No i stało się. Przyszedł moment, kiedy mój entuzjazm znikł. Entuzjazm i energia do robienia posiłków wg diety, do radzenia sobie ze stresem.
Jakie emocje dzisiaj czułam....
NIEPOKÓJ z dwóch powodów
1) że wydałam za dużo pieniędzy z karty kredytowej, którą próbuję spłacić
2) z powodu kłótni bardzo zaciekłej z osobą z pracy. Osoba nie ma silnej osobowości, toteż ta wyczerpująca kłótnia nie była żadnym osiągnięciem, tylko wykańczającym procesem. Ale w sumie doprowadziła mnie do kilku decyzji.
A może kolejnym powodem...
Wiem, wiem! wiem!
Tych powodów jest dużo więcej..
m. in byłam już zmęczona tym, że będę musiała przygotować sobie obiad, wg moich ambicji i wyliczeń. więc odwlekałam ten nieprzyjemny moment, laziłam po sklepach i kupowałam głupoty. Potem jak już przyszłam do domu, to z lenistwa zaczełam robić posiłek na oko, czyli nie trzymając się mojego planu. Potem zjadłam przeewidzianą przez siebie porcję i jeszcze to co miało byc dla mojego chłopaka. Nic dziwnego, że już łapałam doła:
1) że mi nie wyszło, bo znowu zarzucam swój plan
2) że zjadłam zbyt dużo i zaraz popsuje to, co osiągnęłam. Nie tylko dotychcaszowe efekty, czyli: mniej tłuszczu na udach i brzuchu, ale również spowoduje spadaek nastroju....
Ech .... poza tym byłam chyba przytłoczona zbyt napiętym planem dnia narzuconym przez siebie. Miałam skończyć tłumaczenie po pracy, zrobić obiad, pozmywać, zrobić ewkę chodakowską i to wszystko do 19:00, bo potem Kino z bratem.... o matko przesadziłam
a
ale na pewno przesadziłam też z moim nastawieniem.... z napinką...
Cholera Jasna , co ja się tak napisanm. Napinam się napinam, a potem mam już serdecznie dosyc tej napisnki i nawet to , co było super psriste wydaje mi sie trudne!!!!!!
Kolejny powód to stres związany z decyzją życiową.... Zostać w Warszawie czy wrócić w rodzinne strony, gdzie być może mogłabym rozkrecić, czy sie zająć rodzinnym biznesem....
Powyznaczałam sobie za dużo limitów.
Jak być dka siebie łaskawszą :)
Chcę biegać, chcę się dobrze bawić, chcę wypełniać swoje obowiązki......
Jest dopiero 13.11 a ja wydałam już o 200 złotych więcej niż zarabiam.... A miałam taki ambitny plan.
Niektóre plany mi wychodzą inne nie. Chcę nauczyć się kontrolować napinkę i mieć jakiś sposób w zanadrzu.
W zeszłym roku, przy moich super sukscesach w odchudzaniu, mialam zasadę, że gdy mam ochotę coś zjeść, czyli stupid craving, piłam szybko dwie szklanki wody mineralnej. I bardzo dobrze na tym wychodziłam! Osiągnęłam 54 kilogramy!.
Pamiętam też jak łatwo się załamałam, gdy waga pokazywała mi, że ważę więcej niż zakładałam. Tak też nie powinno być.
Do tego moja , chciałam napisać "klęska" z powodu nie zrobienia ćwiczeń, też nastwiła mnie na negatywnie do samej siebie... co z tą napinką. Oczywiscie tlumaczylam sobie, że to przez to, że odwlekalam ten sport i nie poszlam biegac wtedy kiedy mogłam, czyli np zamiast wycieczki do sklepu, ale chciałam koniecznie zrobic sobie przyjemnosc...
Moze w moim zyciu brakuje troche przyjemnosci. Moze sobie ją tak rekompensuję.
Może sama się torturuję odmawiając sobie tej przyjemnosci. Np kupowania ładnych ubran, a ii tak za taką samą kwote kupuje jakies niepotrzzebne pierdoły: błysczzyki, orzechy, miski....
A może brakuje mi misji: nie mam dzieci, mój chłopak jakiś taki nie nastawiony na przyszłosc, juz sama nic nie wiem....
Cele, chcę miec przed oczami moje cele, nawet jak będę zaliczać doły, załamki etc....
Jakoś moze sobie poradze.
Do tego
Chyba moje cele są za mało precyzyjne. Chcę je lepiej określić i mieć codziennie przed oczami, bez napisnki ale ze świadomoscią, że są moje i że czekają na mnie.
Mój chłopak zajmuje się terz obróbką graficzną zdjęć nagich jakiś lasek do publikacji. I powinien mnie szlag trafić, że one ś atakie zajebiście szczupłe i seksowne. To są prawdziwe krągłości: związane z miękką linią kobiecego bardzo szczupłego ciała, linia bioder, linia ud, ramiona. Po prostu chude wygląda pięknie. szlachetnie i uroczo....A ja ciągle tkwię na etapie, ojej jak bym chciala
a jak jestem blisko, to cos przestawia mi sie w glowie...
A moze to odchudzanie to zrobil sie z tego moj jedny cel w zyciu
i moja glowa sobie kombunuje, ze jezeli go osiagnie, to to juz bedzie koniec, przepaść, otchłań i w ogołe game over... Tymczasem własnie jakie soą moje dalekobieżne cele.....
Chcę, bardzo chcę mieć wspaniałą rodzinę, która będzie kochać mnie i która będzie pielęgnować cechy dobrego człowieka, empatycznego, uprzejmego, grzecznego..