Niedziela powoli dobiega ku końcowi...
Nareszcie się wyspałam:) Oczywiście pierwsze ( zaraz po odwiedzeniu miejsca wszystkim znanego ) co zrobiłam to skok na wagę. Od jakiegos czasu mam juz taki odruch i chyba dobrze, bo kiedy sobie za bardzo pofolguję, to wiem kiedy przestać. Jakims cudem wazyłam ponad kilogram mniej niż wczoraj, ale to pewnie dlatego,że wczorajsze pomiary były po śniadaniu, kawie...Zmiana w wadze = moywacja:)
Naładowana pozytywna energią usiadłam z duzym kubkiem kawy na balkonie. Uwielbiam leniwe poranki. Kawa ( a nawet 2:)), przegląd zaległych pism i przedpołudnie w szlafroku. ..Chwaliłam się, że mam najładniejszy balkon na osiedlu?;) To znaczy musze nieco sprostować...Blok nie jest najnowszy, ale balkon wielki i urządziłam sobie na nim prawdziwy ogród. Zmieścił sie tez spory drewniany stół i wiklinowe fotele. Szkoda tylko, ze zazwyczaj brak mi czasu, żeby tam posiedzieć:)
Po przeglądzie lodówki ( lód i światło), postanowiłam zapolowac na coś do jedzenia. Musze przyznać, że nieźle sie spisałam, bo nie wróciłam do domu z czekolada pod żadna postacią:) Za to sporo nabiało i dużo świezych warzyw i owoców.
Po powrocie kawa, 4 odcinki ,,Seksu w wielkim mieście" i nie wiem jak to się stało, ale nie czulam głodu.
Koło 15ej wpadła przyjaciółka z nowymi plotkami. Miło posłuchac jak to sie ludziom dobrze wiedzie:) Trzeba to było uczcić:)Białe wino, pomidory z mozzarellą i bazylią, lody czekoladowe...( to wina Beaty ) No dobrze, małam jeszcze zachomikowana paczke herbatników czekoladowych i kilka schrupałam.
Ale za to wypiłam butelkę wody:)
Zobaczymy co przyniesie jutro. .. Muszeęprzygotować sobie jedzenie w pojemnikach do pracy, to mi pomaga w zabezpieczaniu się przed zjadaniem batonów i drożdzówek w pracy.
Ps. Pozdrawiam wszystkich Współwalczących :) To,ze byc może ktos to czyta jest dla mnie sporą motywacją.
Po tak wspaniale rozpoczętym dniu