serniczek spalony...
Właśnie przed chwilą przejechałam 39 km w ciągu 60 minut... Serniczek drogo, bardzo drogo wysiłku mnie kosztował, zapamietam to chyba na dłuższy czas... a tak poza tym ... To świetnie mi sie dzisiaj samopoczucie kroi... do ludzi troche wyszłam... Przypomniuałam sobie choć na chwilę jak to jest być niezalezną... Pokierowac sobie za sterami mojej czerwonej AUDI i nareszcie być Normalną Kobietą... Luz... A nie tylko matką i kurą domową- dresy bez makijazu- na którego nie ma czasu, a czasem nie ma ochoty....Od dziś wiem chudne i zaczynam o siebie dbać...o swój wizerunek...
wtorek...
Dziś wtorek... kolejny dzień dietkowania....choć...może troszkę złamałam zasady...na śniadanie kawa z mlekiem chleb i leczo 6 łyżeczek( nakładka na chleb), obiad : ziemniaczki, fasolka szparagowa, mizeria, pierś kurczaka...Wypite 2 prawdziwe kawy:( i zjedzony kawałek sernika u mamy w pracy... Nie wypadało nie spróbować wypieku cioci... Muszę to odpokutować.... Więcej ćwiczen a szło tak dobrze... Ale....raz nie zawsze.....Więcej nie powtórzę tego błędu....Bynajmniej do niedzieli zero słodyczy....
aktywność
Dzisiaj trochę kosiłam trawkę jakąś godzinkę, teraz jeździłam rowerkiem 30 minut- 20km za mną!!! jest super!!! stres spalony- kłotnia z mężem....
kolacyjka
kolacyjka znów sałatkowa... pomidor, ogórek, kukurydza cebula, czosnek...majoneziku na skraju łyżeczki...pycha...Gosia znów musi brać jakieś ohydne leki... Damy radę ja z wagą i ona z chorobą. Pozdrawiam. Jak zaśnie rusze się na rowerku...
nowy tydzień...
Kolejny dzień dietkowania rozpoczęty!!! Na śniadanie chlebek z chudym a" la leczo- 5 łyżeczek od herbaty, Obiad - talerz kapuśniaczku chudego z młodych warzywek, 70 g fasolki szparagowej i 100 g filetu z kurczaka gotowanego...no i kompociku szklanka z porzeczek....
pogoda mnie wkurza... Z Gosią muszę jechać na kontrolę do pediatry... Teraz smacznie śpi a ja muszę troszkę posprzątać... Dziękuję że jesteście... i mnie wspomagacie... Pozdrawiam...
kolejne wypocone kalorie
w nagrodę za dzisiejszy dzień 30 minut szybkiej jazdy rowerkiem... Czuje się rewelacyjnie... Przez cały dzien wypite kilka herbat zielonych i czerwona w ilości dwóch szklanek. Byle tak dalej.... Ciekawe ile będę ważyć w przyszły poniedziałek? trzymam kciuki, żeby mi się to wszystko udało utrzymać i zapał i mobilzacje. Dzięki m że mnie wspieracie, że jesteście. Razem łatwiej jest. Miła mobilizacja...
piaty dzień bez słodyczy...
No i udało się ... Już po imieninach teściowej... tzn. po deserkach, lodach, ciastach...a ja nie zjadłam ani kęsa... Nawet u mamy jak byłam było pyszne ciasto... ale ja wypiłam jedynie kawę...Dziekuje, że w e mnie wierzyłyście. Wspierałyście mnie. Dziś zjadłam: kanapkę z pomidorem, ogórkiem, kiełbaską i szklankę kawy inki z mlekiem wypiłam na śniadanie. Obiadek: rosół z makaronem- pół talerzyka, 2 kluski, plasterek karkówki i sporo surówki z kapusty, a na kolacyjkę pyszna sałątka... pomidor, ogórek, kukurydza, jajko, cebula, czosnek, majonez...czuje się cudownie. Miło jest mieć dużo siły... dużo motywacji...A i walka z teściowymi docinkami... udało się.... Te jego hasła tego typu...Co boisz się przytyć, że dupa Ci się poszerzy? Przykre, ale niech spada w kosmos...
ko0lejne godziny za mną
Kolejne godziny za mną, ...bez słodyczy... teściowa jeszcze jakiś biszkopt z masa i galaretką szykuje.... Mam to w nosie, najlepiej będzie jak jutro wyniosę się z domu.... Pojadę do mamy...
Ale to dopiero jutro, a dziś jeszcze była na kolacje moja bomba witaminowa... pycha sałateczka: ogórek pomidor, twaróg, czosnek, cebula, kukurydza, no i pół łyżeczki majonezu...Mniam mniam mniam... Mogę się nią objadac... codziennie....
Tak chce schudnąć bardzo... Najpierw choćby do wagi po porodzie... 93 kg. Tak super było... Niestety właśnie przez słodycze przybrałam w 6 miesięcy 8 kg... Pyszne biszkopciki, wafelki, ciasta z kremem pieczone tryz razy w tygodniu, budyńki i kisielki robione na deserek meżowi, ciasteczka, całe tony ciasteczek zjadanych w nocy, gdy spać sie chciało a Gosia nie umiała zasnąć...Dość ... Od kilku dni mogą dla mnie nie istnieć...
obiadek...
Ale mnie nosi.., Teściowa miała nie robić imienin a tu już sernik, skubaniec, tort teraz robi... i demonstruje kim ona nie jest, rowerek mnie uspokaja... 30 minut szybkiej jazdy... od razu lepiej... a i obiadek był już, rosól z makaronem pół talerzyka, 2 ziemniaki, surówka z białej kapusty i marchewki, pół udka od kury - pieczone... kompociku 1 szklanka. Teraz czuje się jakbym mogła góry przenosić... Ćwiczenia pomagają w stresie...
kolejny dzień
Kolejny dzień walki o lepszą mnie... Liczy się komfort... w nocy padało więc i też fajnie się spało... Gosia spałą spokojnie.... Więc mój nastrój dziś jest lepszy... Śniadanko: kawa z mlekiem, kanapka z swojskiego chlebka z pomidorem, ogórkiem i szynką.Cieszy mnie kolejny fakt: 3 dzień bez słodyczy... W kuchni juz teściowa zabiera się za pieczenie ciast... Byle udało mi się jutro wytrwac..co ja mówię ... słodycze nie są mi potrzebne do życia... Liczę sie nowa lepsza ja.. a one...Sio... W szary kąt. Trzymajcie kciuki...