnie ilości spożywanych kalorii- jak jestem głodna to coś zjem:)

DZISIEJSZE MENU:
ŚNIADANIE:
2 parówki drobiowo- cielęce z odrobiną keczupu+ ciabatta cebulowa z serkiem fit, gotowanym kurczakiem i pomidorem
II ŚNIADANIE: 2 ciasta owsiane SANTE
PRZEGRYZKA-pól  jogurtu Danio z dodatkiem owoców
OBIAD: kasza gryczana z warzywami na patelnię (podduszonymi) i piklami z ogórków
DESER: 2 ciastka OREO i baton muesli
KOLACJA: pół banana, pół brzoskwini z puszki, pół ciabatty cebulowej z chudym gotowanym kurczakiem


Aktywność:
55 minut szybkiego chodu ( 280 kcal)
35 minut biegu (420 kcal)
Tiffany boczki
Mel B abs

19 listopada 2013 , Komentarze (25)



Też tak macie, że mimo obiecania samej sobie, że ważycie się raz w tygodniu, zdarza Wam się nie wytrzymać i stanąć na wagę w międzyczasie?
Ja tak mam. Teraz akurat nie jest mi z tym źle, bo waga (o dziwo!) z każdym dniem jest o 100-200 gram mniejsza, ale są tygodnie, gdzie waga stoi, ba- nawet waha się o 100-200 gram w górę. Wtedy jak cholera żałuję, że wskakuję na wagę częściej, niż raz w tygodniu.
Dzisiaj moja waga znów pokazała mniejszą liczbę, aniżeli wczoraj.
Zmieniłam pasek, a potem głupia pewnie będę go cofać z powrotem. Oby nie:)
_____________________________________________________________
Przez przygotowanie pewnych rzeczy na zajęcia na uczelnie nie mam czasu na ćwiczenia, nie mam czasu ruszyć dupy na siłownię. Ale jutro ambitny plan- wybrać się na uczelnię spacerem:)
__________________________________________________________________
Dzisiejszy dzień w kwestii diety oceniam na 9 pkt w skali 10, a to z powodu przekąski w postaci MaxiKinga, którego zjadłam całkowicie świadomie, nie miałam napadu słodyczowego.

MENU:
ŚNIADANIE: serek wiejski na słodko- z łyżeczką miodu, ananasem, żurawiną i połową brzoskwini
II ŚNIADANIE: MaxiKing
OBIAD: gotowana pierś z kurczaka z pomidorem i piklami z Biedronki
PODWIECZOREK: banan+ zielona herbata
KOLACJA:


a to dzisiejsze śniadanko:)

_________________________________________________________________

Co sądzicie o tym płaszczyku? Pasuje mi? Kupiłam go wczoraj w SH, jest wykonany w większości z wełny, więc powinien być ciepły;) Zapinany z boku jak ramoneska, przód i tył jest szary,a  rękawy czarne.  Kupiłam go z zamiarem noszenia na zimę, na grubszy sweter. Czekam na wasze opinie:)





17 listopada 2013 , Komentarze (18)



Dzisiaj pół Cheat Day. Napisałam "pół", bo dzień rozpoczęłam wczorajszym kawałkiem pizzy, którą przygotował mój chłopak ze swoim kumplem. W porównaniu z okresem "przeddietowym", kiedyś zjadłabym takie kawałki ze trzy albo cztery, co gorsza- zjadłabym je na noc. Wczoraj udało mi się uniknąć pokusy spróbowania pizzy, poprzestałam na sałatce i zielonej herbacie. Pizza na szczęście domowej roboty, z dużą ilością warzyw.
Wczoraj pisałam, że spadku nie było. Przesunął się on na dziś. Zawsze mam tak, że kontrolnie staję na wagę w niedzielę (mimo, iż ważę się w każdą sobotę) no i ku mojemu zdziwieniu moim oczom ukazała się liczba:

77,6 kg.

Czyli biorąc pod uwagę ostatnie ważenie- spadek wynosi 0,7 kg. Dziwne, tym bardziej, że wczoraj było to jeszcze 78,3 kg.  Pewnie woda, przebiegła woda!
Już wkrótce wrócę do wagi sprzed studiów, niezmiernie mnie to cieszy:) I może nawet uda mi sie osiągnąć mój cel, czyli 70 kg do 13.02.2014!!!:)
Jeśli się uda- moim kolejnym celem będzie osiągnięcie wagi, przy której moje BMI będzie wskazywało na normalną wagę
a nie nadwagę- czyli 68 kg.
Kolejnym- "spłaszczenie" brzucha:D
I kolejnym- utrzymanie tego, co uda mi się wypracować:)

Plan na dziś? Napisanie referatu o wykorzystaniu energii słonecznej w drogownictwie.
Shit, powinnam go była wysłać profesorowi w czwartek, no ale cóż...muszę zrobić tak, aby otrzymał go do jutra:)
________________________________________________________________________________________________
MENU:
ŚNIADANIE: kawałek pizzy
II ŚNIADANIE: szklanka Coli Light + banan
OBIAD: wątróbka drobiowa z ziemniakami i sałatką warzywną
PODWIECZOREK:
KOLACJA:

Miłej niedzieli:)

16 listopada 2013 , Komentarze (7)





Siedziałam rano i tak zastanawiałam się, co zrobiłam w tym tygodniu źle, że nie zobaczyłam nawet małego spadku wagi. Ani drgnęła. Od początku odchudzania moja dieta nigdy nie była krystalicznie czysta, zawsze zdarzył się jakiś "wyskok" w postaci czekolady/Monte/alkoholu jednak w dniu ważenia zawsze spadek był, czasem minimalny, ale był. Trochę mnie to dzisiejsze ważenie zdemotywowało. Mimo tylu przebiegniętych kilometrów i spalonych przy tym kalorii w tym tygodniu, waga nawet o 100 gram nie poszła w dół. Tak, wiem, że w pewnym momencie organizm zaczyna bronić się przed utratą wagi i coraz ciężej nam jest ją gubić, wiem że mogłam coś niecoś przekształcić w mięśnie. Przemyślałam sobie ostatni tydzień i wyciągnęłam kilka wniosków, a mianowicie:

- powinnam jeść więcej warzyw, bo w tym tygodniu jadłam ich zdecydowanie za mało
- w tym tygodniu spróbuję ograniczyć do minimum pieczywo, mimo iż spożywam to ciemne, ale jak wiemy- na etykiecie mogą pisać wszystko, a ciemny kolor można uzyskać dodając karmel, ot cała filozofia ciemnego pieczywa
- powinnam wprowadzić chyba więcej białka do mojej diety, zacznę od większej częstotliwości jedzenia serków wiejskich
- kolację postaram się jeść najpóźniej do godziny 20:00, chodzę spać po północy więc będzie to optymalna godzina
- mam nawyk podjadania, często podjadam zdrowe rzeczy (daktyle, żurawina, chrunchella), ale podjadanie to podjadanie, pora postarać się to zmienić
- muszę bardziej przyglądać się temu, co jem, patrzeć nie tylko na KCAL ale też na zawartość składników
- no i przede wszystkim- muszę kupić baterię do wagi kuchennej, która musi mi pomóc dobierać gramaturę posiłków, łapię się na tym, że biorę dużo ponad normę myśląc, że to nawet nie jest 100 gram.
_______________________________________________________________
Kupiłam już produkty na sałatkę na kolację: kapustę pekińską, czerwoną cebulę, kurczaka, czerwoną fasolę, kukurydzę, pomidora i paprykę.
Chłopaki robią sobie wieczór przy pizzy i whisky, więc muszę mieć jakąś alternatywę.

Na obiad miał być pstrąg z ziemniaczkami lub z brokułami, ale jednak będzie jutro, a teraz właśnie robi się zupa zimowa z kalafiorem, pieczarkami, porem, fasolką i pewnie jeszcze innymi warzywami.

Co do dzisiejszych ćwiczeń- plan na dziś to bieganie po osiedlu, a co z tego wyjdzie- zobaczyły.
Wczoraj miałam wycisk na bieżni więc nie wiem czy dzisiejsze bieganie to już nie za dużo.

MENU:

Śniadanie: jajecznica z 3 jaj + pół grahamki z wędliną
II śniadanie: jogurt truskawkowy 0%
Przekąska: 1 wafel Chrunchella
Obiad: miseczka zupy zimowej z warzywami + 1 grahamka
Podwieczorek: 5 daktyli, plaster ananasa, pół brzoskwini, pół pomarańczy
Kolacja: sałatka z kurczakiem i warzywami
+ trzy herbaty zielone

Pozdrawiam Was:)



15 listopada 2013 , Komentarze (20)


Jeśli zdarzy Ci się zgrzeszyć i masz wyrzuty sumienia, zapamiętaj ten obrazek:



i nie pluj sobie w twarz, jak zdarzy Ci się dzień, w którym nie zrealizujesz w 100% swojego planu.
Ogarnij się, jutro jest nowy dzień, jedna wpadka nie jest w stanie przekreślić tego, co wypracowałaś!:)

A teraz do rzeczy:)

Wczoraj byłam z dziewczynami z grupy na piwie,
tego nam było trzeba:)
Puste kalorie, ale towarzystwo niezastąpione!!:)


Dzisiaj odpokutowałam to na siłowni
paląc na bieżni


1000 kcal!:D




MENU z dzisiaj:

ŚNIADANIE: jajecznica z plasterkiem polędwicy sopockiej
II ŚNIADANIE: 2 ciastka BelVita + koktajl z bananem, plastrem ananasa i kawałkiem brzoskwini
OBIAD: wątróbka drobiowa cebulką i pieczarkami, z kaszą gryczaną i sałatką warzywną
KOLACJA: jpół grahamki z serkiem fit, sałatą, wędliną,kukurydzą, papryką i kiełkami


Edit: przegryzka: garstka żurawiny

herbata zielona, herbata biała
____________________________________________
Jutro się ważę
BARDZO chciałabym, aby waga pokazała już 77 z przodu...
Chociaż po wczorajszym wyskoku to nie wiem...
Jednak jestem dobrej myśli:)

Mały fotomix z wczorajszego i dzisiejszego dnia
Często będę tu zamieszczać tego typu zdjęcia, gdyż pasjonuję się modą
i zdjęcia "outfitów" są u mnie na porządku dziennym:D



13 listopada 2013 , Komentarze (3)

Dzisiaj mija 55 dzień
mojego odchudzania, a raczej racjonalniejszego odżywiania się i ćwiczeń.


Pospałam dzisiaj do 10:)
Nie udało mi się dotrzeć na szkolną siłownię,
wykorzystałam dzisiaj przysługującą każdemu nieobecność.
Za to skorzystałam z wolnego czasu i udałam się na moją siłownię:)

BIEŻNIA: 71.40 minut- 800 kcal
ORBITREK: 15 minut- 135 kcal
BRZUSZKI- 100



co do bieżni to część czasu biegam,
a część szybko maszeruję z ustawieniem bieżni "pod górę",
według mnie jest to nawet intensywniejszy wyciskacz kalorii niż bieg:)

Standardowo biegam około 50 minut z prędkością 7,5 km/g
jak dokładam szybki chód to jest on z prędkością 6,5 -6,9 km/h.
I moim zdaniem na liczniku kalorie leca szybciej właśnie przy tym chodzie pod górę,
więc wprowadziłam go do treningu:)

Samopoczucie na plus, a to najważniejsze:)

Wczoraj co prawda nie biegałam,
ale zrobiłam boczki z Tiffany i trening całego ciała z Mel B.

MENU:

ŚNIADANIE: owsianka o smaku czerwonych owoców z żurawiną, ananasem i brzoskwinią + 2 ciastka Belvita
OBIAD: pól fileta z kurczaka w curry z kaszą gryczaną, sosem pomidorowo- paprykowym i sałatką warzywną
PODWIECZOREK: 2 szklanki soku pomarańczowego i będzie prawdopodobnie odrobina słodkości, czyli Monte
KOLACJA: jeszcze nie ustalona:) może jogurt?



DZIEWCZYNY INTERESUJĄCE SIĘ MODĄ!

ZAPRASZAM NA MOJE AUKCJE ALLEGRO:)

https://vitalia.pl/listing/user/listing.php?us_id=7800471 <---KLIK 



10 listopada 2013 , Komentarze (13)

Witajcie:)

Pragnę Was poinformować na wstępie (dot. poprzedniego wpisu),
że impreza pod względem dietowym udała się w 100%.
Poprzestałam na soku pomidorowym 330 ml (60 kcal), 0,7 wody mineralnej
i 6 waflach Chrunchella:) I jestem z siebie dumna!
Po powrocie do domu około 3:00 byłam tak niemiłosiernie głodna,
do tego mój S. zrobił sobie kanapki, myślałam, że go uduszę.
 No ale cóż, on na diecie nie jest, a wzięło go gastro
to sobie chłopaczyna zjadł,w końcu on jest szczupły i mu wolno:P
On od 3 lat waży tyle samo, je za dwóch a nie tyje ani grama.

Co najlepsze, wczoraj mój kumpel stwierdził, że się "wylaszczyłam",
cokolwiek to w jego mniemaniu znaczy:P
Właśnie takich chwil chciałabym doczekać-
żeby starzy znajomi, którzy nie widzieli mnie dłuższy czas byli w szoku,
widząc mnie ponownie, chudszą o te kilkanaście kilo.

To taki mały, może próżny cel, ale chciałabym tego doświadczyć:)

Dietowo idzie mi nieźle, ćwiczeniowo też nie najgorzej:)
Wczoraj w ramach nagrody pozwoliłam sobie na KINDER PINGUI, a co tam:P

Dzisiaj planowałam wyjście na siłownię, ale tak niemiłosiernie nie chce mi się wychodzić dzisiaj z domu,
 że nie wiem, czy się zbiorę w sobie:)
Najwyżej wyciągnę S. wieczorem na bieganie po osiedlu.
Zaopatrzyłam go ostatnio w NEW BALANCE'y i legginsy do biegania
więc teraz już nie ma wymówki :D
Albo udamy się na długi spacer, zawsze to ruch!
A wczoraj trochę potańczyłam, więc ruch mam zaliczony!:)

S. zrobił sobie w piątek spaghetti. Naszła mnie taka ochota,
że postanowiłam sobie zrobić swoją własną wersję (zdjęcie macie na dole).

Wykorzystałam do tego makaron pełnoziarnisty, nie typowy do spaghetti, wzięłam te "gniazda" z Lubelli.
+ pomidory z puszki, cukinia, pieczarki, pół cebuli, kukurydza, papryka.
Ta mieszanka stworzyła dość dobry sos do spaghetti,
obyło się bez sosu z torebki,
więc było lekko:)
Nie używałam też tłuszczu, wszystko podduszałam.
Zamiast typowego mielonego wieprzowo- wołowego, użyłam mielonego z indyka, o obniżonej zawartości tłuszczu.

FOTOMIX:

1. Koktajl zrobiony dzięki anna290790  :)
Banany+ maliny+ mleko= pychotka:)
2. Dzisiejsze śniadanie: jajecznica z dwóch jajek, z pomidorem, pieczakrami i parówką cielęcą, grahamka z serkiem fit, wędliną z indyka, pomidorem i kiełkami + zielona herbata o nieziemskim smaku STRABERRY CUPCAKE :)
3. Obiad z ostatniego tygodnia: kasza gryczana z kurczakiem, z sosem pomidorowo- paprykowym + sałatka z połowy pomidora z jogurtem naturalnym, szczypiorkiem i kiełkami
4. Obiad z wczoraj i na dzisiaj: DIETETYCZNE SPAGHETTI:)



Buziaki! Lecę poczytać, co u Was:)

9 listopada 2013 , Komentarze (5)

Brzmi jak kawałek COMY?:) Może, ale tytuł dotyczy mojej dzisiejszej wagi:)

78,3 kg!!!

czyli 0,9 kg mniej niż tydzień temu:)

Cieszę się jak dziecko:) aż nabrałam ochoty na wyjście wieczorem:)

I tym sposobem wpadam tu tylko na chwilkę, właśnie szykuję się na wyjście do znajomych.

BTW: jestem zaopatrzona w 0,7 wody mineralnej i w CRUNCHELLĘ cebulową
więc TRZYMAJCIE KCIUKI, żeby na powyższym jadłospisie się skończyło:)

Coraz lepiej się ze sobą czuję:)

BUZIAKI!!:)

7 listopada 2013 , Komentarze (5)

Witajcie:) Postanowiłam jeszcze przed snem coś napisać.

Nie mogę się ogarnąć do ćwiczeń w domu. Są dni, kiedy nie mogę iść na siłownie
bo nie mam czasu. Karnet mam tylko do 16:00, a często przed zajęciami na uczelni się nie wyrabiam:/

Ale jutro po szkole lecę na siłownię, to MUSI być dobry dzień:)

Dzisiaj nie zjadłam jakoś szczególnie dużo, wszystko przez ten nieszczęsny zespół jelita drażliwego,
który ciągle mi dokucza. Biorę leki, ale niewiele to pomaga.


Kupiłam paski wybielające do zębów CREST SUPREME.
Dzisiaj był mój drugi dzień, załozyłam je raz dziennie, ale na godzinę, mimo iż producent zaleca 30 minut.
Zęby mnie nie bolą (o dziwo, bo wiele opinii wskazywało że paski pogłębiają nadwrażliwość)
u mnie póki co kuracja odbywa się bezboleśnie:)
Delikatny efekt dostrzegam, zobaczymy jak zęby będą wyglądać za 5 dni:)


 MOJE MENU

ŚNIADANIE: owsianka truskawkowa + kiwi
OBIAD: kasza gryczana z kurczakiem w sosie pomidorowo- paprykowym i surówką warzywną
KOLACJA: ciabatta cebulowa z serkiem fit, pomidorem, wędliną z indyka i kiełkami
PRZEGRYZKA: kilka daktyli+ garść żurawiny
2 lub 3 herbaty zielone

A waga stoi:/
Pokusiłam się i stanęłam na wagę wczoraj...jakby ktoś ją zatrzymał na 79,2-.-

Ale się nie poddaję, za daleko zaszłam!:)


Mały mix:)





i pochwalę się moim dzisiejszym łupem z SH- nudziakowym sweterkiem w białe serca:)




A co tam u Was?:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.