- Dołączył: 2008-01-04
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 2072
14 września 2010, 18:23
Drogie Vitalijki.
Mam nietypowy problem i rozterki.
Zaczelo sie od policystycznych jajnikow 10 lat temu.
Teraz mam endometrioze, problem z tarczyca, przyswajaniem insuliny.
Moja waga i sylwetka sa w normie.
Aktywnosc fizyczna na wysokim poziomie (ew. za malo mam snu).
Mam chlopaka, ale to bardzo swieze.
Poki co lecze sie Diane35, antykoncepcja + leczenie, niestety duzo przytylam przy nich.
Wkrotce zmiana leku na metformine - redukuje poziom insuliny, leczy jajniki, drastyczna dieta i spadek wagi :):)
Brzmi fajnie?
Leczy sie pol roku. Jak mi nie pomoze to albo laparoskopa albo ciaza.
Co byscie zrobily gdybyscie mialy rok czasu na zajscie albo nigdy?
10 lutego 2011, 16:50
.
Edytowany przez Zytong 10 lutego 2013, 21:28
- Dołączył: 2008-01-04
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 2072
16 lutego 2011, 11:01
Mielismy wczoraj rozmowe. Powiedzialam, co to jest endometrioza, ze lekarka powiedziala, ze mam min 3m-ce leczenia Visanne a pozniej mam zajsc w ciaze, ze moge to opozniac ale nie dlugo.
Mowi, ze w tym roku nie ma szans na ciaze. Ze odpada. Tyle.
zastanawiam sie, czy to jeden z tych ch... ktorzy jak wpadna z laska to ja zostawiaja
- Dołączył: 2008-01-04
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 2072
4 lipca 2011, 15:57
Wiele sie zmienilo od tamtego czasu.
Moje leczenie trwalo 4 miesiace i torbiele sie pomniejszyly a endometriozy sladu brak.
Po miesiacu od odstawienia dostalam @ i cala uradowana pomyslalam, ze to w koncu dobry czas na starania.
Z jego strony, szczegolnie po klotniach padaly slowa: chce sie z Toba ozenic, chce miec z Toba dziecko, moglbym miec je nawet teraz. Ja bralam te slowa na powaznie czekajac z niepokojem na @. Teraz mowi: wrocimy do tematu za pare miesiecy.
Jego matka umiera, mowi, ze mama jest dla niego najwazniejsza... Z jednej strony rozumiem, ze chce byc przy niej, opiekowac sie nia, a wtedy nie bedzie mogl w pelni przezywac ciaze i narodziny ze mna. Z drugiej, przeciez matka moze spokojnie przezyc kilka lat a ja wtedy moge stracic szanse na dziecko na cale zycie. Probuje byc cierpliwa...
4 lipca 2011, 16:57
klikasia w 2008 roku lekarze też dali mi pół roku na zajście w ciążę, byłam po histeroskopii na której usunięto mi polipy i wyłyżeczkowali macicę. Po tym pół roku polipy miały odrosnąć i nici z dziecka. Ponieważ staraliśmy się o dziecko od 2003r, a z pomocą medycyny od 2005r, zrobiliśmy wszystko by przez te pół roku zajść w ciążę: stymulacje, inseminacje itp. Niestety się nie udało. Krótko po tym zostawił mnie mąż.
Tak więc w ciąży już nigdy nie miałam być, ale cuda się zdarzają i po niespodziewanej wpadce jestem teraz w 5 miesiącu..
Lekarzy słuchać się trzeba ale nie można tracić nadziei. Też mam PCO i inne świństwa, zaszłam w ciążę bez wspomagania zupełnego. Cuda się zdarzają.
- Dołączył: 2008-01-04
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 2072
5 lipca 2011, 09:52
tehenek dziekuje za slowa otuchy. Ja walcze z endometrioza a to swinstwo wraca niewiadomo kiedy. Bardzo chce miec dziecko, bede czekac ale boje sie, jesli bedzie za pozno. Nadzieja umiera ostatnia.
Wspolczuje Ci rozstania z mezem ale jak widac nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo! Gratuluje ciazy!