13 listopada 2009, 10:35
hehe mi jak waga spada to mam wieksza motywacje:)
- Dołączył: 2009-01-03
- Miasto: Domek
- Liczba postów: 4562
13 listopada 2009, 10:43
Cczarna ja też i dlatego jej nie mam
13 listopada 2009, 10:43
Kiedyś też miałam... Heh, tzn. teraz też mam, od dziś :)
13 listopada 2009, 10:47
wiecie, dla mnie problem się zaczął, jak już doszłam do momentu, że miałam nie spadać, chyba jakaś nuda mnie dopadła
może jakiś nowy cel sobie wymyśle, bo zaczynam zazdrościć tym na redukcji normalnie
13 listopada 2009, 10:48
ja mialam do kwietnia potem z 61kg przytylam do 66kg i tak wachalam sie miedzy 63kg a 66kg ale znow sie ogarnelam:)
13 listopada 2009, 10:50
Ja się na razie ogarniam do 52 kg. Zobaczymy, jak się będę z nimi czuła. Jeśli źle, zejdę do 50, mniej już nie przewiduję raczej...
13 listopada 2009, 10:51
bardzo, bardzo ciężko jest się za siebie zabrać po takiej zwyżce, dlatego podziwiam :)))
13 listopada 2009, 10:52
ja już raczej wagi nie chcę zmniejszać, bo wiecie co? zauważyłam, dzięki mojej miłej sąsiadce, która bardzo wnikliwie obserwuje moje zmagania z dietą, że faktycznie zmarszczki na mordce mi się pogłębiły i jakieś nowe przybyły.. :(
13 listopada 2009, 10:53
Najgorsze jest zaczynać dietę, kiedy człowiek ma... stresy, źle mu się w życiu dzieje. Na mnie to tak działało, że prawie nie jadłam, nie myślałam o jedzeniu, potem wymyśliłam, że będę na diecie, że schudnę, zaskoczę pewne osoby, zobaczą mnie taką, jaką nigdy nie widzieli. I tak trzy miesiące dawałam radę na 500 kcal dziennie, ważyłam marchewki i odkrajałam to, co ponad 100 gram... Ważyłam się po 10-20 razy dziennie... A jak mi się życie na nowo ułożyło to... apetyt wzrósł, mania ważenia i liczenia minęła... Dalej to już wiecie... Czysty bezsens.
- Dołączył: 2009-01-03
- Miasto: Domek
- Liczba postów: 4562
13 listopada 2009, 10:54
KORA no mi też niestety koleżanka powiedziała, ze się bardzo postarzałam, nie ma to jak komplement usłyszeć