Hejka,
Podobno jak się ma cel jest łatwiej- więc cel już mam- wesele. Chcę się zmieścić w moją poprawinową sukienkę i pójść w niej na wesele znajomych.
A teraz do rzeczy:
Dni: 4,5: ćwiczeń zero- oczywiście zleniłam. Dieta zachowana.
Było też siemię lniane. Z tym, że śniadanie dopiero ok godzinę po przebudzeniu.
Dni 6,7: Dzień obżarstwa (który wypadał w sobotę) przeciągnął się na następny:
Pochłonęłam około pół blaszki tiramisu, 1/4 domowej pizzy, domowego hamburgera i 2 domowe hotdogi. Oprócz tego jakieś koktajle owocowe i lody na dzień dziecka- 2 gałki dokładnie :) . Nawet nie wiem ile w sumie kalorii. Żałuję tylko, że nie potrafiłam poprzestać na sobocie.
Uwaga na przyszłość!!! Jak się robi tiramisu na dzień obżarstwa, to w kubeczkach a nie blaszce do ciasta, tak, żeby starczyło tylko na 2 porcje (Dotyczy każdego deseru na bazie cukru i śmietany). A najlepiej zastąpić takie słodycze owocami.
Dodatkowo: Dzisiaj (dz. 7) było bieganie (3.5 km) + ćwiczenia na talię (ok 10 min).
A teraz wagowo:
Sobota przed obżarstwem: 62.4 kg.
Dzisiaj wieczorem (po bieganiu): 63.3 kg.
Rozstrzygająca będzie tak na prawdę dopiero waga wtorkowa- jak przejdą wszystkie objawy obżarstwa. Chociaż też nie do końca bo zbliża się @ więc mogę odnotować skok.
Centymetry na razie bez zmian- niestety.
I to chyba tyle.
Od jutra dalej dieta (resztkę tiramisu postanowiłam oddać chłopakom w pracy).
Miłego tygodnia Wam życzę.