Być może tylko ja obracam się w tak infantylnym towarzystwie lub być może tylko mnie to wkurza. Ale przed tym ciężko uciec.
Koleżanką* nie wystarcza już zamieszczanie na fejsie zdjęć bukietów róż, czekoladek itp. bullshitu.
Koleżanki muszę jeszcze zadzwonić, aby pochwalić się bukietem róż, czekoladkami czy inną tandetą z kiosku ruchu.
Koleżanki bardzo martwi to, że dziś są walentynki, a ja spędzam je z bolącym zębem i kubkiem szałwii.
Koleżanki już wiedzą, że powinnam o zostawić, bo on mnie tak źle traktuje, bo nie dostałam żadnej zjebanej antyramy z naszymi wspólnymi zdjęciami (a takowych nawet nie posiadamy). Na szczęście za cztery miesiące pozbędę się
koleżanek. Z okazji 21 dni systematycznych ćwiczeń i zrzucenia 5 kg miałam dziś nażreć się fast foodów. Ale nie, bo musiał rozboleć mnie ząb. Dentystów nie cierpię jeszcze bardziej niż małych dzieci i chałwy, więc pomęczę się jeszcze z dwa dni nie jedząc niczego twardego.Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - schudnę przynajmniej.
PS. Ciekawe ile par obwieści dziś całemu światu, że się zaręczyli? A przy tym wstawi zdjęcie pierścionka lub jadąc już na hardkorze zdjęcie, gdy on klęczy przed nią? Co za lamusy robią zdjęcie w takiej chwili?
*Koleżanki dziwny bonus idący w parze ze studiami. Kobiety bądź dziewczyny, które sądzą, że łączy nas w ch*j wielka przyjaźń bo jesteśmy na jednym kierunku i czasami wymienimy się notatkami.