Witajcie kochane !!! Znajduję się wlasnie w dziwnym miejsciu, otóż jestem z moim nieślubnym i szwagrem na nocnych polowach węgorza, czy czegoś tam rybowatego :) Zabrałam ze sobą laptoka, co by im nie marudzić. A, że robię za kierowcę i nie mogę wciągnąć choć by lampeczki wina, to zabrałam blueconnecta i jestem z wami myślami i wpisami ;) Dzisiaj przyznam się bez bicia mam dzień węglowodanowy. Wtryniłam kawałek jeden pizzy, kromkę pieczywa czosnkowego i uwaga, uwaga - czipsy !!!! Fujjjjjj !!!! Do tej pory mi się odbijają czkawką i wyrzutem sumienia. Ochydztwa tłuste z paczki świecącej !!! A tak pięknie zaczynałam dzień, kanapeczką razową z łososiem i ogórkiem małosolnym. No cóż, chyba ten urlop już mi w głowie miesza, ta wolność, i brak lodówki z pracy pełnej świerzych warzywek i kurczaczka z grilla. Ale dzisiaj mój szwagros walnął mi komplement, że chyba schudłam... i to wręcz dość znacząco... I tak !!! Mówcie mi tak jeszcze !!! Właśnie to mnie motywuje do działania, a nie spoczywania na laurach. Że widać efekty, więc będą jeszcze lepsze !!! Dam radę, pojawi mi się to 5 z przodu, powiedzcie dziewczyny, że jesteśmy na tyle silne, żeby nie dać się pokusom !
Siły na dzień jutrzejszy dziewuszki, bateria pada więc żegnam się z plaży na naszej zasyfiałej Odrze ;)))