- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
17 października 2013, 18:38
18 października 2013, 10:21
nie zgodzę się, że opierka nad dzieckiem jestm mniej rozwijająca niż praca. Sorki, ale praca np. w korporacji jest często ogłupiająca - często się o tym słyszy. I uczenie dziecka świata ma z pewnością głębszy sens i daje większe spełnienie niż robienie kolejnego zestawienia. Nie oszukujmy się - mało z nas ma mega ważną i rozwijającą pracę. A opiekę nad dzieciekiem też każdy rozumie inaczej. Sa kobiety co tylko nakarmią i przewiną i koniec. A są i takie, ktore uczą wierszyków, piosenek, pokazują świat na rózne sposoby, pieką z dziećmi ciasta. Są już przyczepki do rowerów i można z nawet maleństwem jechac na wycieczkę i pokazać mu przyrodę, są wózki do biegania - tez pokazuje się dziecku, od maleństwa, że można rozwijac swoje pasje sportowe - to oczywiście tylko przykłady. Rozwijanie malca ma wiele aspektów i jeśli ktoś sprowadza to tylko do karmienia i wycierania tyłka to sam jest mało ambitny.
I chcę zaznaczyć, że dziecka nie mam, nie jestem też w ciąży.
18 października 2013, 10:33
18 października 2013, 10:45
nie zgodzę się, że opierka nad dzieckiem jestm mniej rozwijająca niż praca. Sorki, ale praca np. w korporacji jest często ogłupiająca - często się o tym słyszy. I uczenie dziecka świata ma z pewnością głębszy sens i daje większe spełnienie niż robienie kolejnego zestawienia. Nie oszukujmy się - mało z nas ma mega ważną i rozwijającą pracę. A opiekę nad dzieciekiem też każdy rozumie inaczej. Sa kobiety co tylko nakarmią i przewiną i koniec. A są i takie, ktore uczą wierszyków, piosenek, pokazują świat na rózne sposoby, pieką z dziećmi ciasta. Są już przyczepki do rowerów i można z nawet maleństwem jechac na wycieczkę i pokazać mu przyrodę, są wózki do biegania - tez pokazuje się dziecku, od maleństwa, że można rozwijac swoje pasje sportowe - to oczywiście tylko przykłady. Rozwijanie malca ma wiele aspektów i jeśli ktoś sprowadza to tylko do karmienia i wycierania tyłka to sam jest mało ambitny. I chcę zaznaczyć, że dziecka nie mam, nie jestem też w ciąży.
18 października 2013, 10:46
18 października 2013, 10:57
Jeżeli pracuje sie w Call Center to na pewno praca w korporacji mało rozwija. Ale analityk, programista, księgowa, prawnik.... Niestety, wtedy trzeba wybierać....I sie na tym traci. Rzeczywiście głębszy sens widać w wychowywaniu dziecka, ale.... Nie zauważyłam, żeby dzieci, dla których matka poświęciła karierę były w jakiś sposób wyróżniające sie na tle rówieśników. Nie widziałam, żeby miały wiecej zainteresowań, wiecej umialy, czy były zdolniejsze od reszty. Niestety, ale nie. Więc jaki jest sens tego wszystkiego? Każda matka uważa, ze ona najlepiej nauczy swoje dziecko, ze przy niej wyrośnie ono na najlepszego człowieka, ale czy na pewno? Ja tam chyba wolałabym na nianke swojego dziecka zatrudnić osobę z wykształceniem pedagogicznym lub psychologicznym, bo wiem, ze nie znam tego całego 'języka dzieci' i podejrzewam, ze ktoś z odpowiednim podejściem mógłby jednak zdziałać wiecej.nie zgodzę się, że opierka nad dzieckiem jestm mniej rozwijająca niż praca. Sorki, ale praca np. w korporacji jest często ogłupiająca - często się o tym słyszy. I uczenie dziecka świata ma z pewnością głębszy sens i daje większe spełnienie niż robienie kolejnego zestawienia. Nie oszukujmy się - mało z nas ma mega ważną i rozwijającą pracę. A opiekę nad dzieciekiem też każdy rozumie inaczej. Sa kobiety co tylko nakarmią i przewiną i koniec. A są i takie, ktore uczą wierszyków, piosenek, pokazują świat na rózne sposoby, pieką z dziećmi ciasta. Są już przyczepki do rowerów i można z nawet maleństwem jechac na wycieczkę i pokazać mu przyrodę, są wózki do biegania - tez pokazuje się dziecku, od maleństwa, że można rozwijac swoje pasje sportowe - to oczywiście tylko przykłady. Rozwijanie malca ma wiele aspektów i jeśli ktoś sprowadza to tylko do karmienia i wycierania tyłka to sam jest mało ambitny. I chcę zaznaczyć, że dziecka nie mam, nie jestem też w ciąży.
chyba nie jesteś ani księgową, ani analitykiem.... Praca jak każda inna - rozwija, pewnie, ale bez przesady. Nowych lądów nie odkrywasz w żadnej z nich. I nie chodzi o to, że całe życie siedzisz z dziećmi, ale te pierwsze kilka lat (kilka - 2, 3 lata). A jeśli chodzi o "język dziecka" to to własnie jest rozwijające - jak wytłumaczyć coś takiemu małaemu UFO, ktore mówi innym , dziecięcym jezykiem? - uwierz mi, że ta umiejętność przydaje się ogólnie w życiu - w pracy też. A swoją drogą potem ludzie maja protensje, że nie rozumieją swoich nastoletnich dzieci, jak nie raczyli nauczyć się ich "dziecięcego języka". Kontakt z potomstwem "łapie się" od małego, a nie dopiero jak dorośnie no naszego dorosłego języka, wtedy jest za późno.
Chcę tylko powiedzieć, że zarówno praca zawodowa może być rozwijająca, jak i ogłupijąca, tak samo jak rodzicielstwo (dla matki i ojca). Jeśli ktoś idzie po najmniejszej lini oporu to nie zabłyśnie w pracy jak i w roli rodzica.
18 października 2013, 11:25
18 października 2013, 11:25
18 października 2013, 11:28
chyba nie jesteś ani księgową, ani analitykiem.... Praca jak każda inna - rozwija, pewnie, ale bez przesady. Nowych lądów nie odkrywasz w żadnej z nich. I nie chodzi o to, że całe życie siedzisz z dziećmi, ale te pierwsze kilka lat (kilka - 2, 3 lata). A jeśli chodzi o "język dziecka" to to własnie jest rozwijające - jak wytłumaczyć coś takiemu małaemu UFO, ktore mówi innym , dziecięcym jezykiem? - uwierz mi, że ta umiejętność przydaje się ogólnie w życiu - w pracy też. A swoją drogą potem ludzie maja protensje, że nie rozumieją swoich nastoletnich dzieci, jak nie raczyli nauczyć się ich "dziecięcego języka". Kontakt z potomstwem "łapie się" od małego, a nie dopiero jak dorośnie no naszego dorosłego języka, wtedy jest za późno. Chcę tylko powiedzieć, że zarówno praca zawodowa może być rozwijająca, jak i ogłupijąca, tak samo jak rodzicielstwo (dla matki i ojca). Jeśli ktoś idzie po najmniejszej lini oporu to nie zabłyśnie w pracy jak i w roli rodzica.Jeżeli pracuje sie w Call Center to na pewno praca w korporacji mało rozwija. Ale analityk, programista, księgowa, prawnik.... Niestety, wtedy trzeba wybierać....I sie na tym traci. Rzeczywiście głębszy sens widać w wychowywaniu dziecka, ale.... Nie zauważyłam, żeby dzieci, dla których matka poświęciła karierę były w jakiś sposób wyróżniające sie na tle rówieśników. Nie widziałam, żeby miały wiecej zainteresowań, wiecej umialy, czy były zdolniejsze od reszty. Niestety, ale nie. Więc jaki jest sens tego wszystkiego? Każda matka uważa, ze ona najlepiej nauczy swoje dziecko, ze przy niej wyrośnie ono na najlepszego człowieka, ale czy na pewno? Ja tam chyba wolałabym na nianke swojego dziecka zatrudnić osobę z wykształceniem pedagogicznym lub psychologicznym, bo wiem, ze nie znam tego całego 'języka dzieci' i podejrzewam, ze ktoś z odpowiednim podejściem mógłby jednak zdziałać wiecej.nie zgodzę się, że opierka nad dzieckiem jestm mniej rozwijająca niż praca. Sorki, ale praca np. w korporacji jest często ogłupiająca - często się o tym słyszy. I uczenie dziecka świata ma z pewnością głębszy sens i daje większe spełnienie niż robienie kolejnego zestawienia. Nie oszukujmy się - mało z nas ma mega ważną i rozwijającą pracę. A opiekę nad dzieciekiem też każdy rozumie inaczej. Sa kobiety co tylko nakarmią i przewiną i koniec. A są i takie, ktore uczą wierszyków, piosenek, pokazują świat na rózne sposoby, pieką z dziećmi ciasta. Są już przyczepki do rowerów i można z nawet maleństwem jechac na wycieczkę i pokazać mu przyrodę, są wózki do biegania - tez pokazuje się dziecku, od maleństwa, że można rozwijac swoje pasje sportowe - to oczywiście tylko przykłady. Rozwijanie malca ma wiele aspektów i jeśli ktoś sprowadza to tylko do karmienia i wycierania tyłka to sam jest mało ambitny. I chcę zaznaczyć, że dziecka nie mam, nie jestem też w ciąży.
18 października 2013, 11:38
chyba nie jesteś ani księgową, ani analitykiem.... Praca jak każda inna - rozwija, pewnie, ale bez przesady. Nowych lądów nie odkrywasz w żadnej z nich. I nie chodzi o to, że całe życie siedzisz z dziećmi, ale te pierwsze kilka lat (kilka - 2, 3 lata). A jeśli chodzi o "język dziecka" to to własnie jest rozwijające - jak wytłumaczyć coś takiemu małaemu UFO, ktore mówi innym , dziecięcym jezykiem? - uwierz mi, że ta umiejętność przydaje się ogólnie w życiu - w pracy też. A swoją drogą potem ludzie maja protensje, że nie rozumieją swoich nastoletnich dzieci, jak nie raczyli nauczyć się ich "dziecięcego języka". Kontakt z potomstwem "łapie się" od małego, a nie dopiero jak dorośnie no naszego dorosłego języka, wtedy jest za późno. Chcę tylko powiedzieć, że zarówno praca zawodowa może być rozwijająca, jak i ogłupijąca, tak samo jak rodzicielstwo (dla matki i ojca). Jeśli ktoś idzie po najmniejszej lini oporu to nie zabłyśnie w pracy jak i w roli rodzica.Jeżeli pracuje sie w Call Center to na pewno praca w korporacji mało rozwija. Ale analityk, programista, księgowa, prawnik.... Niestety, wtedy trzeba wybierać....I sie na tym traci. Rzeczywiście głębszy sens widać w wychowywaniu dziecka, ale.... Nie zauważyłam, żeby dzieci, dla których matka poświęciła karierę były w jakiś sposób wyróżniające sie na tle rówieśników. Nie widziałam, żeby miały wiecej zainteresowań, wiecej umialy, czy były zdolniejsze od reszty. Niestety, ale nie. Więc jaki jest sens tego wszystkiego? Każda matka uważa, ze ona najlepiej nauczy swoje dziecko, ze przy niej wyrośnie ono na najlepszego człowieka, ale czy na pewno? Ja tam chyba wolałabym na nianke swojego dziecka zatrudnić osobę z wykształceniem pedagogicznym lub psychologicznym, bo wiem, ze nie znam tego całego 'języka dzieci' i podejrzewam, ze ktoś z odpowiednim podejściem mógłby jednak zdziałać wiecej.nie zgodzę się, że opierka nad dzieckiem jestm mniej rozwijająca niż praca. Sorki, ale praca np. w korporacji jest często ogłupiająca - często się o tym słyszy. I uczenie dziecka świata ma z pewnością głębszy sens i daje większe spełnienie niż robienie kolejnego zestawienia. Nie oszukujmy się - mało z nas ma mega ważną i rozwijającą pracę. A opiekę nad dzieciekiem też każdy rozumie inaczej. Sa kobiety co tylko nakarmią i przewiną i koniec. A są i takie, ktore uczą wierszyków, piosenek, pokazują świat na rózne sposoby, pieką z dziećmi ciasta. Są już przyczepki do rowerów i można z nawet maleństwem jechac na wycieczkę i pokazać mu przyrodę, są wózki do biegania - tez pokazuje się dziecku, od maleństwa, że można rozwijac swoje pasje sportowe - to oczywiście tylko przykłady. Rozwijanie malca ma wiele aspektów i jeśli ktoś sprowadza to tylko do karmienia i wycierania tyłka to sam jest mało ambitny. I chcę zaznaczyć, że dziecka nie mam, nie jestem też w ciąży.
Edytowany przez Wisterya 18 października 2013, 11:48
18 października 2013, 11:52
Boshe, a skąd wiesz kim ja jestem???? A moze jednak jestem analitykiem albo księgowa, co? I moze jestem dobrym, docenianym pracownikiem, co? Nie lubię ludzi, którzy neguja coś, o czym nie maja zielonego pojęcia...Nigdy w życiu nie szufladkowalabym praujacych bezdzitnych kobiet jako gorsze, lub pracujących i wychowujących dzieci jako gorsze.... Umiejętność wytłumaczenia co to jest UFO potrzebna w pracy? Hm, na rozmowie kwalifikacyjnej mnie nie pytali, w pracy tez nie korzystalam... Bardzo cenie te kobiety, co godzą prace zawodowa i dom. Ba, ja je podziwiam. Wychowanie potomstwa i prowadzenie domu, to tez ciężka harowka. I nawet cięższa niz 8h w korpo. I tak, trzeba umiec sie z dzieckiem porozumiec od jak najmlodzych lat. To prawda, ze najwazniejsze, to to, zeby umiec pogodzic te dwie role, czyli, jezeli zdecydujemy sie juz godzic te dwie rzeczy to bardzo wazne jest, zeby w tym wszystkim umiec znalezc te priorytety. Jezeli praca jest mniej oglupiajaca, to chyba smiesznym byloby stawiac ja na podium ;)chyba nie jesteś ani księgową, ani analitykiem.... Praca jak każda inna - rozwija, pewnie, ale bez przesady. Nowych lądów nie odkrywasz w żadnej z nich. I nie chodzi o to, że całe życie siedzisz z dziećmi, ale te pierwsze kilka lat (kilka - 2, 3 lata). A jeśli chodzi o "język dziecka" to to własnie jest rozwijające - jak wytłumaczyć coś takiemu małaemu UFO, ktore mówi innym , dziecięcym jezykiem? - uwierz mi, że ta umiejętność przydaje się ogólnie w życiu - w pracy też. A swoją drogą potem ludzie maja protensje, że nie rozumieją swoich nastoletnich dzieci, jak nie raczyli nauczyć się ich "dziecięcego języka". Kontakt z potomstwem "łapie się" od małego, a nie dopiero jak dorośnie no naszego dorosłego języka, wtedy jest za późno. Chcę tylko powiedzieć, że zarówno praca zawodowa może być rozwijająca, jak i ogłupijąca, tak samo jak rodzicielstwo (dla matki i ojca). Jeśli ktoś idzie po najmniejszej lini oporu to nie zabłyśnie w pracy jak i w roli rodzica.Jeżeli pracuje sie w Call Center to na pewno praca w korporacji mało rozwija. Ale analityk, programista, księgowa, prawnik.... Niestety, wtedy trzeba wybierać....I sie na tym traci. Rzeczywiście głębszy sens widać w wychowywaniu dziecka, ale.... Nie zauważyłam, żeby dzieci, dla których matka poświęciła karierę były w jakiś sposób wyróżniające sie na tle rówieśników. Nie widziałam, żeby miały wiecej zainteresowań, wiecej umialy, czy były zdolniejsze od reszty. Niestety, ale nie. Więc jaki jest sens tego wszystkiego? Każda matka uważa, ze ona najlepiej nauczy swoje dziecko, ze przy niej wyrośnie ono na najlepszego człowieka, ale czy na pewno? Ja tam chyba wolałabym na nianke swojego dziecka zatrudnić osobę z wykształceniem pedagogicznym lub psychologicznym, bo wiem, ze nie znam tego całego 'języka dzieci' i podejrzewam, ze ktoś z odpowiednim podejściem mógłby jednak zdziałać wiecej.nie zgodzę się, że opierka nad dzieckiem jestm mniej rozwijająca niż praca. Sorki, ale praca np. w korporacji jest często ogłupiająca - często się o tym słyszy. I uczenie dziecka świata ma z pewnością głębszy sens i daje większe spełnienie niż robienie kolejnego zestawienia. Nie oszukujmy się - mało z nas ma mega ważną i rozwijającą pracę. A opiekę nad dzieciekiem też każdy rozumie inaczej. Sa kobiety co tylko nakarmią i przewiną i koniec. A są i takie, ktore uczą wierszyków, piosenek, pokazują świat na rózne sposoby, pieką z dziećmi ciasta. Są już przyczepki do rowerów i można z nawet maleństwem jechac na wycieczkę i pokazać mu przyrodę, są wózki do biegania - tez pokazuje się dziecku, od maleństwa, że można rozwijac swoje pasje sportowe - to oczywiście tylko przykłady. Rozwijanie malca ma wiele aspektów i jeśli ktoś sprowadza to tylko do karmienia i wycierania tyłka to sam jest mało ambitny. I chcę zaznaczyć, że dziecka nie mam, nie jestem też w ciąży.