No chyba byłam niepoważna... Jeden wpis. JEDEN. I taki pseudo zmotywowany... W 2011 roku. Rany, a pamiętam jak wtedy się nakręciłam. No cóż, typowy słomiany zapał. To było prawie 3 lata temu i nic w swojej sylwetce nie zmieniłam. Przecież przez 3 lata to ja bym mogła wyglądać... achhh... no genialnie! No właśnie, mogłabym... A jak jest? Gdy spojrzę w lustro widzę te same pokłady tłuszczu co wtedy... Teraz jednak mam zamiar nieco inaczej wszystko rozegrać. Powinnam chyba określić dlaczego chcę to zrobić. No cóż, pomyślmy...
-Mam już dość spoglądania na siebie w lustrze z pewnym niesmakiem. Okej, może nie ma wybitnej tragedii i w niektóre dni stwierdzam, że przecież jestem ładna, ale jak mam doła... Horror, lepiej nie opisywać.
-Od jakiegoś czasu mam cudownego chłopaka. Szukałam uparcie, wybrzydzając ile się da, a kiedy w końcu stwierdziłam, że chyba stawiam zbyt wysoką poprzeczkę- znalazłam go, a może raczej on znalazł mnie. Jesteśmy z sobą od ponad pół roku i jak widać nie przeszkadza mu bardzo moja tusza, ale ja chciałabym czuć się przy nim stuprocentowo kobieco, a czasem mam zahamowania itd. wiadomo jak to jest.
-Chciałabym dobrze wyglądać we wszystkich ciuchach w sklepie jakie tylko mi się spodobają, a tak niestety na chwilę obecną nie jest.
-Zaczynam mieć lekkie problemy zdrowotne, co prawda nie mam pewności czy to z racji mojej wagi, ale na pewno tłuszcz organizmowi człowieka nie służy w zbyt dużych ilościach .
Okej, chcę zmienić sposób żywienia się, wiem już dlaczego, tylko czy to mi coś da? Czy to ma sens? Przecież schudnięcie wymaga masy zdyscyplinowania, cierpliwości, motywacji, a właśnie ich ostatnio brakuje mi najbardziej! Czy uświadomię sobie wreszcie, że aby osiągnąć wielkie rzeczy trzeba poświęcić masę czasu i energii? Tyle pytań, na które pozornie znam odpowiedzi, ale wciąż wątpię. Jedyną szansą, by naprawdę się tego wszystkiego dowiedzieć to zacząć coś zmieniać i to sprawdzić na własnej skórze. Hmmm... Kiedy zacząć? Od jutra? Przecież mam tyle do zrobienia na uczelnię... To może od soboty, powinnam znaleźć chwilę. No, ale z przyjaciółmi mam się spotkać, nie nie, nie mam czasu...Hmmm.. To może... TERAZ!!!
Tak więc decyzja podjęta :))). Póki co moje postanowienia na chwilę obecną:
1. Nie jeść słodyczy i słonych przekąsek WCALE (ja słodyczy przecież nawet nie lubię jakoś bardzo, absurd, jem, byleby coś przeżuwać, ale ze słonym...uuuu, będzie ciężko;/ )
2. Posiłki 5 razy dziennie co 3 godziny. A nie co chwilę pielgrzymka do lodówki "z nudów"
3. Woooda, woda i jeszcze raz woda. Piję, owszem. I to sporo. Ale czasem zapominam i sama sobie szkodzę jakimiś świństwami. A na co to komu?
4. Pół godziny ćwiczeń dziennie. Nie za dużo, ale na razie chyba wystarczy.
Początek dobry. Teraz potrzebuję masy rad, wsparcia i takich tam:D (ćwiczenia, przepisy, triki no wiadomo o co chodzi;D )Więc jeśli już trafiłeś na mój profil to łaaadnie proszę, zostaw po sobie jakiś ślad, może uda nam się wspólnie zwalczyć nasze demony i cieszyć się piękną sylwetką w przyszłości^^ A jeśli już jesteś zwycięzcą w trudnej walce z kilogramami to pomóż mi osiągnąć to samo, bądź moim Guru:D
Pozdrowionka;)