- Dołączył: 2010-08-03
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 86
24 marca 2011, 13:15
Dziewczyny, chciałabym abyście opowiedziały swoje przeżycia ze wspólnego porodu z mężem/ partnerem. Jak było? Czy się krępowałyście? Czy ma to jakieś skutki na dalsze życie?
5 stycznia 2012, 16:16
Hehe, no cóż. To może po prostu zbojkotujmy jej wpisy. Myślę, że to najbardziej by ją wkurzyło i nie byłaby w stanie wszcząć głupiej dyskusji :)
A ja dostałam śniadanie jakoś ok. 11-12 chociaż podają o 9. Po prostu położne dla mnie skitrały :) Było to bardzo miłe :)
Między innymi dlatego chcę znowu tam rodzić, a nie w Norwegii. Bo mam dobre wspomnienia i wiem jak tam jest, będę się tam czuła bezpiecznie i jak u siebie :)
PS: Jestem w 12 tc ;)
- Dołączył: 2011-09-15
- Miasto: Magazyn
- Liczba postów: 949
5 stycznia 2012, 17:13
ja rodziłam z mężem i to był jego wybór. Jeżeli on by nie chciał nie zmuszłabym go.
Mąż bardzo mi pomógł wspierał mnie, mówił czółe słówka :) podtrzymywał na duchu. jak juz miałam parte i nie mialam siły to on zerknął w dół powiedział że już główkę widzi i oczywiście wspierał mnie :). po porodzie nic się znie zmieniło w naszych stosunkach.
dziewczyny nie ciągnijcie na siłe facetów. Co ma taki biedak zrobic jak jego partnerka "cierpi" a on nic nie może zrobić. Lub też nie lubi widoku krwi. podejżewam że im blizej porodu tym do faceta dotrze , że wizyta na porodówce bedzie mega szczęśliwym przezyciem :)
5 stycznia 2012, 20:12
Heh! Ja sobie nie wyobrażam, żeby mój mąż podczas porodu biegał z kamerą i filmował jak się męczę. Zresztą nie po to on tam jest, żeby film kręcić tylko ,żeby mi pomóc i mnie wspierać. Na szczęście nie przyszło mu to nawet do głowy.
Jak małą urodziłam to nagle sobie pomyślałam, że jednak aparat by się przydał...na szczęście była komórka z aparatem to mąż zrobił nawet całkiem ładne zdjęcie Jadzi w kilka minut po porodzie :)
7 stycznia 2012, 15:45
U nas to ja chciałam rodzić sama, mąż chciał być przy mnie. Zdanie zmieniłam podczas sr, tam położna uczyła partnerów jak mogą pomóc rodzącej ;) Szczerze, to po tym wszystkim nie wyobrażam sobie że mojego męża nie miałoby być przy mnie. Był ogromnym wsparciem! Mieliśmy umowę, że podczas badania będzie wychodził na zewnątrz, ale położna powiedziała, że jeśli Mąż woli to może zostać, a mnie w bólach to już było zupełnie obojętnie co będzie widział. Mieliśmy tylko umowę, że w trakcie II fazy stanie za moją głową by za dużo nie widzieć, jednak gdy pozwolono mi już przeć, mała wyskoczyła tak szybko że On nie zdążył nigdzie pójść i widział wszystko.
Nie rzutuje to zupełnie na to co teraz jest między nami. Cały czas powtarza mi że jestem dla Niego atrakcyjna i mnie kocha.