Cześć kobietki...
Witam wszystkich:)
Taka byłam styrana w tym tygodniu, że masakra. Papierów tyle, że spałam po trzy godziny i nawet wczoraj musiałam jeszcze załatwiać sprawy na mieście. Pożytek taki, że wieczorkiem wyskoczyłam do kina na "W ciemności". Bardzo fajny film, jeśli ktoś "lubi" te klimaty to polecam, wydawało mi się że główny aktor absolutnie się nie nadaje do tej roli, a okazał się świetny. Zaskoczyła mnie ilość scen łóżkowych, ale w sumie to polski film...
Więc mimo, iż temat nie do śmiechu wyszłam z kina wyluzowana bardziej.
A dziś reszta papierów.
Waga spada ale największe efekty widzę w jeansach.
A teraz dowód, który zrozumieją tylko niektóre z pulchniaczek:) stoję przed lustrem i widzę swój pępek!! Do niedawna była to tylko linia oddzielająca fałdę od fałdy...
Dziś na obiad schabowy.... mimo przesolenia pyszniutki!! Wiem, wiem nie powinnam ale jakoś muszę opróżnić zamrażalnik z resztek zeszłorocznych. Do tego jeden ziemniaczek (też zapas zeszłoroczny ale już na wykończeniu), mnóstwo surówki z kapusty pekińskiej i łyżka buraczków...
Nie jest źle:)
Zapomniałam dodać ten naciągacz, o którym Wam pisałam przyjechał w czwartek oddać kasę. Cóż za bezdusznym i perfidnym trzeba być, aby tak kłamać w żywe oczy!! Choć z jednej strony to się cieszę, gdyby zrobił to co miał, doszukiwałabym się wszelkich możliwych wad i każde spojrzenie przypominałoby mi o tym dupku!
Dziś humorek siadł...
Dziś jakiś humor nie tęgi., nie żeby zły czy smutny ale tak jakoś.
Rano wylało mi się mleko w samochodzie i muszę zamówić pranie tapicerki.
Wieczorem pojechałam do jednego kolesia, który od dłuższego czasu ma wykonać dla mnie zlecenie, oczywiście kasę wziął i tyle po robocie... Ma do jutra wieczora wykonać, a jeszcze nawet nie zaczął. Nie odbierał telefonu to pojechałam do jego domu, bo pomyślałam że jak faceta zje...bie to mi trochę adrenalinka skoczy. Niestety, wychowanie wzięło górę i wypowiadałam się spokojnie ale cholernie stanowczo, co by pokazać facetowi moją wyższość. W końcu termin do jutra więc niech na rzęsach staje, ja tylko zażądam gwarancji:) Mam umowę i imienne zobowiązanie więc i tak mu dowalę. Wyżej wymieniony Pan jest sąsiadem mojego szwagra więc i tak nie wie z kim zadarł...
Brakowało mi dziś jedzonka, oj jak brakowało...
Po pracy skoczyłam do marketu na zakupy, nie było lekko, tyle pyszności a ja przed obiadem. Ale jedyne co kupiłam zbędne to serek feta, ale zjem na obiad więc może być bardziej kaloryczna.
Na obiad była marchwianka. Przed dietą zupka dobra, ale przegryzana 3 bułkami albo jakąś porządną kolacyjką po godzince. A dziś była pyszna, smakowita, aż zjadłam dwa talerze i to bez dodatków.
Trzeba się brać za papierzyska, bo zarywam dziś noc.
Podsumowanie musi być na jutro więc położę się gdzieś koło 3.... :(
Pierwszy postęp.
Byłam dziś u dietetyczki i zanotowałam postęp na wadze. Oczywiście jestem zła, bo pierwszą wagę 122,3kg odnotowała rano, na czczo, a dzisiejszą wizytę miałam po wypiciu 3 szklanek wody i gorącym obiadku w postaci kapusty z grzybkami i gotowanego indyka. Waga dziś rano pokazała o 2kg mniej niż 120,6...
No ale trudno. Zanotowane 1,7kg, a to i tak sukces jak na 6dni diety.
Kolejny pomiar za dwa tygodnie, więc liczę że będzie lepiej.
Po wyżaleniu i rozgoryczeniu, czas na dobre wiadomości!!!
Łącznie 21cm mniej w obwodzie cielska!!
W brzusiu o 4 mniej lalala
W biodrach o 4 mniej
W udach (każdym z osobna) po 1cm.
No i najdziwniejszy wynik dnia obwód szyj o centymetr mniejszy hahaha
Ściskam Was mocno moim, o po dwa centymetry każde, chudszymi ramionkami!!!
P.S. Cycuchy w obwodzie bez zmian ale to akurat dobrze hihihihi
Pierwszy dzień w pracy...
Dziękuje za odpowiedzi na poprzednie pytanie, wiem że ma sensu ważyć się codziennie. Jednak drażni mnie to, że rano jestem z siebie zadowolona, a na wieczornym spotkaniu u dietetyka moje efekty nie będą, aż tak "spektakularne". Wiem, wiem... kobieca próżność. Odchudzam się dla siebie, a nie dla niej ale jednak!!
Byłam dziś pierwszy dzień w pracy z moją nową dietą. Starałam się bardzo przestrzegać godzin jedzenia ale zapomniałam wziąć wody. Popijałam wodę w filiżaneczce ale to nie to samo co pełna szklanka czy butelka.
Ogólnie nie było źle, mam nadzieje że uda mi się przestrzegać rytmu dnia.
Pozdrawiam Was i życzę miłego wieczorku...
PYTANIE!!!
Witajcie w Nowym Roku.
Mam takie pytanie do każdej z Was, jak bardzo różni się Wasza waga między porannym, a wieczornym ważeniem. Czasem ta różnica mnie po prostu załamuje.
Czy Wy też tak macie czy może ze mną coś nie tak?
Pozdrawiam
Postanowienia.
Sądziłam, że tym razem nie będzie żadnych noworocznych postanowień ale
jednak natchnęło mnie w łóżku i oto one:
1. Być dla siebie przyjacielem!!!
2. Pozwolić innym pokochać mnie!!!
3. Na trzydzieste urodziny, trzydzieści kilogramów mniej!!!
Wydaje się dość proste hmmm....
Tylko na chwilkę...
Wpadłam tylko na chwilkę, aby życzyć WAM wszystkim:
Szczęśliwego i ODCHUDZONEGO
Nowego Roku
do zobaczenia za rok....
Jest cudnie hihihi
Dzisiejszy poranny wynik na wadze to dopiero szok. Na razie nie będę Was wtajemniczać, bo jeszcze się okaże, że moja waga źle działa. Postanowiłam umieszczać na stronie tylko wagi potwierdzone przez moją Panią dietetyk. Widzę się z nią dopiero we wtorek. Oddałam dziś krew do badania i zjadłam śniadanko, a teraz mam tyle energii, że nawet pobiegać bym mogła. Choć nie wiem czy dobiegłabym do końca blok, choć ma tylko 4 klatki. Na obiad rybka ale dopiero o 15...
Tylko bez śmiechu proszę!
Więc na wstępie pragnę zaznaczyć (co na pewno same zaobserwowałyście), że na wieczór waga jest większa! A ja po dzisiejszym dniu odchudzania zaobserwowałam, że mam o całe 0,2kg mniej niż rano!! Więc tak sobie myślę, że jak jutro rano wstanę...... hihihi O tak, o tak!!! cóż za kopniak motywacyjny! Buziaczki
Przykre pomiary...
Muszę Wam się jeszcze zwierzyć, że zaczęłam to moje odchudzanie z głową już dwa tygodnie temu umówiłam się do dietetyka i zbierałam zapał aby to nie była taka chwilowa decyzja bez pokrycia! Więc miła Pani mnie dziś pomierzyła, poważyła i okazało się, że zatłuszczenie mojego organizmu to aż 51,7%!!! Komentarz zbędny, tylko płakać się chce... Dowiedziałam się również, że nawodnienie mojego cielska (nie ma co się łudzić, to jest cielsko) wynosi zaledwie 35% a u zdrowej kobiety powinno wynosić minimum 46%!!!