Temat: Poród rodzinny :tak czy nie??

Jestem w końcówce 36 tyg ale już od dłuższego czasu zastanawiam się jak to będzie z porodem...W kwestii ,,towarzystwa". Mąż nie jest przekonany co do tego żeby być przy mnie,boi się krwi itp,ja go nie naciskam ale chyba chciałabym żeby był przy mnie. Innej osoby nie mam ew,bo mieszkamy za granicą i nie mam tu nikogo poza nim. Jakie są wasze doświadczenia?? Może są tu też mamy z Ie,które mogę się wypowiedzieć bo pewnie jest trochę inaczej niż w Pl?
Jak na razie, to ja widzę, że przede wszystkim zwolenniczki porodów rodzinnych "wmawiają", że mężczyzna powinien być przy porodzie i że jak go nie będzie, to jest cipa nie facet.

EnolaaGay napisał(a):

Jak na razie, to ja widzę, że przede wszystkim zwolenniczki porodów rodzinnych "wmawiają", że mężczyzna powinien być przy porodzie i że jak go nie będzie, to jest cipa nie facet.


No bo to jest dupa, a nie facet:) jak juz wczesniej pisalam nic na sile.  Owszem jakas kobitka moze rzeczywiscie nie chciec obecnosci faceta przy porodzie- rozumiem, nic mi do tego.  Nie rozumiem jednak tego straszenia, ze od obecnosci goscia przy porodzie, siadzie pozycie. W takim razie strasznie delikatne musza byc takie okazy. Niech stoi z boku glowy, trzyma za reke, pot obetrze, w krocze zagladac przeciez nie ma potrzeby.
No jak facet zostanie siłą zaciągnięty na porodówkę to może to się później negatywnie odbić na pożyciu.
najbardziej podobają mi się opinie szanownych pań przy których męża w trakcie porodu nie było, ale one najlepiej już wiedzą jak koszmarnie wpłynęło by to na kruchego małżonka psychikę oraz dalsze pożycie seksualne. żal.

do autorki: też mieszkam za granicą, też tylko partner mógł mi towarzyszyć, i zapewniam cię: nie wyobrażam sobie bycia w takiej sytuacji bez niego. był ostoją, opoką i pomocą, pomimo trzęsących się rąk, stresu i obaw przed. to nie tylko bolesne, ale i szalenie męczące, a często i długotrwałe doświadczenie dla kobiety, i nie siedzi z tobą położna w każdej sekundzie z tych wielu godzin, a bycie samą wtedy... nie wyobrażam sobie.

ponadto łzy wzruszenia jakie pociekły mu po twarzy w sekundzie gdy syn przyszedł na świat - bezcenne. wierz mi, nie zapomnisz tego doświadczenia. zapewniam cię też że mąż/partner nie stoi w twoich nogach i nie gapi ci w krocze, choćby ze względu że zwyczajnie nie ma tam dla niego miejsca i tylko przeszkadzałby położnym i lekarzowi. a krwi przy porodzie jest tyle co nic, oczywiście przy prawidłowym przebiegu.  z mojego doświadczenia  - TYLKO poród rodzinny.
Kiedy zaszłam w ciążę oczywistym było dla mnie i dla mojego męża że będziemy razem rodzic. Niestety późniejsze wydarzenia sprawiły że miała cc i niestety mój mąż przy samym zabiegu nie mógł mi towarzyszyc. Przed samym zabiegiem dośc długo leżałam na sali przedoperacyjnej bo czekaliśmy na anestezjologa. Po moich prośbach wpuścili do mnie męża. Wiem jedno, gdyby jego tam nie było zwariowałabym. Niewiele rozmawialiśmy, ale sama jego obecnośc sprawiła że lepiej psychicznie się czułam. Nie byłam sama z myślami, trzymał mnie za rękę, czułam jego ogromne wsparcie. Kiedy obudziłam się po cc również był przy mnie i również wspierał mnie tak mocno jak potrafił. Jeśli kiedykolwiek jeszcze zajdę w ciążę to na pewno będziemy wspólne rodzic o ile pozwoli mi na to matka natura.
Pasek wagi
Nie piszcie, że my tu facetów zmuszamy do wspólnego rodzenia. Jak ktoś nie chce to nie pójdzie, jak jakaś chce rodzić sama i godzinami leżeć plackiem w bólach i samotności to proszę bardzo. Kobiety od wieków rodziły same, no może i tak i od wieków miały traume przekazywaną przez pokolenia jaki to straszny jest poród. Kiedy ma się u boku ukochaną osobę to i rodzi się łatwiej. Poza tym kiedyś nikogo nie wpuszczano do rodzącej, a nie jeden mąż chciał być przy swojej kobiecie. 
To i tak są prywatne sprawy każdej rodziny. Każdy zrobi jak zechce. My nie żałujemy, to były najwspanialsze chwile naszego życia i taką wiedzę przekazuję dalej.
 
Mam wrażenie, ze tylko faceta odczucia bierzesz pod uwagę. Zapewne dlatego, ze Twój nie ma ochoty Tobie towarzyszyć i Cię wspierać w tym jakże trudnym i bolesnym zadaniu jakim jest poród. Wtedy łatwo jest wmawiać innym, że to ty tego nie chcesz .Ja tej bajki nie kupuje.


Wybacz ale ja wiem czego ja chcę a czego nie. Nawet gdyby chciał być przy mnie to ja nie bardzo mam na to ochotę. Nie zabroniłabym mu, jeśliby naciskał bo to też Jego dziecko, ale wolałabym być sama. Taka jestem, lepiej radzę sobie sama. Nie potrzebuję niczyjej pomocy, zawsze starałam się wszystko robić bez niczyjej pomocy. Dlatego i przy porodzie chcę być sama. Nie rozumiem co w tym dziwnego. Wszyscy atakują te kobiety które chcą rodzić same i na siłę wpychają swoje zdanie... To chyba jest najbardziej irytujące.

Ewucha1987 napisał(a):

 
Mam wrażenie, ze tylko faceta odczucia bierzesz pod uwagę. Zapewne dlatego, ze Twój nie ma ochoty Tobie towarzyszyć i Cię wspierać w tym jakże trudnym i bolesnym zadaniu jakim jest poród. Wtedy łatwo jest wmawiać innym, że to ty tego nie chcesz .Ja tej bajki nie kupuje.
Wybacz ale ja wiem czego ja chcę a czego nie. Nawet gdyby chciał być przy mnie to ja nie bardzo mam na to ochotę. Nie zabroniłabym mu, jeśliby naciskał bo to też Jego dziecko, ale wolałabym być sama. Taka jestem, lepiej radzę sobie sama. Nie potrzebuję niczyjej pomocy, zawsze starałam się wszystko robić bez niczyjej pomocy. Dlatego i przy porodzie chcę być sama. Nie rozumiem co w tym dziwnego. Wszyscy atakują te kobiety które chcą rodzić same i na siłę wpychają swoje zdanie... To chyba jest najbardziej irytujące.

nikt nie wpycha na sile swojego zdania, tylko odpowiada na pytanie autorki.Rownie dobrze można powiedzieć ,ze przeciwniczki wpychają swoje zdanie, co jest nie mniej irytujące. Rozumiem, ze wolisz sama wykonywać swoje zadania, bo ja tez taka jestem i tez wole trudna sprawę załatwić sama . Ale poród to nie jest tylko moje zadanie i tylko moje dziecko.

Pasek wagi

adorotaa napisał(a):

Nie piszcie, że my tu facetów zmuszamy do wspólnego rodzenia. Jak ktoś nie chce to nie pójdzie, jak jakaś chce rodzić sama i godzinami leżeć plackiem w bólach i samotności to proszę bardzo. Kobiety od wieków rodziły same, no może i tak i od wieków miały traume przekazywaną przez pokolenia jaki to straszny jest poród. Kiedy ma się u boku ukochaną osobę to i rodzi się łatwiej. Poza tym kiedyś nikogo nie wpuszczano do rodzącej, a nie jeden mąż chciał być przy swojej kobiecie. To i tak są prywatne sprawy każdej rodziny. Każdy zrobi jak zechce. My nie żałujemy, to były najwspanialsze chwile naszego życia i taką wiedzę przekazuję dalej.
Nie napisałam, że Wy wszystkie tutaj zmuszacie/zmusiłyście swoich mężczyzn do obecności przy porodzie. Odniosłam się jedynie do wypowiedzi, że "poporodowa trauma" u faceta to jakieś bzdury i wymysły. Poza tym, kto powiedział, że kobieta ma godzinami leżeć plackiem w samotności?

EnolaaGay napisał(a):

adorotaa napisał(a):

Nie piszcie, że my tu facetów zmuszamy do wspólnego rodzenia. Jak ktoś nie chce to nie pójdzie, jak jakaś chce rodzić sama i godzinami leżeć plackiem w bólach i samotności to proszę bardzo. Kobiety od wieków rodziły same, no może i tak i od wieków miały traume przekazywaną przez pokolenia jaki to straszny jest poród. Kiedy ma się u boku ukochaną osobę to i rodzi się łatwiej. Poza tym kiedyś nikogo nie wpuszczano do rodzącej, a nie jeden mąż chciał być przy swojej kobiecie. To i tak są prywatne sprawy każdej rodziny. Każdy zrobi jak zechce. My nie żałujemy, to były najwspanialsze chwile naszego życia i taką wiedzę przekazuję dalej.
Nie napisałam, że Wy wszystkie tutaj zmuszacie/zmusiłyście swoich mężczyzn do obecności przy porodzie. Odniosłam się jedynie do wypowiedzi, że "poporodowa trauma" u faceta to jakieś bzdury i wymysły. Poza tym, kto powiedział, że kobieta ma godzinami leżeć plackiem w samotności?

W mojej rodzinie kobiety leżały w bólach w samotności, taką wizję porodu przekazała mi matka, ona po takich doświadczeniach nie chciała mieć więcej dzieci. Dlatego ja chwalę sobie fakt, że nie byłam sama, że był mąż który przecież porodu by nie odebrał ale był wsparciem psychicznym że nie jestem pozostawiona sama sobie. Co do "traumy poporodowej" u facetów, to nie wiem jak to wyjaśnić, może jakiegoś seksuologa trzeba by zapytać bo według mnie normalny dojrzały mężczyzna, który wie skąd się biorą dzieci i jak przychodzą na świat to raczej niczego przy porodzie by się nie wystraszył. Mam wrażenie że to otoczenie, może media, straszą mężczyzn. Tak samo jak straszy się kobiety że poród jest straszny a przecież wcale straszny być nie musi.

Co do koleżanki która lubi wszystko robić sama, nie Ty jedna, ja też nie lubię jak mi ktoś na ręce patrzy. Obawiałam się tego gapienia na mnie, trzymania za ręce, głaskania. Powiedziałam dla męża tylko mnie nie dotykaj bo to denerwuje (szczególnie jak coś boli), no i nie dotykał i mogłam robić swoje. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.