Znowu nadszedł czas na dietowanie z Vitalią :)
Co prawda nie wiem ile ważę, bo nie mam czasu pójść do sklepu i kupić sobie wagi .. Stara gdzieś mi zaginęła (tak, tylko ja na całym świecie potrafię gdzieś zgubić wagę) i od tamtej pory oddaje się niebezpiecznemu procederowi zgadywania swojej wagi :P Patrząc w lustro wydaje mi się, że nie ma jeszcze tych 55 kilo, ale wole nastawić się na więcej i później pozytywnie zaskoczyć niż później płakać jak ostatnio kiedy mentalnie zatrzymałam się na 51 kilo a wskazówka niespodziewanie zatrzymała się na 56 .. :P Obiecuje więc, że zaraz po okresie dorwę gdzieś jakąś maszynę ważącą,
Od zeszłego czwartku chodzę na aerobik i siłownię
Co prawda tylko 3 -4 razy w tygodniu ale zbliża się sesja i w ogóle mam więcej zajęć niż w zeszłym roku (czy tendencja nie powinna być przypadkiem spadkowa? -.-) więc mimo szczerych chęci nie dam rady chodzić częściej. Ostatnio miałam siłownię pod samym domem i biegałam tam codziennie .. hmm gdybym się nie przeprowadziła to byłabym teraz niezłą laską :P Mam jednak zamiar kupić sobie piłkę taką do fitballu i ćwiczyć sobie z nią codziennie w domu :)
Z dietą bywa różnie .. :P Problem w tym, że nie mam pojęcia ile kalorii powinnam jeść .. wszystkie kalkulatory podają zupełnie inne wartości, które różnią się między sobą o jakieś 300 - 400 kalorii więc jakoś bym się tym nie sugerowała :) A do diet 1000 czy 1200 kalorii jakoś nie mam zaufania. Szczerze mówiąc to wydają mi się po prostu śmieszne .. Ja jako normalny człowiek średnio aktywny w ciągu dnia, chodzący od czasu do czasu na aerobik jedząc takie ilości po prostu nie byłabym w stanie normalnie funkcjonować. Cały czas chodzę wtedy głodna, nieustannie myślę o jedzeniu, jestem rozdrażniona, osłabiona, nie mogę się uczyć, nigdzie nie wychodzę, żeby przypadkiem nie skusić się na piwo czy kilka orzeszków, które spowodowałyby ogromny wyłom w tej drakońskiej diecie. Ja bardzo dziękuje za takie życie :P Generalnie stawiam na ruch i nieobżeranie się i ciekawa jestem czy z takim podejściem uda mi się schudnąć :)
Ostatnio trochę pogrzeszyłam jedzeniowo, ale czuję się trochę usprawiedliwiona, bo po pierwsze nie byłam jeszcze oficjalnie na diecie, a po drugie miałam obowiązek obświętować z kilkoma osobami spóźnione urodziny .. Jutro też czeka mnie dzień z % i to jeszcze z drinkami .. więc znowu nie będzie zbyt wzorowo.
Dzisiaj zjadłam:
-rano dwie kromeczki chleba fitness z twarożkiem, kawa z mlekiem
-na uczelni jabłko i jogobella musli -miałam jej nie jeść ale jakoś tak wyszło niefortunnie ;(
-na obiad pół torebki ryżu i warzywa na patelnie polane jogurtem naturalnym
-na kolacje w sumie spora miska płatków (vitella?) z mlekiem 0,5 %
-koło 21.00 wypiłam jeszcze sok z 3 małych pomarańczków :( - ale jutro będę miała okres więc i tak dobrze, że tylko sok!
I proszę mi nie mówić, że to za dużo, bo ja nie zamierzam jeść na śniadanie połowy grejpfruta i dwóch łyżek twarogu .. ;/
Aktywność fizyczna szczerze mówiąc żadna, bo strasznie mnie boli głowa ;/