Temat: jestem silniejsza od mężą

Czesc chciałabym poruszyć taki temat, oraz czy w waszych zwiazkach tez sie tak zdarza. Otóż jestem silniejsza od swojego meża. Wygram z nim na rękę oraz podciągne sie na drążku wiecej razy. Mam 169 cm wzrostu i waze 55 kg moj mąż to typ artysty o szczuplej, wątłej sylwetce 172 cm i 60 kg. On sportu nie lubi nigdy nie cwiczył. Za to ja lubie cwiczyć kiedyś trenowalam lekkoatletyke, Mam ładnie zarysowane łapki, a moj biceps wydaje sie twardszy niz mojego mężą. Gdy sie silujemy na rękę to odrazu na starcie uzyskuje przewage, potem kilka sekund jestesmy w tym samym połorzeniu by po chwili połozyć jego ręke na blacie stołu. Calośc trwa moze 20 sekund. Podciągne sie 4 razy podchwytem a on ledwo wymęczy 2. Oczywiscie on podchodzi do tego z usmiechem i nic sobie z tego nie robi, ale wydaje mi sie ze w innych związkach moze być taka sytuacja dla mezczyzny krepująca. Podzielcie sie spostrzeżeniami
.................................
..................................

goshak napisał(a):

mój facet jest ode mnie wyższy o 27 cm i prawie 50 kg cięższy więc nie mam z nim szans. ale wie, że potrafię się bić, bo kiedyś (nie byliśmy wtedy ze sobą) widział jak znokautowałam jednego gościa, także respekt czuje, hahahaha :D

Tak sobie to tłumacz,że Twój mąż czuje respekt przed Tobą,a ja się założę że jedną ręką i jednym uderzeniem by Cię znokautował gdyby tylko zechciał :)
Ty znokautowałaś gościa? buahahahahaha a w jaki sposób? Napewno nie stracił przytomności,bo taka kruszynka jak Ty nawet mocno uderzyć nie potrafi,więc jesli go po prostu strzeliłaś w twarz  bo  Cię czymś sprowokował,a on zachował pełną świadomość to nie nazywa się tego nokautem skarbie :) i zapewne koleś nawet nie próbował Cię uderzyć,więc miałaś szczęście,bo gdybyś trafiła na damskiego boksera to byś zapewne dopiero wtedy poznała znaczenie słowa nokaut ;D

okruchh napisał(a):

no to ja Cię pocieszęja bylam silniejsza od 2 swoich facetów (z jednym byłam równa, drugi byl kilka cm wyższy), nie afiszowałam sie z tym jakoś (nawet jak coś potrafisz zrobić 'typowo męskiego" typu: przepchanie zlewu czy zmiana oleju w samochodzie albo opony to się z tym nie obnoś jakoś szczególnie przy facetach--- taka moja rada, niech maja nas za "nieporadne istoty")

A skąd Ty wiesz że faktycznie byłaś silniejsza od swoich dwóch facetów? Sprawdzałaś się z nimi w konkurencjach siłowych? Pojedynkowaliście się w wyciskaniu,martwym ciągu,w podnoszeniu ciężarka na biceps i przysiadzie żeby tak twierdzić? Napewno nie więc nie opowiadaj bzdur... P.S Tak wogóle ja  też pozwalałem wygrywać dziewczynom w siłowaniu się na rękę,bo zdawałem sobie sprawe z tego to tylko kobiety,które sa dużo słabsze fizycznie...

Aneta151283 napisał(a):

Sa plusy i minusy, moze rzeczywiscie nie obroni mnie cialem czy mieczem jak rycerz, ale na sczescie nie jest to sredniowiecze;) Mialam kilku wczesniej miesniakow, sportowcow. Nic mnie tak nie draznilo jak codzienne wyjscie na mecz do kolegi, na hale na pilke, na pokera to na silke to w domu sport w tv. A tak przynajmniej mam goscia ktory kombinuje codziiennie co zrobic co sprzedac, jaka transakcje zrobić ... zaradny i ma glowe na karku za takich wychodzi sie za mąż :) a wracajac jeszcze do tematu... ile razy dziewczyny podciągniecie sie na drązku podchwytem ? Kolega z roku ( stodiowalam na AWF ) pisał prace magisterską o sprawnosci fizycznej kobiet, przeprowadzał ankiete i probował mi wmawiać ze tylko 7 % badanych dziewczyn i kobiet w wieku 18- 45 podciągneło sie podchytem wiecej niz 3 pełne razy bez przyruchów calego tulowia. Ja oczywiscie kluciłam sie z nim ze wiecej , mowilam wowczas ze co czwarta. Moglybyscie napisac swoje wyniki i jaki macie typ sylwetki. Tak jak pisala wczesniej ja mam 169 cm i waze 55 kg ale mam raczej umiesnione ciałko, zarysowane:) Dzieki

Mnie zaskoczyło już to 7 %. Myślałam, że mniej. W jakichś  Amerykańskich badaniach wyszło, że 2% w ogóle potrafi jeden raz się podciągnąć. I to mi się wydawało bardziej prawdopodobne. Ja się podciągnę 3-4 razy. 168, trochę mniej niż 60 kg. I to już się przekłada na typ sylwetki, który w powszechnej świadomości uchodzi za umięśniony, i który w regularnej rozmiarówce ma problemy z wciśnięciem bicepsu w dopasowane i nierozciągliwe ciuchy. 

hunki napisał(a):

goshak napisał(a):

mój facet jest ode mnie wyższy o 27 cm i prawie 50 kg cięższy więc nie mam z nim szans. ale wie, że potrafię się bić, bo kiedyś (nie byliśmy wtedy ze sobą) widział jak znokautowałam jednego gościa, także respekt czuje, hahahaha :D
Tak sobie to tłumacz,że Twój mąż czuje respekt przed Tobą,a ja się założę że jedną ręką i jednym uderzeniem by Cię znokautował gdyby tylko zechciał :)Ty znokautowałaś gościa? buahahahahaha a w jaki sposób? Napewno nie stracił przytomności,bo taka kruszynka jak Ty nawet mocno uderzyć nie potrafi,więc jesli go po prostu strzeliłaś w twarz  bo  Cię czymś sprowokował,a on zachował pełną świadomość to nie nazywa się tego nokautem skarbie :) i zapewne koleś nawet nie próbował Cię uderzyć,więc miałaś szczęście,bo gdybyś trafiła na damskiego boksera to byś zapewne dopiero wtedy poznała znaczenie słowa nokaut ;D

Jakiego damskiego boksera? To było kiedyś - teraz kobiety wywalczyły swoje upragnione równouprawnienie - więc mają równe prawo dostać w mordę jak i facet. Tym bardziej jak sama o to usilnie prosi - np. zaczepny spoliczkowaniem. Więc raczej miała szczęście, że trafiła na jakiegoś boroka - bo by sama leżała.

Pasek wagi

Najkiplus napisał(a):

hunki napisał(a):

goshak napisał(a):

mój facet jest ode mnie wyższy o 27 cm i prawie 50 kg cięższy więc nie mam z nim szans. ale wie, że potrafię się bić, bo kiedyś (nie byliśmy wtedy ze sobą) widział jak znokautowałam jednego gościa, także respekt czuje, hahahaha :D
Tak sobie to tłumacz,że Twój mąż czuje respekt przed Tobą,a ja się założę że jedną ręką i jednym uderzeniem by Cię znokautował gdyby tylko zechciał :)Ty znokautowałaś gościa? buahahahahaha a w jaki sposób? Napewno nie stracił przytomności,bo taka kruszynka jak Ty nawet mocno uderzyć nie potrafi,więc jesli go po prostu strzeliłaś w twarz  bo  Cię czymś sprowokował,a on zachował pełną świadomość to nie nazywa się tego nokautem skarbie :) i zapewne koleś nawet nie próbował Cię uderzyć,więc miałaś szczęście,bo gdybyś trafiła na damskiego boksera to byś zapewne dopiero wtedy poznała znaczenie słowa nokaut ;D
Jakiego damskiego boksera? To było kiedyś - teraz kobiety wywalczyły swoje upragnione równouprawnienie - więc mają równe prawo dostać w mordę jak i facet. Tym bardziej jak sama o to usilnie prosi - np. zaczepny spoliczkowaniem. Więc raczej miała szczęście, że trafiła na jakiegoś boroka - bo by sama leżała.

Większość facetów nie uderzy kobiety,a nawet Ci którzy potrafia to zrobić to zazwyczaj jedynie z 'liścia',co do koleżanki to założe się że go nie znokautowała,bo nokaut jest wtedy kiedy osobnik leży na ziemi półprzytomny i nie jest w stanie się podnieść,a tak zapewno nie było i gość tak jak już pisałem pewnie nawet jej nie uderzył ani nie zamierzał...

hunki napisał(a):

Najkiplus napisał(a):

hunki napisał(a):

goshak napisał(a):

mój facet jest ode mnie wyższy o 27 cm i prawie 50 kg cięższy więc nie mam z nim szans. ale wie, że potrafię się bić, bo kiedyś (nie byliśmy wtedy ze sobą) widział jak znokautowałam jednego gościa, także respekt czuje, hahahaha :D
Tak sobie to tłumacz,że Twój mąż czuje respekt przed Tobą,a ja się założę że jedną ręką i jednym uderzeniem by Cię znokautował gdyby tylko zechciał :)Ty znokautowałaś gościa? buahahahahaha a w jaki sposób? Napewno nie stracił przytomności,bo taka kruszynka jak Ty nawet mocno uderzyć nie potrafi,więc jesli go po prostu strzeliłaś w twarz  bo  Cię czymś sprowokował,a on zachował pełną świadomość to nie nazywa się tego nokautem skarbie :) i zapewne koleś nawet nie próbował Cię uderzyć,więc miałaś szczęście,bo gdybyś trafiła na damskiego boksera to byś zapewne dopiero wtedy poznała znaczenie słowa nokaut ;D
Jakiego damskiego boksera? To było kiedyś - teraz kobiety wywalczyły swoje upragnione równouprawnienie - więc mają równe prawo dostać w mordę jak i facet. Tym bardziej jak sama o to usilnie prosi - np. zaczepny spoliczkowaniem. Więc raczej miała szczęście, że trafiła na jakiegoś boroka - bo by sama leżała.
Większość facetów nie uderzy kobiety,a nawet Ci którzy potrafia to zrobić to zazwyczaj jedynie z 'liścia',co do koleżanki to założe się że go nie znokautowała,bo nokaut jest wtedy kiedy osobnik leży na ziemi półprzytomny i nie jest w stanie się podnieść,a tak zapewno nie było i gość tak jak już pisałem pewnie nawet jej nie uderzył ani nie zamierzał...

No właśnie... kobety... Też mam taką zasadę, ale dla mnie bycie kobietą to nie tylko "płeć" biologiczna. Jako stały czytelnik sadistica - stoję na stanowisku, że w momencie rozpoczęcia prze nią bójki - kobieta przestaje być "kobietą" - więc nie trzeba tej zasady stosować na jej własne życzenie.

Pasek wagi

Trupiarz napisał(a):

hunki napisał(a):

Najkiplus napisał(a):

hunki napisał(a):

goshak napisał(a):

mój facet jest ode mnie wyższy o 27 cm i prawie 50 kg cięższy więc nie mam z nim szans. ale wie, że potrafię się bić, bo kiedyś (nie byliśmy wtedy ze sobą) widział jak znokautowałam jednego gościa, także respekt czuje, hahahaha :D
Tak sobie to tłumacz,że Twój mąż czuje respekt przed Tobą,a ja się założę że jedną ręką i jednym uderzeniem by Cię znokautował gdyby tylko zechciał :)Ty znokautowałaś gościa? buahahahahaha a w jaki sposób? Napewno nie stracił przytomności,bo taka kruszynka jak Ty nawet mocno uderzyć nie potrafi,więc jesli go po prostu strzeliłaś w twarz  bo  Cię czymś sprowokował,a on zachował pełną świadomość to nie nazywa się tego nokautem skarbie :) i zapewne koleś nawet nie próbował Cię uderzyć,więc miałaś szczęście,bo gdybyś trafiła na damskiego boksera to byś zapewne dopiero wtedy poznała znaczenie słowa nokaut ;D
Jakiego damskiego boksera? To było kiedyś - teraz kobiety wywalczyły swoje upragnione równouprawnienie - więc mają równe prawo dostać w mordę jak i facet. Tym bardziej jak sama o to usilnie prosi - np. zaczepny spoliczkowaniem. Więc raczej miała szczęście, że trafiła na jakiegoś boroka - bo by sama leżała.
Większość facetów nie uderzy kobiety,a nawet Ci którzy potrafia to zrobić to zazwyczaj jedynie z 'liścia',co do koleżanki to założe się że go nie znokautowała,bo nokaut jest wtedy kiedy osobnik leży na ziemi półprzytomny i nie jest w stanie się podnieść,a tak zapewno nie było i gość tak jak już pisałem pewnie nawet jej nie uderzył ani nie zamierzał...
Może potrafi uderzyć, zna miejsca takie jak dolny fragment ucha, skroń i szczęka ?

Nawet gdyby to i tak krucha kobietka nietrenująca sportów walki nie znokautuje takim uderzeniem faceta...

Najkiplus napisał(a):

hunki napisał(a):

Najkiplus napisał(a):

hunki napisał(a):

goshak napisał(a):

mój facet jest ode mnie wyższy o 27 cm i prawie 50 kg cięższy więc nie mam z nim szans. ale wie, że potrafię się bić, bo kiedyś (nie byliśmy wtedy ze sobą) widział jak znokautowałam jednego gościa, także respekt czuje, hahahaha :D
Tak sobie to tłumacz,że Twój mąż czuje respekt przed Tobą,a ja się założę że jedną ręką i jednym uderzeniem by Cię znokautował gdyby tylko zechciał :)Ty znokautowałaś gościa? buahahahahaha a w jaki sposób? Napewno nie stracił przytomności,bo taka kruszynka jak Ty nawet mocno uderzyć nie potrafi,więc jesli go po prostu strzeliłaś w twarz  bo  Cię czymś sprowokował,a on zachował pełną świadomość to nie nazywa się tego nokautem skarbie :) i zapewne koleś nawet nie próbował Cię uderzyć,więc miałaś szczęście,bo gdybyś trafiła na damskiego boksera to byś zapewne dopiero wtedy poznała znaczenie słowa nokaut ;D
Jakiego damskiego boksera? To było kiedyś - teraz kobiety wywalczyły swoje upragnione równouprawnienie - więc mają równe prawo dostać w mordę jak i facet. Tym bardziej jak sama o to usilnie prosi - np. zaczepny spoliczkowaniem. Więc raczej miała szczęście, że trafiła na jakiegoś boroka - bo by sama leżała.
Większość facetów nie uderzy kobiety,a nawet Ci którzy potrafia to zrobić to zazwyczaj jedynie z 'liścia',co do koleżanki to założe się że go nie znokautowała,bo nokaut jest wtedy kiedy osobnik leży na ziemi półprzytomny i nie jest w stanie się podnieść,a tak zapewno nie było i gość tak jak już pisałem pewnie nawet jej nie uderzył ani nie zamierzał...
No właśnie... kobety... Też mam taką zasadę, ale dla mnie bycie kobietą to nie tylko "płeć" biologiczna. Jako stały czytelnik sadistica - stoję na stanowisku, że w momencie rozpoczęcia prze nią bójki - kobieta przestaje być "kobietą" - więc nie trzeba tej zasady stosować na jej własne życzenie.

Większość facetów ma po prostu blokade przed uderzeniem kobiety i ja też ja mam :)  dziewczyna walnie mnie z całej siły w twarz albo kopnie a ja jej nie oddam,i potem taka kobietka wypisuje na forach że pokonała chłopaka czy tam znokautowała  bo go uderzyła kilka razy przy czym on jej nawet nie zamierzał oddać...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.