Temat: Jak schudłaś ostatnie 10 kg? Pomóż mi:)

Dziewczyny mam do zrzucenia jeszcze niecałe 10 kg i głowię się nad tym jak to zrobić aby było skutecznie. Prosze więc o rady dziewczyny którym udało się schudnąć około 10 kg do  swojej aktualnej wagi i nie mają zamiaru zrzucać więcej. Proszę o pomoc dziewczyny jak to było u Was w praktyce jeśli chodzi o diete i ćwiczenia?

Pasek wagi

sartowalam z waga 79.  W sumie 83 ale moja przygoda z Vitalia zaczela sie od 79. Pierwsze 14kg to byla slodka bajka. Ostatnie 6 kg koszmar ;) Teraz waze ok 59kg. Z 60 do 59 zeszlam po zakonczeniu redukcji i taka wage utrzymuje bez problemu. Ostatnie kg sa najbardziej wymagajace. Mi sie poprostu juz nie chcialo wiec rozumiem Twoj bol ;) Warto bo cialo zmienia sie bardzo wiec walcz dziewczyno ;)

Pasek wagi

Super że Ci się udało, ja też już trochę kg zrzuciłam rok temu i teraz zabieram się za resztę ale szukam innej recepty niż moja bo po kilku dniach ładnych spadków przy diecie 1300-1500 kcal i atywności typu marsze, hula hop po kilku dniach waga zaczyna niewiele wzrastać lub stać i nie wiem o co chodzi. Myślę że to nie metabolizm zwolniony przez zbyt małą ilość kalorii bo przez ileś poprzednich miesięcy się obżerałam:) A co u Ciebie się sprawdziło? Podzielcie się dziewczyny sprawdzonymi receptami na zrzucanie ostatnich kilogramów:)

Pasek wagi

Ogólnie to zauważyłam, że każdy chwali sie jak dużo schudł ale jak schudł to nikt nie chce powiedzieć. 

Pasek wagi

Ja schudłam z wagi 76 do 58. I rzeczywiście te ostatnie kg to była jakaś masakra. Wyrywałam je wręcz z mojego ciała. No ale od początku skoro koleżanka wyżej uważa, że nikt nie chce dokładniej swojej drogi opisać. Do magicznej 76 dobiłam na studiach. Nieregularne pory posiłków, piwo, czipsy, zapiekanki, pizza, odsmażane na szybko na patelni pierożki od mamusi + tryb aktywności po zajęciach na uczelni zmieniający się momentalnie w siedząco/leżący, w końcu musiały dać o sobie znać. Nigdy nie miałam wagi w domu. Po ubraniach owszem, coś tam zauważyłam, tu więcej, tu coś wisi. No ale nigdy nie miałam się za szczupłą laskę, więc uznałam że to norma. Całkiem przypadkowo weszłam na wagę będąc u koleżanki na imprezie. Moje przerażenie i zdumienie "Patrycja jak mogłaś tak przytyć?!?!?!?' paraliżuje mnie na samo wspomnienie :D Z dnia na dzień zmieniłam w swoim jadłospisie wszystko. Pożegnałam czipsy, fast foody, słodkie napoje, powitałam natomiast lekkie zupy, owsiankę, warzywa i białe mięso. Ćwiczyłam, choć sportowiec ze mnie żaden. Codziennie z tyłu głowy miałam i mam do dziś, by poświęcić czas na skakanie z Mel B, Jilian Micheals czy zwyczajnie przejechać się gdzieś rowerem. Przestałam słodzić kawę i herbatę. 2 litry wody codziennie. Oczywiście nie będę kłamać, że nie zdarzyły mi się żadne grzeszki. Zdarzyły i zdarzają do dziś. Uwielbiam lody, czy wakacyjne grilowanie i piwo. Jednak do wszystkiego podchodzę już dziś z umiarem. A wypchany po brzegi brzuch przestał być wyznacznikiem mojego szczęścia :) A tu jakieś foty dla porównania. 

Tak było rok temu 

 tak jest dziś :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.