Z dzisiejszego dnia niestety nie jestem zadowolona.
Miałam spotkać się wieczorem ze znajomym, niestety godzina
spotkania była uzależniona od tego kiedy skończy pracę, więc stwierdziłam, że
nie będę zabierać się za ćwiczenia, że dziś sobie odpuszczę, bo nie chcę być
wypompowana na spotkaniu. W sumie wczoraj sporo poćwiczyłam, więc dziś uznałam,
że mogę zrobić sobie dzień dyspensy. Jakoś nie miałam zajęć na dzisiejszy
wieczór, więc siedziałam na necie, czekałam na wiadomość o spotkaniu i niestety
przez nudę byłam bliska napadnięcia na lodówkę. Z 6-7 razy otwierałam ją w
poszukiwaniu smakołyków. Na szczęście udało mi się powstrzymać. Jednak nadal
czuję ochotę na coś dobrego :(
Ze spotkania wyszło wielkie nic, tak więc dzień który mogłam poświęcić na
ćwiczenia został zupełnie zmarnowany. Teraz niestety jest za późno aby skakać
sąsiadom na głowę. Zrobię tylko A6W i czym prędzej uciekam do łóżka i już z
niego nie wychodzę.
Tak jak radziły mi dziewczyny, zamiast zaczynać A6W od nowa, robię je od dnia na którym skończyłam. Trochę słabo, że zawaliłam systematyczność, ale też bez sensu zaczynać zupełnie od zera.
Uciekam zła, smutna i rozczarowana.
Oby jutro było lepiej!