Choróbsko
Wiedziałam,że tak to się skończy.Starszy znów zachorował.Tym razem gardło.
Nie jadę jeszcze do lekarza ale do szkoły też nie poszedł.
Wczoraj był cały dzień mróz powyżej 10* a oni szaleli dość długo na śniegu.
Potem jeszcze kościół w którym było przeraźliwie zimno i tak to się skończyło.
Zima zimą a my najpóźniej jutro musimy pikować kalarepkę i kapustę do paletek torfowych.
Odciągamy to pikowanie jak tylko możemy,ale już dłużej się nie da-za duża rozsada.
Współczuję tylko mojemu mężowi,bo musi w nocy wstawać palić w piecach w rozsadnikach,żeby roślinki nie przemarzły.I w taki sposób ma całą noc z głowy,bo gdy przyjdzie zmarznięty to nie może usnąć.
Dieta-wczoraj porażka i to taka totalna.
Upiekłam chleb(chociaż tyle że razowy z ziarnami) i późnym popołudniem po prostu się na niego rzuciłam dokładając jeszcze mielonego.
Chociaż ćwiczenia zaliczone wzorowo:steper,skakanka i ćwiczenia na brzuch-prawie 1.5godz.
Nie wiem dlaczego,ale lubię ćwiczyć wieczorami jak mały już śpi.
Czy to dobrze czy lepiej jest ćwiczyć np rano?
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!!!
Piątkowe ważenie
Mam 69,5-to mój mały sukces w tym tygodniu.
Strasznie pomalutku mi to idzie,ale mam nadzieję,że po raz ostatni(przynajmniej w trakcie tego odchudzania)walczyłam o 6.
Ta waga utrzymuje mi się już od kilku dni więc myślę,że jest całkiem realna.
O jejku,ale zmarzłam.
Właśnie wróciłam z mojego codziennego spaceru,ale 2 km w 14* mrozie to już nic przyjemnego.
Zmarzłam jak diabli.Teraz piję gorącą zieloną herbatkę i coś tam bazgram.
Współczuję tym dzieciom,chociaż my chodziliśmy do szkoły w dużo większe mrozy.
Ale człowiek robi się wygodny.Autko i tyle.Wczoraj byłam w Krakowie.Miałam wziąć Łukasza do lekarza, ale mój małżonek stwierdził,że jest za zimno żebyśmy jeździli autobusami razem a autem bałam się jechać-drogi poza Krakowem były naprawdę fatalne.
Dziś znów czeka mnie miasto bo starszemu poszedł zamek w zimowej kurtce.Mam nadzieją,że uda nam się mu coś kupić.
Trzymajcie się w ten mroźny dzionek zdrowo i aktywnie!Pa!
to już środa?
Strasznie mi ostatnio ten czas ucieka,ale na szczęście będę miała teraz trochę spokoju.
Jeszcze tylko jutro ostatni raz do Krakowa do dentysty i koniec takich ciągłych wyjazdów.
Jestem już po Dniu Babci,Balu Karnawałowym i już sama nie wiem czym jeszcze.
Wczoraj jeszcze była wywiadówka.
No,młody mógłby się trochę bardziej postarać z ocenami na półrocze,ale mówi się trudno.Zawalił na początku roku i niestety nie zdołał się wydźwignąć ze wszystkiego,zostały trzy trójki.
Dietkowo na razie OK (przynajmniej od poniedziałku)
Staram się ćwiczyć około godzinki dziennie.
Zamówiłam sobie dodatkowo twister,ale muszę na niego chwilkę poczekać.
A teraz kończę Was czytać i na skakankę.
Trzymajcie się !
Fatalnie
Nie wiem co się ze mną dzieje.Cały czas ciągnie mnie do słodkiego.Czyżby skutki @?
Niestety się nie oparłam,bo na stole leżały delicje,...no i się zjadło kilka.
A teraz siedzę i dalej za mną łazi.
A miałam taki fajny obiadek(ryż naturalny+pstrąg pieczony+surówka z pekinki).
Zaraz się biorę za skakankę,bo jak tego nie zrobię to skończę tą paczkę.
Wczoraj mieliśmy Dzień Babci w ''0''u Łukasza.
Dzieciaki wystawiły świetne przedstawienie o Krakowie.
Widziałam,bo zawoziłam babcie i czekałam na nie.
Potem i tak wzięłam małego,bo jechaliśmy do psychologa.
Wiem,że moja mama już i tak nic z tego nie wie,ale wzięłam ją ze względu na Łukaszka(dziadek nigdy nie chodził).Ale powiem Wam szczerze,że było mi jej serdecznie żal,gdy ją tam widziałam wśród innych.Była taka zagubiona,nie wiedziała co się koło niej dzieje.W zasadzie unika kontaktu z ludźmi i wiem,że to było dla niej dużym wyzwaniem.
Ok,koniec z tym użalaniem się nad sobą.
Dajcie mi pożądnego kopniaka,żebym się w końcu wzięła do roboty.Miałam cichutką nadzieję że zobaczę wreszcie tą 6 a tu dalej to samo.
A za oknem robi mi się znów biało,choć po wczorajszym deszczu wszystko stopniało.
Trochę spokoju.
Witam,witam.
O jejku,dziś przynajmniej jest cisza,bo wczoraj myślałam,że dostanę szału.
Mieszkamy w nowym domu od ponad 2 lat ale cały czas go wykańczamy.
Poddasze jest jeszcze w rozsypce.
Wczoraj przyjechał znajomy nam pomóc i przywiózł swoich synów.Wiek 10 i 12.Myślałam,że zwariuję.Czterech chłopaków to już zdecydowanie za dużo.Przyzwyczajona jestem do względnej ciszy,a tu był taki huk,że nie mogłam zebrać myśli.
Tak mnie bolała głowa,że już nawet nie miałam siły ćwiczyć i usnęłam razem z małym.Coś około 23.00 dopiero wstałam i się umyłam.Makabra.
Dziś znów przyjeżdża ale na szczęście tym razem sam.
I tak powolutku kończymy sobie domek.
Na razie mieszkamy na parterze i tylko młody ma wykończony jeden pokój u góry,tak że każdy ma swoje królestwo.
Ten rok był dla nas bardzo ciężki(utrzymujemy się z rolnictwa)ale powolutku przygotowujemy się do kolejnego sezonu.Miejmy nadzieję,że będzie lepszy.
Niedziela
Hej dziewczęta.
Tak sobie usiadłam przy kawie po obiadku i Was troszkę poczytałam.
Miałam jechać do kościoła,ale złapały mnie jakieś rewolucje żołądkowe.Czyżbym teraz dopiero zaraziła się od młodego?
Chłopaków wysłałam na sanki.Po co mają siedzieć w domu.
I tak za godzinkę muszę jeszcze jechać po zeszyty dla Damiana.W końcu jutro idzie do szkoły.Na zjeździe nie był,bo jeszcze się źle czół.Nadrabia dzisiaj jedzeniem od samego rana,bo wczoraj zrobiłam mu głodówkę-i co ciekawe,pomogło.
Ja chyba też muszę tak zrobić.
Przyjadę,to trochę poćwiczę,teraz się nie chcę zgrzać
.Dietkowo dzisiaj jak najbardziej
.Rano kanapka z łososiem ,jajkiem i pomidorem.
Obiad:ryż,surówka z marchwi i jabłek ,skrzydełko z rosołu
.I nie wiem czy coś będzie dalej,ale zobaczymy
.Teraz muszę ich poszukać bo gdzieś mi znikli.Nie wiem czy poszli na 2 górkę czy zostali zwołani do sąsiadów,bo ich dzieci też zjeżdżały.
Trzymajcie się!Pa,pa!!
NARESZCIE
Jak w tytule-nareszcie ruszyło!
Nawet nie wiecie jaka jestem szczęśliwa,zwłaszcza,że we wtorek jeszcze pokazywała 71.
To chyba jakiś cud.
Mam nadzieję,że tak już zostanie i waga będzie spadać.
Nie chcę już wzwyż!!!
Ważę się w piątek,ponieważ zapisałam się do jakiejś grupki z dziewczynami i tam są właśnie wtedy ważenia do tabelki.
Chyba z tej radości dołożę jeszcze jakieś brzuszki,bo do tej pory tylko skakanka i steper.
Dziewczyny,mam punkty w aptece i zastanawiam się czy nie wymienić na twistera.Co o tym myślicie?
Młody dalej chory,choć twierdzi że mu już lepiej.Zwłaszcza,że jutro mają spotkanie wszystkich kolędników misyjnych z Małopolski.A jak będzie chory to nie pojedzie.Myślicie,że zadziała ?Wiem,że bardzo chce jechać.
OK,spadam,może trochę poćwiczę jeszcze przed śniadaniem.
Trzymajcie się !Miłych niespodzianek przy ważeniach życzę.
Jestem
Cześć dziewczęta.Dawno mnie nie było,ale kompletnie nie mam czasu.
Młody ma grypę żołądkową już od poniedziałku i nie chce mu przejść.Ciągle mi jęczy,że go boli brzuch.Muszę się nim zająć.
W środę byłam u psychologa.Wreszcie Łukasz jest zdiagnozowany i przyznaję,że nie jest tak źle.W szkole też się już trochę uspokoił.Pani doktor stwierdziła,że jest bardzo impulsywny emocjonalnie i stąd te problemy.Po prostu bardzo szybko reaguje na wszystko co się dzieje wokół niego,czasami nawet szybciej niż pomyśli.No i jest już z niego niezły manipulant.Trzeba jeszcze nad nim sporo popracować,ale powinien z tego wyrosnąć.A intelektualnie jest nawet ponad normę,więc myślę,że z nauką nie będzie problemów.Zresztą przy łatwych zadaniach on się najwyraźniej nudzi,woli te trudniejsze.
No dobra,ale się rozpisałam.Pora kończyć,ale jutro napiszę coś więcej o moich postępach lub ich braku.
Trzymajcie się mocno.
Dobrej nocki.
niedziela-rachunek sumienia
Tak sobie siedzę i zastanawiam się co ja robię źle-co może być powodem tego,że nie chudnę.
Chyba rzeczywiście mam stanowczo za mało samozaparcia w tym wszystkim.
Doszłam do wniosku,że przede wszystkim za mało piję.wczoraj wpadłam na pomysł i zaparzyłam zieloną herbatkę w litrowym dzbanku-wypiłam zdecydowanie więcej bo jakoś za mineralną w zimie nie przepadam.
Poza tym choć jem mniej,to są to za częste posiłki,nie mogę się powstrzymać od podjadania.
Niestety przy dzieciakach zawsze jest coś słodkiego w domu.
No i kolacja.Jem ją stanowczo za późno,bo częsty o 21.00,a idę spać o 22-23.00.
To chyba tyle-ruchu zawsze coś mam,bo oprócz codziennej krzątaniny i spacerów z dzieciakami 5 razy w tygodniu zawsze staram się poskakać na skakance i pochodzić na steperze.Przynajmniej 0.5-1godz dziennie tego jest.
Mam nadzieję,że jak pozmieniam trochę swoje zwyczaje to w końcu waga ruszy w dół.
Trzymajcie się cieplutko w ten niedzielny dzionek.U mnie za oknem zaczyna pokazywać się słoneczko,robi się znacznie przyjemniej.Pa,pa!
05.01.
A ja tam dzisiaj nie narzekam.Mimo,że tak paskudnie na zewnątrz(wietrzysko wieje że hej,coś się tam śniegu z deszczem pokazuje),w domu cieplutko i miło.Nie myślcie,że sobie tak tylko leniuchuję.Codzienny spacer z synkami-zaliczony o 7.00,kolejny będzie o 15.00.Skakanka 0.5godz już była-został mi jeszcze steper.Na obiadek dziś u mnie pieczeń-niestety wieprzowa,ale jakiś malutki kawałeczek z ryżem i surówką sobie zjem,a co mi tam.Wczoraj w tych strugach deszczu spacerowałam z małym po Krakowie.Brrr...mokro było,ale musieliśmy być u dentysty i psychologa.Ale jemu i tak się to podobało.Wiecie-chyba jednak się nie zdecyduję na usunięcie tej ósemki.Mam ją wprawdzie zatrzymaną,ale mnie nie boli.Okazało się,że boli mnie całkiem inny ząb zepsuty pod plombą.Teraz go leczę kanałowo i nic mi nie dolega.Mam tylko nadzieję,że leczenie będzie skuteczne.Trzymajcie się moje drogie zdrowo-bo przy tej pogodzie wszystko się może zdarzyć.Pa,pa!