Tak się ciszę, że odkryłam tą stronkę właściwie zawdzięczam to mojej kochanej bratowej.
Dzisiaj jest czwarty dzień jak jestem na diecie i nie poddaję się. Jak dla mnie to i tak sporo, ponieważ wcześniej postanawiałam a i tak się złamałam jak mąż wracał z pracy i stawiałam mu na stół te pyszne obiadki a wszystko smażone, sosy przepyszne .... no ale już wiadomo do czego doprowadziły mnie te sosy i mogę powiedzieć już po 4 dniach już się nie daję!
Jestem dumna z siebie po 2 dniu złamałam się przy kolacji, postanowiłam nie jeść na noc, ale zjadłam trzy kawałki chleba z masłem śmietankowym i kiełbasą ... ale to była moja jedyna słabość w ciągu tych czterech dni!
Dziś mój jadłospis był następujący:
rano pół szklanki jogurtu naturalnego
1 ogórek konserwowy
pół cebuli pokrojone wymieszane i doprawione;
II śniadanie pomarańcz
obiad filet z rybki oprószony przyprawą i upieczony w foli w piekarniku, ziemniaki ugotowane około dwóch i surówka z kiszonej kapusty z warzywami, (nie myślcie,że gotowałam dwa ziemniaki po prostu z obiadku dla reszty rodzinki wzięłam)
podwieczorek pomarańcz
kolacja serek grani ze szczypiorkiem.
dodatkowo piję zieloną herbatkę, nie piję wody mineralnej bo za bardzo nie lubię, ostatnio wodę przegotowaną mam w dzbanku i 2 plastry cytryny i tak piję staram się raczej wlewać w siebie bo flaczki trzeba płukać .... powiedzcie mi co myślicie o sypkim błonniku kulinarnym, któraś z Was stosowała?
Uciekam na dziś bo mąż wrócił i wiecie schabowego idę smażyć i nie mówcie że to piątek ja wiem. Pozdrowionka dla wszystkich walczących