- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 marca 2011, 18:03
10miesiecy temu urodzilam synka - porod naturalny wywolywany w 38tc, ok 4godz, dziecko 4,5kg, obwod glowki niemal 40cm, wiec mimo duzego naciecia popekalam, szycie po porodzie bylo bardzo bolesne, zreszta skurcze po oksytocynie rowniez. wkrotce, rok po pierwszym porodzie czeka mnie drugi i mam troche stracha, bo nasluchalam sie o peknieciach blizny po pierwszym porodzie, o komplikacjach, krwotokach. wiem ze kazdy organizm jest inny i nie mam co sie nastawiac pozytywnie czy negatywnie, ale chcialabym poczytac troche o waszych wspomnieniach z porodu, zwlaszcza roznica miedzy pierwszym i drugim. dziekuje za wypowiedzi dziewczyn na tematach dla ciezarowek, chcialabym poznac przezycia wiekszej ilosci mam.
19 marca 2011, 21:07
19 marca 2011, 23:12
20 marca 2011, 00:29
Ło matko. 14 szwów? Co oni Ci zrobili?
Ja rodziłam cztery razy. Przy pierwszych trzech porodach byłam nacięta. Przy czwartym trafiłam na położną, która twierdziła, że nacinanie jest u nas nadużywane. Masowała mi skórę podczas porodu i urodziłam bez cięcia, jednak pękła mi stara blizna i bez szycia się nie obyło. Ale dziewczyny, ja to miałam góra 6 szwów. Przerwy między porodami to między pierwszym a drugim porodem 5 lat, potem 2 lata i ostatnia przerwa 7 lat.
Co do porodów to pierwszy trwał 2 i pół godziny. Asystowali mi wszyscy lekarze i szkoła położnych, po prostu o ósmej wszyscy się nagle zeszli. Drugi poród trwał godzinę. Bez szczególnych sensacji. Trzeci trwał mniej niż godzinę, ale był koszmarem. Po prostu trafiłam na położną, która musiała odejść od kawki (18:00 trafiłam na porodówkę a 18:55 było po wszystkim). Była tak wściekła, że jedyne, co potrafiła do mnie powiedzieć to "fuj, jakie to obrzydliwe" i "nie drzyj się". Natomiast czwarty poród to ekspres. 5:30 obudziłam się w domu i wiedziałam, że zaraz się zacznie. Poczułam to charakterystyczne wstawienie się dziecka w kanał. Mniej więcej o 5:45 byłam w szpitalu a o 6:09 było po. Miałam rodzić w domu, bo uważam, że to bardzo dobre rozwiązanie dla mamy i dziecka. Jednak pojechałam do szpitala i dzięki temu żyję, ponieważ miałam poważny krwotok. Przez to nie mogę mieć więcej dzieci. A chciałam piątkę.
Ogólnie pisząc, mam wielkie szczęście, bo mnie nie boli nic do momentu rozwarcia na 7-8 cm. Czyli praktycznie sam koniec jest dla mnie bolesny, ale to przecież tylko kilkanaście minut bóli krzyżowych.
Edytowany przez warrlady 20 marca 2011, 00:29
20 marca 2011, 00:31
> nikt nie jest na tyle wytrzymaly
Da się przeżyć, ale nie oszukujmy się, to boli. Dobrze, że mamy tak skonstruowany mózg, że ten ból zapominamy.
Seeeta 20 szwów? Wiecie co, nie sądziłam, że aż tak można naciąć krocze. Człowiek ciągle dowiaduje się czegoś nowego...
Edytowany przez warrlady 20 marca 2011, 00:33
20 marca 2011, 10:55
kochane to ja chyba jestem szwowa rekordzistka bo mialam ich wiecej niz 20, w 2 godziny w 3osoby mnie latali i czulam kazde wbicie igly drac sie w nieboglosy mimo znieczulenia. szwy mialam rozpuszczalne i po jakichs 2tygodniach masa kawalkow niteczek ze mnie wypadla. rana jakos specjalnie potem juz nie bolala, ale do tej pory niekiedy czuje miejsce naciecia stad me obawy ze pekne tam przy nastepnym porodzie, a drugi raz zszywane to samo miejsce musi byc nieciekawa sprawa... co do tych kolek do siedzenia to tu sa na nie, ze wtedy nie goi sie dobrze, powinno sie siedziec normalnie byle nie na mocno twardych i niskich krzeslach.
co do porodu w domu to przez chwile sie zastanawialam, bo szpital przeniesli mi za miasto i miejscem urodzenia drugiego dziecka bedzie ponad 20literowa miejscowosc nieco przydlugie by cale zycie meczyc sie w dokumentach z tym, pierwszy synek ma tylko 4literki naszej miesciny. ale za bardzo boje sie ze moglyby byc jakies komplikacje i ja badz dziecko bedziemy potrzebowali pomocy a w domu szpitalne sprzety niedostepne.
20 marca 2011, 12:44
> Ło matko. 14 szwów? Co oni Ci zrobili? Ja rodziłam
> cztery razy. Przy pierwszych trzech porodach byłam
> nacięta. Przy czwartym trafiłam na położną, która
> twierdziła, że nacinanie jest u nas nadużywane.
> Masowała mi skórę podczas porodu i urodziłam bez
> cięcia, jednak pękła mi stara blizna i bez szycia
> się nie obyło. Ale dziewczyny, ja to miałam góra 6
> szwów. Przerwy między porodami to między pierwszym
> a drugim porodem 5 lat, potem 2 lata i ostatnia
> przerwa 7 lat. Co do porodów to pierwszy trwał 2 i
> pół godziny. Asystowali mi wszyscy lekarze i
> szkoła położnych, po prostu o ósmej wszyscy się
> nagle zeszli. Drugi poród trwał godzinę. Bez
> szczególnych sensacji. Trzeci trwał mniej niż
> godzinę, ale był koszmarem. Po prostu trafiłam na
> położną, która musiała odejść od kawki (18:00
> trafiłam na porodówkę a 18:55 było po wszystkim).
> Była tak wściekła, że jedyne, co potrafiła do mnie
> powiedzieć to "fuj, jakie to obrzydliwe" i "nie
> drzyj się". Natomiast czwarty poród to ekspres.
> 5:30 obudziłam się w domu i wiedziałam, że zaraz
> się zacznie. Poczułam to charakterystyczne
> wstawienie się dziecka w kanał. Mniej więcej o
> 5:45 byłam w szpitalu a o 6:09 było po. Miałam
> rodzić w domu, bo uważam, że to bardzo dobre
> rozwiązanie dla mamy i dziecka. Jednak pojechałam
> do szpitala i dzięki temu żyję, ponieważ miałam
> poważny krwotok. Przez to nie mogę mieć więcej
> dzieci. A chciałam piątkę. Ogólnie pisząc, mam
> wielkie szczęście, bo mnie nie boli nic do momentu
> rozwarcia na 7-8 cm. Czyli praktycznie sam koniec
> jest dla mnie bolesny, ale to przecież tylko
> kilkanaście minut bóli krzyżowych.
Wow zazdroszcze ekspresowych porodow!
Moj trwal 6.5h i byl straszny! Samo parcie trwalo 35min i bylo strasznie bolesne.... kiedy patrzylam na mojego K. i widzialam jego mine (patrzyl na ktg i ostrzegal mnie przed skurczami) robilo mi sie slabo, bo wiedzialam ze za chwilke znow bede umierala z bolu. A te skurcze przed partymi to juz wogole kosmos..... Bol nie do opisania. Mdlalam tam, podlaczali mnie pod tlen, pod kroplowki ktore mialy mnie ciutke znieczulic , a powodowaly slabniecie skurczy wiec za chwile kolejna kroplowke pobudzajaca skurcze..........
Po nacieciu mialam 7 czy 8 szwow.
Zszywanie bolalo w jednym miejscu, tam gdzie nie dochodzi znieczulenie.
Pozniej sciaganie szwow.... bol paskudny ;/;/;/ dobrze, ze to bylo juz robione w domu...
20 marca 2011, 13:36
20 marca 2011, 17:09
20 marca 2011, 17:50