CZEŚĆ :)
Oj dawno się nie odzywałam, ale czasu ostatnio jakoś brak,
chociaż wymówka z czasem jest słaba, bardzo słabaaaa.
Nie odzywałam się bo:
- nie miałam takiej potrzeby
- robiłam inne rzeczy, które uznałam za ważniejsze
Nie pisałam, bo oprócz codziennych zajęć musiałam jeszcze poćwiczyć i ugotować coś zdrowego. Jasne, mogłam wejść tutaj w celu dodania wpisu, tylko co by w nim było?
"ojejku jejku, jakie to życie jest ciężkie i niesprawiedliwe, jak żyć, jak żyć, gdy brakuje czasu na aktywność fizyczną i jak jeść gdy nie ma czasu na zakupy, a co dopiero na gotowanie."
No tak, ale na Vitalię czas był, a w tym czasie zrobiłabym pewnie jakiś 15minutowy trening.
No ale komu by się chciało, prawda?
Wpis ten zainspirowały mnie komentarze pod postem Chodakowskiej na fb. Nie śledzę jej poczynań, nie ćwiczę z nią, nie wielbię jej, ale widziałam, że zaproponowała jakieś tygodniowe wyzwanie, a to co przeczytałam pod nim, rozwaliło mnie totalnie. Tam kobiety wręcz zarzucały jej, że nie zna życia, że co ona sobie wyobraża, że jak to tak, przecież to niemożliwe wcisnąć trening w codzienne czynności. NO BŁAGAM.
Nie chcesz, to nie ćwicz! Ale nie mów, że nie możesz! Bo jakbyś chciała to byś i czas znalazła! Ćwiczenia nie są po prostu twoim priorytetem! Są rzeczy ważne i ważniejsze i sami ustalamy hierarchię. Ja wolę zostawić wieczorem brudne naczynia w zlewie i polecieć na trening, niby czasu nie mam bo powinnam posprzątać, ale chcę też zrobić coś dla siebie. Większą radość i satysfakcję da mi godzinka treningu, niż czyste talerze, które się pozmywa oczywiście, ale poczekają na to trochę dłużej.
Wszystko da się zorganizować, jak się chce. W 90% mówisz: nie mam czasu, a codziennie wieczorem siedzisz przed tv. A to też można połączyć, można oglądać swój ulubiony serial i ćwiczyć jednocześnie. No ale komu by się chciało... serial + chipsy tak, ale serial+ aktywność przed telewizorem już nie.
I wiecie, moi znajomi dzielą się na dwie grupy, gdy wspominam o tym, że po zajęciach lecę na siłownię najczęściej słyszę właśnie
- oooj, ja też bym chciała, ale gdzie tu czas na to znaleźć
czasami to wręcz czuję się, jakby ktoś mi zarzucał zbyt wiele czasu, bo oni to tacy zapracowani, a ja sobie mogę bo nic nie robię.
Są jednak pojedyncze osoby, które mówią wprost:
- o nie, ja to nie lubię ćwiczyć, mi by się nie chciało
I sto razy bardziej wolę usłyszeć szczere:
niż własną próbę usprawiedliwiania się, że nie ma się czasu, a taaak baaardzo by się chciaaało.
I zapewniam Was, wystarczy coś polubić by nagle wymówki zniknęły.
Jak miałam ćwiczyć w domu, przed laptopem, to też zawsze coś mi nagle przypadkowo wypadło i nie było kiedy odpalić tego filmiku. Jak poszłam na zajęcia zorganizowane i zaczęłam ćwiczyć w grupie w rytm głośnej muzyki i z motywującym instruktorem to nagle czas, pieniądze, praca, nauka, znajomi, dom nie stają się wymówką, a czymś co wiem, że muszę pogodzić, bo tak samo jak ugotowanie obiadu czy przygotowanie się na zajęcia trening też jest dla mnie ważny.
Po prostu:
- lepiej się czuję
- mam więcej energii
- uśmiech nie schodzi mi z twarzy
- czuję się lepiej w swoim ciele
- widzę już pierwsze efekty
- pokonuje własne słabości
- mam satysfakcję po wykonanym treningu
- widzę postępy, które robię
- wiem, że robię coś dla siebie
- poznałam wspaniałych ludzi, dla których sport jest pasją
A wymówki?? nie istnieją!
Chcesz- robisz! Nie chcesz- nie robisz, nie to jest dla ciebie ważne.
proste.
A czasami boimy się spróbować, bo nagle okazuje się, że jednak się da... i co wtedy? Gdy nam się po prostu nie chce.
Nie marudźmy wtedy jednak, że chciałybyśmy wyglądać tak:
LUB TAK
Bo nie ma tak dobrze,
"NIE MAM CZASU" takiego ciała na pewno nie załatwi.
PA! ;*