Niestety dziewczynki... PORAŻKA!!!
Troszkę sobie popuściłam dietkę i ... za skarby świata nie potrafię wrócić na właściwe tory ![]()
Zaczęło sie od tego nieszczęśnego wyjazdu 10 maja i przytycia 2 kg ... mimo, że je do ostatniego maja zrzuciłam to znowu jakimś cudem
było 1,8 kg więcej i to od prawie 2 tyg...
Fakt, że nie trzymałam się diety 1000kcal no ale nie poszłam na całość tylko i tak trzymałam sie 1500-1800kcal wiec jak dla mnie to i tak za mało aby przytyć.
Raczej powinnam stać w miejscu :/
Ale chyba efekt jo-jo mnie pokonał...
Dziś jest jestem cięższa o 1 kg i zmieniam paseczek (już się nie ma co oszukiwać, że to woda bo nią nie jest!)
Od dziś wracam do zapisywania kalorii, posiłków i zaczynam walkę od nowa!!!
Muszę bo żal mi tego co już schudłam aby to zaprzepaścić...
Tyle walki miałoby iść na marne?
NIE!!!