Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Rok temu rzuciłam palenie. Mimo aktywnego trybu życia przytyłam ponad 10 kg. To już dwa lata... i ciągle mam problemy z wagą, ale mimo wszystko warto rozstać się z tym nałogiem - zdrowsza cera i młodszy wygląd.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 16236
Komentarzy: 54
Założony: 18 czerwca 2011
Ostatni wpis: 6 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ZuzannaW

kobieta, 69 lat, Rzeszów

162 cm, 76.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 czerwca 2011 , Komentarze (2)
Dzisiaj w trochę lepszym nastroju. Waga stoi prawie w miejscu 67,2, ale mój żołądek się zbuntował i muszę zrezygnować ze świeżych owoców. Mam nadzieję, że wytrwam na diecie, zresztą wielkich planów na dzisiaj nie mam. 
Życzę miłego dnia.

22 czerwca 2011 , Komentarze (1)
sprzed dwóch tygodni. Jestem na nim chudsza o dwa kilo.

22 czerwca 2011 , Komentarze (1)
No i po wczorajszym załamaniu zaczynam od nowa. Waga 67,9, czyli wyjściowa. Jasne, że mogło być gorzej. Ale i tak całe ciało mam lekko napuchnięte z tego przejedzenia. Dzisiaj ścisła dieta i liczenie kalorii. Na śniadanie jajko na miękko i pół kromki chleba. Drugie śniadanie - owoce. Obiad - zupa jarzynowa i kurczak w jarzynach. Kolacja kromka chleba z serem, sałata. 
Nic więcej - a jak się da to trochę mniej. Miłego dni życzę!

21 czerwca 2011 , Komentarze (2)
Mam taki apetyt, że chyba wyczerpałam limit dzienny na kalorie, no i nie ćwiczyłam. Kiepski dzień. Niby wszystko jeszcze przede mną, ale czarno to widzę.

21 czerwca 2011 , Komentarze (5)
Po nocnych szaleństwach - dokończyłam rybkę z migdałami i kromką chleba, zjadłam dużo, bardzo dużo czereśni - waga w górę i znowu 67,1. No i dzisiaj zaczynam od nowa. Bardziej się pilnuję, nie podjadam, a wieczorem - jak będę bardzo głodna - piszę pamiętnik. Niby skutek przewidywalny, ale jednak jest trochę smutno.

20 czerwca 2011 , Komentarze (1)
Cały dzień się jakoś trzymałam. Śniadanie - czereśnie, a potem duża kawa z chudym mlekiem.. Drugie śniadanie -  grzanka z serem, sałata. Obiad - zupa jarzynowa z wkładką mięsną, sałata i kawa z mlekiem. Spora porcja. Kolacja - pół pstrąga z migdałami i sałatą. Dwie grzanki z chleba z otrębami. Na razie. Przede mną caały dłuugi wieczór. Aha, no i ćwiczyłam dziś też 40 min. Ze spaceru nic nie wyszło, bo cały czas burze albo przelotne deszcze. Ale wieczór mnie przeraża.
Pozdrawiam wszystkich.

20 czerwca 2011 , Komentarze (2)
Trochę wczoraj pofolgowałam sobie z jedzeniem - na  obiad zupa jarzynowa z kawałkiem królika, duszony kurczak w jarzynach z sałatą (zjadłam aż dwa skrzydełka), a na kolację dwie kromki chleba, spora porcja chudego sera, jajecznica z dwóch jaj (ale bez tłuszczu) i późną nocą czereśnie. Mimo to waga w dół. Dzisiaj 66,6. Myślę ze zgrozą, ile musiałam jeść, żeby tak przytyć.
Ale muszę dodać: ćwiczyłam przez czterdzieści minut i wybrałam się na godzinny spacer.

19 czerwca 2011 , Skomentuj
Mimo, że się wczoraj wieczorem objadałam (co prawda tylko czereśniami), na wadze o kilogram mniej. Myślę, że pomogły mi dwa długie spacery oraz gimnastyka. 
Na śniadanie znowu czereśnie. Uwielbiam owoce, a w związku z tym, że mam problemy trawienne nie zawsze mogę je jeść.
Dzisiaj 67. Zapisuję wagę, bo mam ogromne trudności z utrzymaniem tendencji spadkowej. A tak, będę się musiała trochę pokajać.No i znowu muszę wymusić na sobie ćwiczenia. To chyba przez brak towarzystwa i przyrządów tak mi się nie chce - albo jest ze mnie straszny leń.

18 czerwca 2011 , Skomentuj
Wróciłam z działki. No oczywiście zmieniłam jadłospis - nie chciało mi się gotować, więc były trzy kromeczki z serem - na szczęście dwie ryżowe, potem chyba z pół kilo czereśni, trochę zielonego groszku. Na szczęście znajomi zaprosili mnie na koncert, więc część wieczoru z głowy, ale najgorsze będzie potem.

18 czerwca 2011 , Skomentuj
Ćwiczyłam - co prawda tylko 20 min, ale jednak - poprzednio poprzestałam na obietnicach. Waga wzrosła do 68,8. Wszystko mi idzie jak krew z nosa, ale przynajmniej nie objadałam się. Długie ubieranie się do wyjścia. Wszystko ciasne - no po prostu koszmar. W koncu coś wcisnęłam na siebie - wygląda koszmarnie i kuso - w moim wieku ju nie wypada mieć przyciasnych ciuchów, no ale trudno. Przecież schudnę i nie będę niczego kupować na miesiąc.Zobaczę, co dalej.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.