Temat: szkoła rodzenia

Pierwsze moje pytanie to jakie jest wasze zdanie na temat chodzenia do szkoły rodzenia? Bo ja najpierw jakoś w ogóle o tym nie myślałam aż do wczoraj hehe.Chyba poważnie się zacznę zastanawiać nad tym i potraktuje to tak że przez "zabawę" oboje jednak się możemy czegoś nauczyć (mimo że zajmowałam się dziećmi od siostry i wiem mniej więcej co i jak ale własne to nie to samo;) 

A drugie pytanie moje brzmi czy macie jakąś wybraną, godną polecenia szkołę rodzenia w Katowicach bądź Chorzowie?

Czasami szpital wymaga tego, żeby wpuścić męża na porodówkę (oczywiście musicie wtedy chodzić oboje). Mąż mi się przydał z wiedzą, którą zdobył w szkole, bo zapominałam o oddychaniu w czasie skurczów. Ale jeśli chodzi o sam poród to nie jest to konieczne. Dobra położna poprowadzi poród tak, że poradzisz sobie bez problemu (czasami jest możliwość w szpitalu dogadania się z poleconą przez kogoś położną, warto sprawdzić czy jest taka możliwość). Ja nie mogłam wybrac położnej ale trafiłam na super kobietę i dobrze wspominam poród, mimo, że jednak skończyło się cc. Szkoła najbardziej przydała nam się w opiece nad dzieckiem. Dzięki temu bez stresu przeżyliśmy pierwszą kąpiel i potrafiliśmy sprawnie rozebrać i ubrać maluszka. Ale skoro masz doświadczenia w opiece nad małymi dziećmi (chociaż noworodek to jednak co innego) to pewnie możesz sobie odpuścić. Najważniejsze to słuchać siebie i zaufać swojemu instynktowi. On na prawdę potrafi prowadzić matkę i szybko odstawiłam wszystkie "mądre" książki w kąt. A o tym się dzisiaj zapomina.

Chodziłam,ale nie dlatego,że bałam się ,co mam robić, tylko poszłam do innej przychodni do innego lekarza,bo bolał mnie brzuch,a mój gin. był na urlopie.... I tam mnie zaczepili i powiedzieli,że w tej przychodni jest szkoła rodzenia,żebym się zapisała itd.... Kiedy wyszłam z gabinetu,mojego narzeczonego już nie było ;-) zapisywał nas.
Czyli spontan bez planowania.

Bardzo miło to wspominam, była pani psycholog, zajęcia ruchowe, spotkania z ginekologiem na które miałyśmy przygotowywać nurtujące nas pytania, spotkania z dietetykiem.

zajaczek - z tym oddychaniem było u nas podobnie :-))) przypominał mi o oddychaniu, kiedy za bardzo krzyczałam uspokajał mnie i mówił,że siły marnuję.
Na lekcji nauczyli go kąpać "noworodka" ;-))
Pasek wagi
My chodziliśmy z Mężem - za 2 miesięczny "kurs" płaciliśmy 340zł, zajęcia 2 x w tygodniu (16h wykładów + 16h ćwiczeń). Wybraliśmy polecaną przez znajomych szkołę, stwierdziliśmy, że skoro taka dobra, to warto zapłacić i czegoś się nauczyć...
Powiem szczerze - dla mnie to była strata czasu i pieniędzy niestety Wykłady prowadzone "na sucho", prowadząca potrafiła nam przez 1h dyktować wyprawkę dla dziecka - zamiast przygotować listę na kartce, rozdać i przejść do czegoś bardziej konkretnego... W sumie podczas tych 2 miesięcy mieliśmy tylko jedne zajęcia praktyczne - pokazywała, jak trzymać dziecko w kąpieli... Miałam lalkę przez 30 sekund w dłoniach. Wcale nie czuję się przygotowana do opieki nad dzieckiem Szkoda - bo chcieliśmy się "oswoić" z dzieckiem.

Z kolei koleżanka chodziła do szkoły rodzenia przy szpitalu, zajęcia były darmowe i w 90% dotyczyły praktyki. Na pierwszych i ostatnich zajęciach prowadząca rozdała im materiały (właśnie dotyczące wyprawki, karmienia, itp), a potem pokazywała krok po kroku jak pielęgnować maluszka. Do tego były zajęcia z gimnastyki i oddychania dla mam.

Generalnie polecam chodzenie do szkoły rodzenia, ale wcześniej warto porozmawiać z prowadzącą o programie realizowanym przez szkołę i formie prowadzenia zajęć. 
Pasek wagi
Ja przy pierwszej ciąży nie chodziłam i żałuję. Nie chodziło o sam poród, ale np.nie wiele wiedziałam o kp, a sprawy związane z pielęgnacją nowordka bardzo mnie stresowały, bo nie wiedziałam czy robie dobrze.Jakbym odbyła kurs na pewno by mi to nerwów zaoszczędziło i moze bym lepiej była przygotowana do karmienia.Teraz sie zapisałam
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.