Dzien 3
Czuję sie strasznie nabita. Nie wiem moze to kwestia zblizajacego sie okresu. jestem lekko obolala. Chce to juz przejsc ale pewnie znowu mi sie spozni, no bo jakby to bylo. A ten stan bedzie trwal w nieskonczonosc. Pozniej to samo. Nie nawidze być kobietą. Nie nawiedze swojej figury. Ogonie swojego organizmu, nigdy nie chce ze mna współpracować. Totalnie nic mi sie nie chce. Bogu dzięki za wycisk babki od wf na 2 godzinach bo nie wiem jakbym sie zmobilizowala teraz do czego kolwiek. Chce mi się płakać. Zazwyczaj w takich sytuacjach jem duzo. Duzo za duzo. Duzo za dużo niepotrzebnych kalorii i cukrów. Nie moge sobie na to
pozwolic. juz teraz czuje, ze to bedzie walka. Nie wiem co sie dzieje. wszystko bylo dobrze do czasu az wrocilam do domu. Minela godzina i jestem prawie wrakiem.
dzien I
Policzylam kalorie ktore zjadam mimo ograniczeń i co? Jest ich duuzo. Nie chce nawet myśleć ile ich było jak jadalam wszystko co popadlo. co doprowadzilo do tego ze znowu ważę ile ważę. Wiem tylko, ze musze schudnać wolniej(tak jak to moje pierwsze 10, kiedy wazylam 76!) to mi nie wroci w koncu w wakacje zeszlam do 61. ale jak szybko posżlo tak szybko wrocilo. poprostu musze wolniej. I postawic na aktywnosc nie tylko na ograniczenia zywnosciowe. to jest trudne, bo pomimo, z ejem jestem glodna, staram sie, niedoprowadzac do mega glodu. Ale przy 7 czy 8 godzinach w szkole to nie ejst latwe. Jeszcze caly czas tęsknie. Jakie to trudne jak mozna sie widziec z kimś kogo się kocha tylko w weekend. Może z drugiej strony to dobre? jak w końcu schudne to bedzie niespodzianka. Bedzie ze mnie dumny. Chcialabym do końca roku doprowadzić sie do idealnego stanu. To tez nie bedzie latwe. Juz przysżly tydzien bedize trudny. Dwie 18. A co sie je na 18? wszystko czego nie powinnam no i alko. Ale po ostatnich przejsciach na zdjeciach z ostaniej 18 jestm glownie z herbata. Mozna? Można. Fakt wyglada to dziwnie, bo kazdy trzyma coś w innym kolorze w ręku no ale to szczegol. Patrze na to jak sie rozpisałam i stwierdzam, ze chyba brakuje mi pisania dziennika. Zastanawiam sie czy zrobic brzuszki teraz cyz po korkach z matmy,....
Pozdrawiam.
P.s Dalej pisze na laptopie jak sierota. kiedy się w końcu przestawię z trybu zwykłej klawiatury?
Tragedia
Po ponad poltoraraocznej przerwie, ze sporymi wachaniami wagi pora wrocic do celu. chce w koncu plaski brzuch! jest źle. Już dawno tyle nie wazylam. nie moge zrzucenia tych kilku kilo odkadac w nieskończoność. Bo spelni sie scenariusz, ze kiedy w końcu sie doprowadze do tego wymarzonego stanu to sie okaze, ze zaszlam w ciąże. O nie! tak się bawić nie bedziemy. zaczela sie szkola to jednoczesnie dobrze i zle. Dobrze bo zaczynam jesc w tych samych godzinach. Zle jest maly problem z obiadem w odpowiedniej porze. Ale dam rade. zeszlo 10 to i to 7 zejdzie, dam rade! Bo wiem, ze mnie kocha, ale zawsze może kochać piękniejszą mnie.Dodatkowo, mam zerową kondycje. Jak możnabylo się tak zapuścić. zaczynam w podobnym stadium co pierwszym razem. czuje sie kiepsko, bo jestem ociezala, bola mnie kolana, scielam wlosy, znowu mnie obsypalo. Ale jeszcze będe boginią. I wszyscy sie o tym przekonacie.
Mały powrot..
Minęło trochę czasu od mojego wielkiego początku. Który powiedzmy sobie szczerze, długo nie trwał. Z tego co pamiętam około tygodnia. Jednak po pewnym czasie zamiast gadać w końcu się wzięłam za siebie Jak na razie spodnie spadają mi z tyłka i muszę wybrać sie na stanikowe zakupy. Niestety z D zrobiło mi się coś pomiędzy C a D. Powoli zaczynam tez biegać. Wydłużam sobie czas. Z każdym razem. Wypracowałam tez kilka pozytywnych nawyków, których nie złamałam nawet przezywając pewną sprawę z facetem (nie będę się zagłębiać, wróciłam już do normy, to była chwila słabości obojga z nas. Następnym razem będę mądrzejsza) Sporo się zmieniło. Chciałam schudnąć, żeby się podobać. Teraz chce osiągnąć swój cel dla siebie. Jestem jednostką. Pieprzę społeczeństwo. Mam nowe zajęcie. Jedyne dziewczę w drużynie i poglądy facetów mnie szokują. Zero hamulców z ich strony z mojej coraz większe. Dodatkowo jestem w pewnym stopniu zdemoralizowana. Pogodziłam się z tym co się stało i czuje się względnie dobrze, moje kontakty z panem D. powoli wracają do normy. Będzie ok.
Początek.
Początki są trudne. Dzisiaj jest mój. Kiedy dziś po raz kolejny odeszłam od stołu po objedzie przejedzona pomyślałam : Dość! Twój organizm nie wykorzysta tego wszystkiego co pochłonęłaś. Tylko pójdzie ci w tyłek i brzuch. Koniec!
Doszłam też do wniosku po długim myśleniu, że chudnąc poprawie nie tylko wygląd sylwetki ale też cery i samo poczucie, przecież w większości przypadków chcieć to móc. NIe będe już musiała patrzeć tęsknie na kolejna kieckę w którą nie mogę się wcisną albo brakuje mi tych 2 centymetrów żeby się dopiąć. Nie chodzi mi o to,żeby zejść do rozmiaru S, to nie realne nie z moja budową kostną. Dzięki diecie nie urosnę 10 centymetrów nie będę mieć nóg do nieba i cudownych drobnych ramionek.