Temat: Pytanie o wasze doswiadczenia (wpadka - niechciana) - pisze artykul do gazety francuskiej...

Kochane Vitalijki, 
Od 16 sierpnia 2001 roku (11 i pol roku) mieszkam w Paryzu, i w sumie Vitalia jest jedynym miejscem dzieki ktoremu mam kontakt z moja ojczyzna...

Powracam tutaj gdyz jestem w trakcie zbierania informacji na temat:

wpadka - ciaza: czyli w jaki sposob Polska pomaga Polka w tym przypadku...
(jak dochodzi do adopcji dzieci z okien zycia, i w innych przypadkach itp....)

Napewno wszystkie nie mamy jednakowego punktu widzenia, 
jednak jestem kompletnie zbulwersowana faktem, iz w Polsce aborcja jest zakazana...

 Po 1sze: w XXI wieku, wieku coraz to bardziej "niezadnym" i wieku pornografi, uwazam ze czasami, gdy kobieta jest bardzo mloda, moze to niestety zniszczyc jej zycie: gdyz jesli nie jest wspierana przez "ojca" dziecka, jest ona postawiona w bardzo ciezkiej sytuacji... 
i niestety potem dochodzi do opuszczania dzieci....

NIE CHODZI MI O TO KTORA Z wAS JEST LUB NIE ZA ABORCJA, 
chcialabym tylko dowiedziec sie czy Panstwo Polskie pomaga kobietom w takich sytuacjach i w jaki sposob...

Otoz we FrancjiOkna zycia nie istnieja, istnieje za to: aborcja do 3ciego miesiaca ciazy, i ewentualnie:Anonimowy Porod (kompletnie anonimowy)w dodatku koszty sa pokryte przez panstwo (dla obywateli Francji),

Niemczech istnieja Okna zycia, Anonimowy Porod nieistnieje... (podobno... gdyz sa to fakty ktore wyszukuje przez internet...)

Ogolnie poszukuje informacji co do kraji EUROPEJSKICH...

Uwazam ze niestety w Polityce (we Francji jak i zapewne w Polsce), jest zbyt duzo mezczyzn, ktorzy niestety biora decyzje za kobiety, nawet w takich sprawach ktore powinny byc glosowane przez kobiety... 
Czyli jak kobiecym brzuszkiem moga rzadzic Mezczyzni??? 

Kazda kobieta powinna miec prawo wyboru... Bo chyba najgorsze jest byc dzieckiem kompletnie niechcianym itp... 
oczywiscie nie chodzi mi oto ze jestem za "zabijaniem plodow"="zabijaniem dzieci w brzuchu", ale chyba plod do 3miesiecy nie jest jeszcze "dzieckiem"

I dam taki przyklad osobisty:
Gdy mialam 6miesiecy moi rodzice wyjechali do Niemiec, gdzie zostalismy przez 4 i pol roku... (wrocilismy do Polski gdy mialam 5 lat),
w Niemczech moja mama urodzila moja siostre o 2lata ode mnie mlodsza i mojego brata o 3 lata mlodszego...
Przy ciazy mojej siostry, Niemcy chcieli koniecznie by moja mama usunela Ja... (bo to bylo dziecki Emigrantow...) i gdy Mama byla w 6tym miesiacu ciazy, zaproponowali jej: ze "szczykawka wpuszcza powietrze do serca mojej siostry w brzuchu mojej mamy" by ja popraostu zabic... To rowniez kompletny skandal!!!!!!!!!!!!!

¨Poprostu, nic nie powinno byc naduzywane...

Chcialabym moze z czasem otworzyc organizacje ktora wspiera te kobiety itp... 
(pomoc dla dzieci, pomoc dla matek, pomoc psychologa w roznych sytuacjach...)
gdyz ktos musi oto walczyc... (walczmy razem o prawa kobiet i rodzin)
Z checia zaakceptuje wszystkie zaprosiny do znajomych...

Pozdrawiam was kobietki (i mezczyzni ... ;) )
Ja też kiedyś miałam liberalne poglądy ale z nich dzięki Bogu wyrosłam, czego niektórym forumowiczkom życzę (szczególnie założycielce wątku). Dla mnie dziecko jest człowiekiem od poczęcia. I kropka. Nawet nie potrafię użyć słowa płód (brrrrrr). Nikt przecież nie daje gwarancji, że dziecko urodzone zdrowe nigdy nie zachoruje na ciężką chorobę utrudniającą rodzicom życie. I co wtedy też zabić? Takie czasy już były. Dzisiaj nieśmiało zaczyna się mówić o "późnej aborcji" (dla niewtajemniczonych - zabicie dziecka po urodzeniu). W Polsce na szczęście są inne rozwiązania. Nie tylko okna życia. Każda matka ma prawo po urodzeniu zostawić dziecko w szpitalu bez żadnych konsekwencji prawnych. Ma 6 tygodni na ewentualna zmianę decyzji a później dziecko może zostać adoptowane. Nie można więc mówić, że państwo nic nie robi i jedynym wyjściem jest zabicie dziecka.
A jeśli chodzi o okna życia to powód ich ewenualnego zamykania (nakaz UE) jest całkowicie absurdalny. Argumentują oni to tym, że dziecko musi mieć zagwarantowane prawo do poznania swoich rodziców biologicznych. A do życia to już nie ma prawa?!!!!

Pomoc finansowa rzeczywiście jest żadna (jeśli się ma pecha mieć na tyle "wysokie" dochody, że na pomoc się nie łapie a na tyle niskie, że ledwo można z tego przeżyć, bo tym z wiadomych rodzin żyje się nienajgorzej w komunalnych mieszkaniach, za które ani złotówki nie płacą i śmieją się wszystkim w twarz) ale nie o to powinno chodzić. Żyjemy w czasach, kiedy niszczy się rodzinę jako podstawę trwania społeczeństwa. Czy nie naturalną powinna być pomoc rodziny? Na zachodzie dawno już tego nie ma. U nas jeszcze jest opór przed rozbijaniem rodziny ale niestety słabnie. Planowana ustawa o związkach partnerskich jest właśnie wymierzona przeciwko rodzinie jako podstawie życia społecznego. Człowiek samotny (ale "wolny") jest bardziej podatny na manipulacje i dyktaturę. A państwo kreuje się na jego obrońcę i uzależnia od tego co może mu dać (ale i odebrać gdy zechce).

A jeśli chodzi o edukację seksualną, podawany przykład UK jako postępowego kraju jest dobry ale w odwrotnym znaczeniu. Edukacja seksualna nastolatków doprowadziła właśnie do ogromnego wysypu ciąż u nieletnich. Nie można od dzieci wymagać, że będą postępować odpowiedzialnie, bo nauczyły się zakładać prezerwatywę albo mają dostęp do pigułek. Seks po prostu nie jest dla dzieci. To są nadal dzieci i nie można o tym zapominać. A nadmierna edukacja (a w związku z tym przyzwolenie) rozbudza tylko przedwcześnie seksualność dziecka. Powszechny dostęp do środków antykoncepcyjnych sprawił, że seks jest dzisiaj całkowicie oderwany od prokreacji. To skutkuje nie tylko niechcianymi ciążami ale i innymi szkodami w psychice dziecka. Dlaczego nie daje się szansy dzieciom na uczestniczenie w zajęciach, które będą je uczyć jak radzić sobie z popędami, co robić aby wejść w tę sferę życia dojrzale i odpowiedzialnie. Takie programy istnieją (i wcale nie są "kościelne", gdyby to komuś przeszkadzało) ale przegrywają z techniczną pseudoedukacją. I to jest jeden z wielu powodów, dla których swojego dziecka do publicznej szkoły nie poślę.
Dzieci, które urodziły się z nieuleczalnymi chorobami wrodzonymi, a rodzice nie chcieli terminować ciąży, ani podejmować decyzji o przerwaniu uporczywej terapii żyją, ale opieka jest wyłącznie paliatywna. Co to oznacza? Że jeśli dziecko pod respiratorem (bez szans na własny oddech) ma zapalenie płuc to go już nie leczymy! Nie wiem czy można to nazwać "późną" aborcją.

Nie zgodzę się, że jedynie człowiek w małżeństwie (rodzinie) ma prawo do własnego zdania. Chociaż ja zamierzam rodzinę założyć za rok. Manipulacja? Dyktatura? A to wszystko dlatego, że ktoś chciałby zalegalizować swój homoseksualny związek?

Ja jestem bardzo ciekawa, gdzie Twoje dziecko będzie się uczyć. Prywatne szkoły (poza wyznaniowymi) chyba nie różnią się tak drastycznie od publicznych w szkole. O seksie, antykoncepcji i rozmnażaniu można mówić profesjonalnie i do każdego. Do dzieci też. Tylko w Polsce to temat tabu, którego lepiej nie ruszać. I ja się zgadzam z dziewczynami, które mówią o dobrej edukacji seksualnej.


Atoss napisał(a):

Dzieci, które urodziły się z nieuleczalnymi chorobami wrodzonymi, a rodzice nie chcieli terminować ciąży, ani podejmować decyzji o przerwaniu uporczywej terapii żyją, ale opieka jest wyłącznie paliatywna. Co to oznacza? Że jeśli dziecko pod respiratorem (bez szans na własny oddech) ma zapalenie płuc to go już nie leczymy! Nie wiem czy można to nazwać "późną" aborcją. Nie zgodzę się, że jedynie człowiek w małżeństwie (rodzinie) ma prawo do własnego zdania. Chociaż ja zamierzam rodzinę założyć za rok. Manipulacja? Dyktatura? A to wszystko dlatego, że ktoś chciałby zalegalizować swój homoseksualny związek? Ja jestem bardzo ciekawa, gdzie Twoje dziecko będzie się uczyć. Prywatne szkoły (poza wyznaniowymi) chyba nie różnią się tak drastycznie od publicznych w szkole. O seksie, antykoncepcji i rozmnażaniu można mówić profesjonalnie i do każdego. Do dzieci też. Tylko w Polsce to temat tabu, którego lepiej nie ruszać. I ja się zgadzam z dziewczynami, które mówią o dobrej edukacji seksualnej.

Zupełnie nie zrozumiałaś mojego postu. Pisząc o "późnej aborcji" nie miałam na myśli tego, o czym piszesz. Miałam na myśli celowe zabijanie chorego dziecka. Na szczęście jeszcze się tego nie robi ale chciałam zasygnalizować, że takie pomysły rodzą się w chorych głowach niektórych ludzi.

W przypadku związków partnerskich nie chodzi mi też o homoseksualistów (nawet o nich nie wspomniałam). Związki partnerskie mają przecież dotyczyć głównie osób heteroseksualnych, które z jakiegoś powodu nie chcą się trwale ze sobą związać. To jest prawdziwym problemem, który maskuje się eksponowaniem praw homoseksualistów. To będzie jeden z dodatkowych czynników prowadzących do destrukcji rodziny. W każdym związku zdarzają się kryzysy i łatwiej będzie się rozstać niż próbować je przetrwać, bo przecież nie trzeba będzie się spowiadać ze swoich problemów przed sądem. Samotność rozumiem w szerszym kontekście, nie jako bycie singlem czy życie w nieformalnym związku. Mam na myśli pozbawienie oparcia jakie daje rodzina, w tym oczywiście małżonek (jeśli jest) ale przede wszystkim rodzice, rodzeństwo, czy nawet dziadkowie. I nigdzie nie pisałam też o prawie do własnego zdania. Człowiek żyjąc w bliższych relacjach z innymi ma szanse poznać różne punkty widzenia na dane sprawy, niż jeden słuszny prezentowany przez szkołę czy media. Bogate doświadczenia rodziców i dziadków powinny być jednym z punktów odniesienia. Człowiek mający oparcie w rodzinie nie musi być uzależniony od państwa i jego łaski, a w związku z tym jest mniej podatny na socjotechniczne manipulacje (bo nie oszukujmy się, nad tym, co jest serwowane ludziom w upolitycznionych chyba bardziej niz za komuny mediach pracują całe sztaby specjalistów od socjotechniki).

Profesjonalizm w edukacji seksualnej nie musi oznaczać podejścia wyłącznie od strony biologii. Poniżej link do założeń przykładowego programu opracowanego przez psychologa (nie ma nic wspólnego z kościołem), który szanuje delikatna naturę psychiki dziecka.

http://www.remedium-psychologia.pl/2004_8_6.htm

W szkołach społecznych czy prywatnych rodzice po prostu bardziej angażują się w proces wychowania przez szkołę i mogą sami decydować jakiej edukacji w pewnych tematach chcą dla swoich dzieci. W publicznej byłoby to niemożliwe. Nie mam też nic do szkół wyznaniowych, poza tym na świecie rozkwita idea odejścia od szkół koedukacyjnych. Jest wiele opcji, łacznie z edukacją domową, ale trzeba wziąć na siebie odpowiedzialność za wychowanie dziecka a nie zwalać wszystkiego na szkołę.

Dziekuje wam wszystkie Vitalijki za oswiecenie mnie w tym temacie 
(a i sorry za bledy ortograficzne itp, niestety lepiej juz pisze po francusku niz po polsku...)

Mysle, ze w kazdym systemie edukacyjnym sa "bledy"... tu we Francji np. "zabawa" do 30tki to norma 
jakby to okreslic: "spanie z byle kim, tylko dla szybkiego nie goracego seksu"-  bo Francuzki i Francuzi nie sa dobrymi kochankami... 
w Paryzu jest ostra mieszanina "ras", przez co jest kompletny zanik kultury 
(a ze tematem tabu jest rasizm, Francuzi nie maja "prawie prawa" co do wlasnej kultury we wlasnym panstwie, bo odrazu inny ich uwazaja za rasistow i z czasem ich kutura wygasa / wygasla...)

przez co "zwiazek malzenski" jest prawie tematem Tabu... jest to naprawde przykre...
(naszczescie znalazlam normalnego chlopaka, choc wcale latwe to nie jest, bo wiele osob jak tylko cos nie gra, wola zmienic partnera...)

i tutaj dam taki przyklad: co by dzialo sie gdyby nie bylo aborcji? w tym "niemoralnym panstwie" jakim jest Francja?
napewno nie bylo by mniej "seksu" dla tych francuskich obywateli...
(trzeba dodac ze jest tu dosc duzo ludzi pochodzacych z krajow mniej cywilizowanych jak: Arabi, Murzyni itp...)

niestety zeby ludzie z kraji mniej cywilizowanych sie ucywilizowali, potrzeba minimum jednego do dwoch pokolen (bo rodzice mniej cywilizowani nie naucza swoich dzieci, i te dzieci musza sie nauczyc same - i wtedy wlasnie ucza sie w szkole, co wcale nie jest najlepszym wyjsciem... bo szkola powinna tylko "douczac" dzieci a nie "edukowac" za rodzicow "nieoswieconych"...)

w takim systemie, mysle ze aborcja jest potrzebna... (dla nieoswieconych glupcow??? lub nie glupcow, lecz ludzi nie oswieconych??? bez urazania kogokolwiek...)

choc oczywiscie gdyby swiat byl idealny:

to najlepszym wyjsciem byloby:
* za nastolatka dostac prawidlowe wychowanie i wychowanie seksualne,
* miec przepisanie tabletki antykoncepcyjne (czy w bardzo biednych rodzinach, myslicie ze dziewczyny wydaja na tabletki antykoncepcyjne??? bo mysle ze nie - z braku funduszow - i trzeba to zrozumiec)
* miec wytlumaczone na czy polega antykoncepcja itp...
* "kochac sie" z kims tylko z milosci, i gdy bedzie ewentualna wpadka - to zaakceptowac ja...

itp... itp...

ALE mysle ze to bajka,
taki swiat niestety nie istnieje...

Np. mlodzi ludzie z rodzin patologicznych szybko odchodza z domu (lub nie), by zajac sie czyms "rozrywkowym"... (i czesto tym czyms jest seks)
mysle ze mniejsze problemy maja mlodzi ludzie ktorzy maja wyrozumialych rodzicow - rodzicow ktorzy ich przygotowali do ZYCIA...
niestety nie kazdy ma szczescie miec takich rodzicow...

przez co mysle ze niestety wiele Nastolatek jest poprostu nie swiadoma tego co robi... i to jest blad...
uwazam ze jesli dziewczyna / kobieta z doswiadczeniem usuwa dziecko, to jest tu jakis problem (chociaz nikogo nigdy nie bede oceniac... bo oceniac ma sie prawo gdy jest sie samym idealem... - a nikt nim nie jest...)
ale jesli mloda dziewczyna wpada, gdyz nigdy nie dostala wychowania "seksualnego" itp, bo jest to niestety temat TABU, 
to jest niestety blad, ktory nie od niej zalezy... czy mlodziez - gdy sie rozwija, nie ma wystarczajaco problemow? 
czy kazda z was, miala kogos ktoremu mogla zadac wszystkie pytania??? Nie sadze...

wiec albo nalezy zaczac odbudowywac narod od zrodla (czyli od edukacji dzieci w domach, potem w szkole, itp...) 
edukowac chlopcow, ze jesli kobieta zajdzie z nim w ciaze, musi on, sie do niej "poczuwac"... 
a nie zostawiac ten problem (bez wyboru) tylko na glowach kobiet...

jesli nie chca zmienic prawa na legalna aborcje: to tylko przez to ze to bardzo duze koszta, itp...
a dlaczego nie zmienia prawa, co do tego zeby mezczyzni czuli sie bardziej zobowiazani???

to tak jakby ludzkosc w Polsce, byla tylko na glowie kobiet...

LEGALNA ABORCJA nie oznacza, ze kazda kobieta by z niej skorzystala, ale oznacza - WLADZE KOBIET, czemu mezczyzni sa przeciw... (to do kobiet nalezalo by "pseudo prawo" reprodukcji... ale to juz wyzsza filozofia...)

A Religia Katolicka??? Jestem Katoliczka
 Tak sobie filozofawalam:

Czy aby fakt ze "homoseksualizm" jest tak zle widziany, nie gra duzej roli w Swiecie???
mezczyzna ktory nie ma pociagu do kobiet, mysli ze ma jakis problem, lub ze poprostu chcialby isc na ksiedza... 
Bo jaki mezczyzna "homo" chcialby "kochac" sie z kobieta, z przymusu - bo babcie i dziadkowie kaza mu miec kobiete i sie zenic???
wiec idzie na ksiedza... i dlatego zapewne sa takie duzo skandale w Watykanie... 

a ze Skandal = rozglos, to jest o tym glosno, a naturalni / prawdziwi Ksieza cierpia... 

Swiat nigdy nie bedzie idealny....

zajaczek75 napisał(a):

Atoss napisał(a):

Dzieci, które urodziły się z nieuleczalnymi chorobami wrodzonymi, a rodzice nie chcieli terminować ciąży, ani podejmować decyzji o przerwaniu uporczywej terapii żyją, ale opieka jest wyłącznie paliatywna. Co to oznacza? Że jeśli dziecko pod respiratorem (bez szans na własny oddech) ma zapalenie płuc to go już nie leczymy! Nie wiem czy można to nazwać "późną" aborcją. Nie zgodzę się, że jedynie człowiek w małżeństwie (rodzinie) ma prawo do własnego zdania. Chociaż ja zamierzam rodzinę założyć za rok. Manipulacja? Dyktatura? A to wszystko dlatego, że ktoś chciałby zalegalizować swój homoseksualny związek? Ja jestem bardzo ciekawa, gdzie Twoje dziecko będzie się uczyć. Prywatne szkoły (poza wyznaniowymi) chyba nie różnią się tak drastycznie od publicznych w szkole. O seksie, antykoncepcji i rozmnażaniu można mówić profesjonalnie i do każdego. Do dzieci też. Tylko w Polsce to temat tabu, którego lepiej nie ruszać. I ja się zgadzam z dziewczynami, które mówią o dobrej edukacji seksualnej.
Zupełnie nie zrozumiałaś mojego postu. Pisząc o "późnej aborcji" nie miałam na myśli tego, o czym piszesz. Miałam na myśli celowe zabijanie chorego dziecka. Na szczęście jeszcze się tego nie robi ale chciałam zasygnalizować, że takie pomysły rodzą się w chorych głowach niektórych ludzi. W przypadku związków partnerskich nie chodzi mi też o homoseksualistów (nawet o nich nie wspomniałam). Związki partnerskie mają przecież dotyczyć głównie osób heteroseksualnych, które z jakiegoś powodu nie chcą się trwale ze sobą związać. To jest prawdziwym problemem, który maskuje się eksponowaniem praw homoseksualistów. To będzie jeden z dodatkowych czynników prowadzących do destrukcji rodziny. W każdym związku zdarzają się kryzysy i łatwiej będzie się rozstać niż próbować je przetrwać, bo przecież nie trzeba będzie się spowiadać ze swoich problemów przed sądem. Samotność rozumiem w szerszym kontekście, nie jako bycie singlem czy życie w nieformalnym związku. Mam na myśli pozbawienie oparcia jakie daje rodzina, w tym oczywiście małżonek (jeśli jest) ale przede wszystkim rodzice, rodzeństwo, czy nawet dziadkowie. I nigdzie nie pisałam też o prawie do własnego zdania. Człowiek żyjąc w bliższych relacjach z innymi ma szanse poznać różne punkty widzenia na dane sprawy, niż jeden słuszny prezentowany przez szkołę czy media. Bogate doświadczenia rodziców i dziadków powinny być jednym z punktów odniesienia. Człowiek mający oparcie w rodzinie nie musi być uzależniony od państwa i jego łaski, a w związku z tym jest mniej podatny na socjotechniczne manipulacje (bo nie oszukujmy się, nad tym, co jest serwowane ludziom w upolitycznionych chyba bardziej niz za komuny mediach pracują całe sztaby specjalistów od socjotechniki). Profesjonalizm w edukacji seksualnej nie musi oznaczać podejścia wyłącznie od strony biologii. Poniżej link do założeń przykładowego programu opracowanego przez psychologa (nie ma nic wspólnego z kościołem), który szanuje delikatna naturę psychiki dziecka. http://www.remedium-psychologia.pl/2004_8_6.htm W szkołach społecznych czy prywatnych rodzice po prostu bardziej angażują się w proces wychowania przez szkołę i mogą sami decydować jakiej edukacji w pewnych tematach chcą dla swoich dzieci. W publicznej byłoby to niemożliwe. Nie mam też nic do szkół wyznaniowych, poza tym na świecie rozkwita idea odejścia od szkół koedukacyjnych. Jest wiele opcji, łacznie z edukacją domową, ale trzeba wziąć na siebie odpowiedzialność za wychowanie dziecka a nie zwalać wszystkiego na szkołę.


Co znaczy "celowe zabicie dziecka" - ponieważ nikt go nie zabija, ono urodziło się niezdolne do życia. W warunkach naturalnego porodu ono by umarło od razu. Przecież nikt po szpitalu z nożem nie biega :)

Dałaś się zmanipulować przeciwnikom manipulacji, w efekcie czego widzisz we wszystkim spisek.

Prywatne szkoły w Polsce robią więcej szkody niż pożytku. "Płacę - wymagam", w efekcie czego nikt nie powie otwarcie, że mało zdolne dziecko jednak nie zrobi kariery naukowca, w co wierzą zakochani po uczy w dziecku rodzice.

passoasecret napisał(a):

Nie rozumiem kobiet, które nie pracują, rodzą dzieci i mają pretensje do państwa o zapomogi, które i tak nie są małe, bo taka samotna matka może dostać i pomoc z zusu i z opieki społecznej a zdarza się, że i z urzędu gminy, a trzeba było wcześniej pracować a nie żerować na państwie potem.
A co z kobietami które wyleciały z pracy w ciąży?A co z matkami, których dziecko jest dwusetne w kolejce do żłobka?A co z tymi co 10 lat pracuja na śmieciówkach i nie mają macierzyńskiego?
W tym kraju nie ma ani warunków, żeby matka mogła podchować dziecko, bo nie ma zasiłków, nie ma też warunków, by matka mogła wrócić do pracy bo nie ma żłobków, a pensje są tak niziutkie.ze nie ma opcji innej opieki.Ja też studiowałam i pracowałam i co mam z tego.Wylot z pracy zaraz na drugi dzień jak sie wydało, że jestem w ciąży.Maż zarabiał 800 zł.
Ani pomocy finansowej, a co najgorsze instytucjonalnej też nie.Jak ktoś nie ma pomocy rodziny to sobie nie poradzi.
Pasek wagi

maharettt napisał(a):

passoasecret napisał(a):

Nie rozumiem kobiet, które nie pracują, rodzą dzieci i mają pretensje do państwa o zapomogi, które i tak nie są małe, bo taka samotna matka może dostać i pomoc z zusu i z opieki społecznej a zdarza się, że i z urzędu gminy, a trzeba było wcześniej pracować a nie żerować na państwie potem.
A co z kobietami które wyleciały z pracy w ciąży?A co z matkami, których dziecko jest dwusetne w kolejce do żłobka?A co z tymi co 10 lat pracuja na śmieciówkach i nie mają macierzyńskiego?W tym kraju nie ma ani warunków, żeby matka mogła podchować dziecko, bo nie ma zasiłków, nie ma też warunków, by matka mogła wrócić do pracy bo nie ma żłobków, a pensje są tak niziutkie.ze nie ma opcji innej opieki.Ja też studiowałam i pracowałam i co mam z tego.Wylot z pracy zaraz na drugi dzień jak sie wydało, że jestem w ciąży.Maż zarabiał 800 zł.Ani pomocy finansowej, a co najgorsze instytucjonalnej też nie.Jak ktoś nie ma pomocy rodziny to sobie nie poradzi.


1 kobietye w ciazy nie mozna zwolnic, chyba ze jet redukcja etatow, pracownik naruszyl zasady w firmie albo firma upadla.
2. kobieta pracuje na smieciowkach i nie ma macierzynskiego - woz albo przewoz. nikt jej w ciaze nie kazal zachodzic i nikt nie kazal jej pracowac na smieciowej umowie.. a sa tu madralinskie ktore celowo ida szukac pracy aby isc na l4, i po porodzie miec wychowawcze i macierzynskie. normalna kobieta nie ma szansy na normalna prace bo takie idiotki sie mnoza i leca po byle papierek i co wiecej sa tu nastepne idiotki ktore takie rady na forum jawnie pisza

i nie ma co tak psioczyc. chyba bardziej doskwieraja zarobki a nie przywileje. szwagierka pracuje w irlandi i nie ma opieki zdrowotnej, jakies ubezpieczenie chyba jest jak sie pracuje. dentysta jest drogi, specjakie przylatuja moi znajomi do polski aby robic badania i isc do dentysty. a my mozemy na ubezpieczenie  (meza, rodzica, z pup i mops) leczyc zeby i leczyc sie w szpitalu. nieliczne kraje maja cos takiego. w usa trzeba byc studentem albo trzeba pracowac i wykupic sobie prywatne ubezpieczenie a i tak przyjazd karetki, wizyta lekarska i pobyt w szpitalu moze byc dodatkowo platny




Pasek wagi

wrednababa56 napisał(a):

szwagierka pracuje w irlandi i nie ma opieki zdrowotnej, jakies ubezpieczenie chyba jest jak sie pracuje. dentysta jest drogi, specjakie przylatuja moi znajomi do polski aby robic badania i isc do dentysty. a my mozemy na ubezpieczenie  (meza, rodzica, z pup i mops) leczyc zeby i leczyc sie w szpitalu. nieliczne kraje maja cos takiego. w usa trzeba byc studentem albo trzeba pracowac i wykupic sobie prywatne ubezpieczenie a i tak przyjazd karetki, wizyta lekarska i pobyt w szpitalu moze byc dodatkowo platny
Mówimy tu o warunkach do wychowywania dziecka (świadczenia rodzinne, usługi), a nie o wizytach u dentysty.Mąż pracuje w DE i wszyscy na jego ubezpieczenie możemy korzystać z bezpłatnej opieki medycznej.A i nie czekasz miesiąc na wizytę u specjalisty jak w PL.
A w krajach gdzie za leczenie trzeba płacić nie zdzierają tyle obowiązkowego ubezpieczenia.
Mnie najbardziej boli brak żłobków, gdybym miała taka opcje to pewnie nigdzie nie wyjeżdżalibyśmy.Założyłabym wymarzone biuro rachunkowe i bylibyśmy w stanie żyć.Ale co jak z dzieckiem do pracy nie pójdę.


A to, że kobietę w ciąży nie można zwolnić to pic na wodę.Pretekst zawsze sie znajdzie.A jak sie niedajboże pracodawca dowie przed 12 tygodniem (bo dopiero wtedy ciąża jest chroniona) to wylot z roboty.
Pasek wagi
Hej Vitalijki, mam jeszcze jedno pytanko
(nie chce zakladac osobnego tematu...)

Jakie sa warunki/wymagania gdy kobieta chce sie dostac do Domu samotnej Matki z dzieckiem?

* na przyklad: jesli kobieta zaraz po osiemnastce zostala wyrzucona przez rodzicow w 4tym miesiacu ciazy? to czy odrazu moze starac sie o miejsce w takim "domu"? i ile musi czekac? czy jest jakas pomoc natychmiastowa?
(we Fracji jest oczywiscie, i uwazam ze taka pomoc powinna istniec wszedzie...)

jezeli nie chcecie pisac na forum, chetnie przeczytam wiadomosci prywatne

Pozdrawiam was  i zycze milej niedzieli

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.