Temat: szkoła rodzenia tak czy nie?

zastanawiam się czy iść do szkoły rodzenia czy nie???

od ginekologa usłyszałam, że rodzić nikt mnie nie nauczy bo to natura i położna powiedzą co i jak mam robić...

w moim najbliższym otoczeniu tylko 1 kobitka korzystała ze szkoły i opinia mnie nie przekonuje, bo szkoła to tylko szkoła a opieka nad własnym dzieckiem to dopiero szkoła życia...

zatem czy warto inwestować te 500 zł w szkołe rodzenia???

bo z zagospodarowaniem tych pieniążków nie będę miała żadnych problemów ;-)

Ja osobiście nie rodziłam, ale moja kuzynka po urodzeniu syn bardzo żałowała, że nie była na nauce rodzenia. Przede wszystkim nikt nie uczył ją oddychania przez co miała z tym problemy. Mówiła, że czasami wręcz brakowało jej tchu.
Ja rodzę w sierpniu i do szkoły rodzenia się nie wybieram.
nie chodziłam do szkoły rodzenia, bo mój ginekolog mi odradził. powiedział, że lepiej wydać kasę na kosmetyki albo coś dla dziecka. Co do ćwiczeń zalecił spacery - chodziłam codziennie około 2-3 godz średnio-szybkim tempem aż do porodu i urodziłam w 2 godz
Pasek wagi
Ja byłam dwa razy w ciąży.Jak i za pierwszym,tak i za drugim razem nie chodziłam do szkoły rodzenia.Jak już masz rodzić to organizm sam ci mówi co masz robić.Położna na pewno też ci wszystko powie:)
A matczyna intuicja cię nie zawiedzie:)
A ja planuję iść do szkoły rodzenia (i to razem z mężem). To moja I ciąża, więc jestem totalnie zielona w temacie i może będę się czuła pewniej po jakichś zajęciach praktycznych (nauka oddychania, ćwiczenia, opieka nad dzieckiem).

no to was zaskoczę ta szkoła rodzenia jest w państwowym szpitalu w którym chce rodzić i zależało mi na poznaniu położnych...

ale zastanawiam się jak będzie wyglądał mój poród i czy pewne rzeczy są dziedziczne bo do tej pory moja ciąża wyglada bardzo podobnie jak u mojej mamy i jej obydwie ciąże zakończyły się cesarkami więc może się okazać że i mnie to spotka...

bo z noworodkiem sobie poradzę ;-)

Ja nie chodziłam i nie żałuje. Małą urodziłam sama. Mało tego przez gapostwo połoznych rodziłam pierwsze pół godziny sama. Jak przyszły to tylko zawołały panią doktor i w ciągu 10 minut mała sie urodziła. Najlepsze było to, że godzinę wcześniej nie wierzyły mi że mam co minute skurcze parte, bo nie było tego na ktg ;/. Dobrze, że mąż był ze mną bo bym kilka razy zemdlała z bólu. Ale wszystko skończyło się ok. W sumie bolało tylko z 6 godzin wiec nie było żle. Położna pomogła mi tylko na sam koniec, a wcześniej oddychałam i relaksowałam się jak mi było wygodnie. 500zł wydałam na huśtawkę fisher prisa. Przynajmniej mała może się bujać jak ją brzuszek boli.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.