- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 czerwca 2018, 11:21
Cześć, chciałabym zapytać, jak się Wam rodziło, tzn. Jak to wyglądało od momentu odejścia wód plodowych do pojawienia się dziecka na świecie, czy było znosnie czy dramatycznie. Ile godzinto trwalo, jaka była obsługa, jakie wrażenia, czy szybko zdecydowałyscie się na kolejną ciążę?
3 czerwca 2018, 11:29
Od przyjęcia do szpitala (skurcze co 1-2min) do urodzenia minęło 24h. Pierwsze 9h męczyłam się bez znieczulenia, było niezbyt fajnie, ból 7/10. Potem reszte godzin jechałam na znieczuleniu w kręgosłup. Rozwarcie zatrzymało się na 9cm i nie chciało już się powiększyć. Skończyło się cesarką. Wody płodowe miałam przebijane.
Jestem 2 miesiące po porodzie i wiem, że bym chciała jeszcze jedno dziecko za 4-5 lat.
3 czerwca 2018, 11:33
Rodziłam ze znieczuleniem. Skurcze zaczęły się rano, mocne były koło 9, o 10 dostałam szprycę, urodziłam około 17. Było spoko, specjalnie nie bolało. Jedyne co, to mi było nudno na sali i chciało mi się strasznie pić, a nie mogłam. Mam bardzo dobre wspomnienia z samej sali porodowej i szpitala, żadnej traumy.
Edytowany przez 3 czerwca 2018, 11:34
3 czerwca 2018, 11:35
9h ze skurczami i bolem 7/10? Czy dobrze zrozumialam? :000
3 czerwca 2018, 11:52
Rodziła 2razy oba porody bez znieczulenia szybką akcja pierwsza 2 godziny druga 4 godziny. Pęcherz płodów przebija y już w trakcie parcia. Pierwszego porodu nie przeżyłam świadomie w 100 procentach bo byłam strasznie przerażona drugi był świadomy fajny był personel i w ogóle strasznie mi dopingowaly i mogłam się drzec ile chciałam. Ale czym jest poród do wychowywania...
3 czerwca 2018, 12:27
24 godziny od odejścia, zrobiłam masakryczną awanturę, łącznie z próbą zadzwonienia na pogotowie i wtedy ktoś się mną zajął. Odmówiono zrobienia cc. Dziecko wypisano ze szpitala chore, więc kolejne dwa tygodnie spędziliśmy w innym szpitalu. Zostało nieprawidłowo zaszczepione, co potwierdziło kilku lekarzy... Później rehabilitacje... A Ja? Szkoda gadać... Będę się po tym horrorze leczyć(w sensie fizycznym) do końca życia. Oczywiście w szpitalu zapewniano, że wszystko jest dobrze. Szpital w łodzi, prywatny, ale od wielu lat przyjmuje ciężarne na nfz. Wybrałam go, bo miał super opinie. Żenada. Znieczulenie po ubłaganiu podano w końcu na trzy godziny... Jedyny plus to smaczne jedzenie, ale wolałabym nic nie jeść, byle tylko dziecko miało normalną opiekę. Dzięki temu koszmarowi nie chcę więcej dzieci. Nie wyobrażam sobie po raz kolejny tego doświadczyć.
3 czerwca 2018, 12:30
Oboje dzieci rodziłam siłami natury i bez znieczulenia. Pierwsze dziecko około 5 godzin, z tym, że mi wyszło na ktg że niby rodzę a nie że się zjawiłam w szpitalu z bólami. Więc pierwsze 2 godziny wierzyłam im na słowo, że na ktg widać skurcze ;) Pęcherz przebijali bo nie było akcji porodowej. Do dzisiaj sie zastanawiam czy faktycznie ten poród się zaczął, czy niechcący mi go wywołali i czy jakbym nie była na tym ktg wtedy, to by się nie okazało ze jednak rodziłabym w innym terminie a te skurcze na ktg były tylko skurczami przepowiadającymi. Rodziłam w 38 tygodniu. Drugie dziecko z kolei przenosiłam 2 tygodnie i leżałam już na patologii ciąży i na drugi dzień mieli mi wywoływać poród. Obudziłam się o 6.15 z mega skurczami co 2 minuty i ledwo zlazłam do dyżurki. Tam mi powiedzieli żebym nie przesadzała bo jest jeszcze duuuuużo czasu, po czym jak przyszła lekarka i mnie zbadała to miałam rozwarcie na 10 cm i biegiem mnie wieźli na porodówkę, gdzie po 3 skurczach partych urodziłam. Była 7.00 rano (czyli od obudzenia się minęło 45 minut :) ) Oba porody wspominam nie najgorzej (szczególnie jak się naczyta o beznadziejnym personelu i porodach trwających po 18-20 godzin). Położna po drugim porodzie stwierdziła, ze tylko mi rodzić dzieci ;) Różnica między moimi dziećmi to 3 lata. W obu szpitalach trafiłam na fajne położne :) W Polsce - żeby nie było :)
3 czerwca 2018, 12:48
tez mialam przejscia z poloznymi, potraktowali mnie rutynowo i zalozyli, ze dopiero mi wody odeszly to ho ho gdzie tam do porodu a urodzilam w 2,5 h od pierwszuch skurczy, 4,5 od odejscia wod i to jeszcze musialam czekac na korytarzu i nie wiem czy takie sa standardy i naogladalam sie filmow, ze wioza rodzaca na fotel...
3 czerwca 2018, 13:29
Trauma. Porod boli i nie nastawiaj sie ze jakos to bedzie zwlaszcza jesli nie rodzisz w prywatnej klinice. Kobiety ktore mowia " nie jest tak zle" klamia. To jest bol taki ze oddechu nie mozesz zlapac. Ja trafilam na wredna polozna ktora pod nosem mnie normalnie wyzywala. Okazalo sie ze dziecko sie zle ulozylo i dlatego nie moglam urodzic. 20h od odejscia wod. Chwyt kinseya ktory jest zabroniony a mimo to nadal go robia. Prze miesiac po porodzie nie moglam otrzasnac sie z tego koszmaru. Drugie dziecko wpadka ale zalawilam sobie juz cc na zyczenie. Kosztowalo mnie to 2tys zl ale bylo warto.
3 czerwca 2018, 13:40
Trauma. Porod boli i nie nastawiaj sie ze jakos to bedzie zwlaszcza jesli nie rodzisz w prywatnej klinice. Kobiety ktore mowia " nie jest tak zle" klamia. To jest bol taki ze oddechu nie mozesz zlapac. Ja trafilam na wredna polozna ktora pod nosem mnie normalnie wyzywala. Okazalo sie ze dziecko sie zle ulozylo i dlatego nie moglam urodzic. 20h od odejscia wod. Chwyt kinseya ktory jest zabroniony a mimo to nadal go robia. Prze miesiac po porodzie nie moglam otrzasnac sie z tego koszmaru. Drugie dziecko wpadka ale zalawilam sobie juz cc na zyczenie. Kosztowalo mnie to 2tys zl ale bylo warto.
Ja nie rodziłam prywatnie i było znośnie. Oczywiście że boli. Nikt nie mówi, że nie (chyba że na znieczuleniu), ale ból jest do zniesienia a jak trafisz na fajny personel, który pomoże (mi położna mega pomogła - mówiła co kiedy i poszło). Dodatkowo nie miałam żadnych problemów fizycznych typu źle ułożone dziecko itp - no taki zwyczajny książkowy poród. Tak na prawdę to wszystko zależy od kobiety, od dziecka, od ludzi w okół, od zbiegu okoliczności, od szczęścia - generalnie wiele zmiennych i mówienie że ZAWSZE jest tragedia lub ZAWSZE to bajka - jest bezsensu. Każda z nas ma inne wspomnienia i inne doświadczenia i każda odpowiedź na zadane pytanie będzie inna. A chwyt jest Kristellera. Kinsey pisał chyba ksiażki o seksie ;)