Temat: straciłas swoje malenstwo przeczytaj a napewno przekaz dalej

Witajcie chcialabym sie z wami podzielic informacja. Wiele dziewczyn ktore zagladaja na vitalie maja wsrod znajomych osoby ktore stracily dziecko lub same tego doswiadczyly. Najczesciej lekarze nie podaja powodu straty jednak jezeli strata powtarza sie kilka razy i to w wysokiej ciazy moze sie zdazyc ze uslyszycie diagnoze: niewydolnosc ciesniowo szyjkowa wowczas proponowany jest szew mcdonalda ktory pomaga lub nie. Jest rowniez inna metoda o ktorej nawet lekarze nie wiedza zwlaszcza Ci z mniejszch (ale tu nie ma reguły) miast i miejscowosci. Ta metoda to szew z dostępu brzusznego (TAC) zakladany jak narazie w 3 szpitalach w Polsce. Wiecej informacji mozna znalesc na http://www.nasz-bocian.pl/phpbbforum/viewtopic.php?f=72&t=69064 nie wiem czy ten link nie zostanie usuniety ale jezeli chcecie wiecej wiedziec piszczie.
ja z wlasnego niestety doswiadczenia wiem ze nawet jak lekarz jest chamem a to ostatnia nadzieja to i tak bym poszla zeby nie zalowac ze trace szanse ale po kolejnych pobytach w szpitalu poprzysieglam sobie ze nie pozwole sie wiecej poniewierac i ponizac zwlaszcza przez polozne
ale powiedz mi bardzo zle masz zdanie o tym szpitalu czy poprostu trafialas na takich lekarzy jezeli moge zapytac
dziewczyny strasznie wam wspolczuje, ale powiem cos w obronie lekarzy, oni nie moga przezywac kazdej straty.... tak samo jak psycholog nie moze przezywac problemow swojego pacjenta, oczywiscie powinien miec odrobine taktu ale co dla nas jest dzieckiem dla nich jest embrionem czy plodem, i oni musza do tego tak podchodzic, inaczej popadli by w depresje przy 10 poronieniu
Odnosnie znieczulicy lekarzy...Ja nigdy nie zapomne 26 czerwca 2012 kiedy wyladowałam w klinice w Bytomiu. Byłam w 30 tc i trzeba było natychmiast ja zakończyć(zatrucie ciążowe) dziecko było bardzo małe 800g..Na usg spytałam lekarza ze łzami w ocach jakie córka ma szanse..on spojrzał przeszywajacym wzrokiem westchnął od niechcenia i mówi "wie pani nie liczyłbym na cud" Bardzo mnie to zdziwiło bo klinika właśnie słynie z ratowania takich maleństw a lekarz powinien dawać jakąkolwiek nadzieję.Istna żenada, przepłakałam cała noc.

Dziś córka ma prawie 9 miesięcy, waży 8kg rozwija się bardzo dobrze

Tluscinka napisał(a):

dziewczyny strasznie wam wspolczuje, ale powiem cos w obronie lekarzy, oni nie moga przezywac kazdej straty.... tak samo jak psycholog nie moze przezywac problemow swojego pacjenta, oczywiscie powinien miec odrobine taktu ale co dla nas jest dzieckiem dla nich jest embrionem czy plodem, i oni musza do tego tak podchodzic, inaczej popadli by w depresje przy 10 poronieniu
oczywiscie ale to nie chodzi o przezywanie od nikogo tego nie wymaga tylko o nietaktowne czy czasami chamskie komentowanie zwykle przykro mi albo nawet przemilczenie i uzycie medycznych okreslen wysarczy a ja uwierz mi slyszalam takie teksty zwlaszcza od pielegniarek ze wlosy deba staja

misiunia85 napisał(a):

Odnosnie znieczulicy lekarzy...Ja nigdy nie zapomne 26 czerwca 2012 kiedy wyladowałam w klinice w Bytomiu. Byłam w 30 tc i trzeba było natychmiast ja zakończyć(zatrucie ciążowe) dziecko było bardzo małe 800g..Na usg spytałam lekarza ze łzami w ocach jakie córka ma szanse..on spojrzał przeszywajacym wzrokiem westchnął od niechcenia i mówi "wie pani nie liczyłbym na cud" Bardzo mnie to zdziwiło bo klinika właśnie słynie z ratowania takich maleństw a lekarz powinien dawać jakąkolwiek nadzieję.Istna żenada, przepłakałam cała noc.Dziś córka ma prawie 9 miesięcy, waży 8kg rozwija się bardzo dobrze
czyli trzeba wierzyc w cuda gratuluje a wlasnie takie dobijanie jest straszne bo kobieta uslyszy cos strasznego lub chamskiego i placze a zaraz jej powiedza zeby nie plakala bo to szkodzi a ty czlowieku badz madry jak zaraz eksplodujesz od nadmiaru emocji niekoniecznie pozytywnych
i tak jeszcze nawiasem ja nie mowie ze sa tylko zli lekarze bo sa tez wspaniali ludzie nie wiem czy poprostu z harakteru czy dlatego ze sa dobrze przeszkoleni rozmawiac z pacjenami tez trzeba umiec ale tacy naprawde sa Ja osobiscie nie umialabym przekazac informacji np ze operacja sie nie udala komus kto czeka z nadzieja na cud

misiunia85 napisał(a):

Odnosnie znieczulicy lekarzy...Ja nigdy nie zapomne 26 czerwca 2012 kiedy wyladowałam w klinice w Bytomiu. Byłam w 30 tc i trzeba było natychmiast ja zakończyć(zatrucie ciążowe) dziecko było bardzo małe 800g..Na usg spytałam lekarza ze łzami w ocach jakie córka ma szanse..on spojrzał przeszywajacym wzrokiem westchnął od niechcenia i mówi "wie pani nie liczyłbym na cud" Bardzo mnie to zdziwiło bo klinika właśnie słynie z ratowania takich maleństw a lekarz powinien dawać jakąkolwiek nadzieję.Istna żenada, przepłakałam cała noc.Dziś córka ma prawie 9 miesięcy, waży 8kg rozwija się bardzo dobrze

No nie wiem, lekarz nie powinien chyba dawać złudnych nadziei tylko mówić, jak jest. 800g tod la maluszka abrdzo amło i nawet jak dziecko przeżyje, to moze mieć problemy zdrowotne - pewnie dlatego lekarz powiedział to, co powiedział.
:(  do szpitala trafiłam z krwawieniem, 2 dni przeleżałam biorąc zastrzyki, na 3ci dzień lekarz zalecił zrobienie usg, po badaniu stwierdził że " tym razem się nie uda"... wróciłam na salę, w nocy poroniłam, zawołałam pielęgniarkę skomentowała, ale się pani poplamiła, proszę pod prysznic..."    kilka godzin przeleżałam, przyszedł lekarz wołając mnie na badanie, położyłam się na "samolocie" zaczęło się badanie, łzy jak grochy, mówię że boli a ten chu***J za przeproszeniem do mnie z tekstem, przecież mój palec nie jest większy od tego czym zaszła pani w ciąże..... ;/      wyczyścili mnie po następnych kilku godzinach i wypuścili do domu.... do dziś dnia nie wiem jaka była przyczyna..... :(  

meggy25 napisał(a):

:(  do szpitala trafiłam z krwawieniem, 2 dni przeleżałam biorąc zastrzyki, na 3ci dzień lekarz zalecił zrobienie usg, po badaniu stwierdził że " tym razem się nie uda"... wróciłam na salę, w nocy poroniłam, zawołałam pielęgniarkę skomentowała, ale się pani poplamiła, proszę pod prysznic..."    kilka godzin przeleżałam, przyszedł lekarz wołając mnie na badanie, położyłam się na "samolocie" zaczęło się badanie, łzy jak grochy, mówię że boli a ten chu***J za przeproszeniem do mnie z tekstem, przecież mój palec nie jest większy od tego czym zaszła pani w ciąże..... ;/      wyczyścili mnie po następnych kilku godzinach i wypuścili do domu.... do dziś dnia nie wiem jaka była przyczyna..... :(  



Ja też poroniłam dziecko...obumarło w 6 tygodniu a chodziłam z nim do 9 tygodnia nie wiedząc że noszę w sobie martwe dziecko. Nigdy nie poznamy przyczyny takich poronień, to za wcześnie...Jako położna nie spotkałam się z wynikiem his-pat w którym wyraźnie była napisana przyczyna danego poronienia.

Dopiero teraz gdy zaszłam w kolejną ciąże okazało się że przyczyną poronienia była toksoplazmoza.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.