- Dołączył: 2012-01-12
- Miasto: Wronówka
- Liczba postów: 12
4 grudnia 2013, 15:37
Witam
chciałąbym sie dowiedziec od was czy moze wasze dzieci maja afektywny bezdech? moejmu synkowi zdarzyło sie pierwszy raz 15 listopada, tydzien przez jego pierwszymi urodzinkami. był to wieczór, z racji tego ze synek chodzi spac tylko raz ddziennie na połtorej godziny chciałam "przetrzymac" go do 19 ( była 18.50)....niestety przewrocił sie (zaznaczam ze lekko i uderzył głową w pufe). moja mama wzięła go na ręce i zobaczyłam ze sie zanosi. natychmiast wzięłam go od mamy z rąk..niestety juz był wiotki, usta od razu zrobiły sie sine potem szło dalej buzia raczki, oczy miał wywrócone do góry i przestał oddychac. pozycja do góry nogami trzęsienie i nic.. sekundy leciały.chciałam połozyc go na łózko i reanimowac ale jak odkleiłam go od mojej piersi i zobaczyłam ten widok syna zamarłam i znów nim trzesłam krzycząc Michałku wróc, błagam wróć. dziewczyny...wrocił, bardzo powoli łapał powietrze oczy mu powriły i kolor z tym że był blady. wtulał sie we mne nie płacząc, poprostu był cichutki....podczas tej akcji dzwoniłam na karetke, przyjechali gdy syn juz był "ocknięty". uwierzcie ale pan doktor wszedł zaczał sie śmiac i wyszedł...stwierdził ze jestem przewrażliwiona i chyba moje pierwsze dziecko (mylił sie bo to drugie, pierwsza to córcia która wszystko widziała i niestey nie daje rady sobie z tym). to była pierwsza sytuacja...druga...dokładnie po 12 dniach...tez wieczór syn zmeczony ale z humorkiem...przewrocił sie, jego tata go podniosł ale juz było za pozno, zrobił sie wiotki siny i oczy. bezdech od razu...nie pomagały wskazówki ktore udzielili nam ratownicy poprzednio...czyli dmuchanie w buzie do gory nogami klepniecie w pupe, krzyczenie głosny hałas, zimna woda.mąż synka reanimował i michaś powrócił do nas...niestety pojawiły sie drgawki nożek i znow bylismy przerazeni. dystrybutor mowil ze mamy go odłozyc jesli ma drgawki. i tak lezał z oczami skierowanymi ku górze nieprzytomny choc oddychajacy. drgawki minely a my karetka do szpitala, wszystkie badania, przy kazdym ogromny płacz i nic, nie zaniósł sie...wykluczyli padaczke z czego bylismy zadowoleni. natomiast teraz? jestem w ciagłym strachu, praktycznie nosze go ciagle na rekach zeby sie nie przewrocil tak bardzo sie boje. duzo juz czytalam na ten temat duzo wiem od lekarzy( w naszym przypadku musimy syna od razu reanimowac).
ale chciałąbym dowiedziec sie od was czy jest tu jakas mama która to przeżyla?
5 grudnia 2013, 21:28
kurczę, trudno cokolwiek doradzić;( może spróbujcie kłaść go wcześniej, zanim będzie naprawdę zmęczony, skoro to zazwyczaj ma miejsce właśnie w chwilach mocnego już zmęczenia. być może przeforsowany układ nerwowy sobie nie radzi z nadmiarem bodźców. Pocieszający jest fakt, iż jeśli lekarze nie dopatrzyli się niczego, to macie do czynienia z typowym bezdechem afektywnym, który mija z wiekiem. Wiem, że to marna pociecha, jednak zawsze lepiej, niż jakieś poważniejsze problemy neurologiczne
- Dołączył: 2010-07-27
- Miasto:
- Liczba postów: 1823
7 grudnia 2013, 19:42
Mój syn się zanosił poważnie do pierwszego roku. Ale nigdy nie "odlatywał". Ale córka mojej koleżanki "odlatywała". Zdarzało się to kilka razy w miesiącu. Nawet kiedy była już siedmiolatką. u nich działało zimno - w zimie zdarzało im się ją położyć na śniegu. Lekarz stwierdził że z tego wyrośnie...