W przyszłym tygodniu lecę na kilka dni do Polski , dokładnie na dni 6. Cieszę się bardzo jak zawsze gdy przychodzi mi odwiedzać rodzinę, przyjaciół i ukochane miejsca jednak przychodzi też mały niepokój jeżeli chodzi o dietę . Babcia mi nie popuści na pewno nawet nie będę próbować bo z góry jestem skazana na przegraną , jak chyba każdy z Nas w boju z Naszymi kochanymi Babulkami :) Do tego ślub mojej przyjaciółki ,co się dzieje na weselach tłumaczyć nie muszę . Na szczęście Mama będzie mnie wspierać, a nawet podkradnie kilka przepisów więc tutaj widzę swoją szanse. Postaram się jeść co 3-4h, przepisane 1600kcal, ale nie wiem czy mi się uda. W Polsce jest zawsze tyle do zrobienia , a tak mało czasu niezależnie od tego jak długi byłby urlop. Niemniej jednak będę twarda chcę udowodni sobię , że nawet podczas urlopu można przestrzegać diety i gubić kg. Trzymajcie kciuki.
Jeżeli chodzi o dietę to miałam kilka potknięć takich jak np: wino, czekolada, dania których nie było i być nie powinno w mojej diecie jednak nadal nie były końcem świata , coś na pograniczu. Cóż było, minęło nie mam zamiaru przejmować się potknięciami tylko skupiać się na tym co jest tu i teraz oraz motywować się obrazem mojej szczupłej sylwetki sprzed kilku lat (59-60kg). Niestety nie mam ich na komputerze.
A jak u Was , trzymacie się ? Nie dajemy się jesiennej chandrze !!
wrzucam kilka fotek z mego jadła (i nie tylko)
Makaron w stylu "chińskim" z kurczakiem i warzywami (jedno z dań których nie ma w mojejdiecie vitalii)
Kasza jęczmienna (uwielbiam !!) z duszonym kurczakiem i warzywami
Jajecznica z fasolką szparagową i kromką pieczywa pełnoziarnistego (pycha)
Kanapki z szynką z kurczaka i pomidorami
Jogurt naturalny z bananem orzechami i pestkami z dyni i słonecznika
Moje znienawidzone "motylki"
tak było (ok 68 kg)
tak jest(78 czyli 10 kg więcej , zgroza !)