Temat: Jak przygotować się do karmienia piersią?

Dowiedziałam się, że należy przygować sutki do karienia piersią, żeby dziecku łatwiej było nauczyć się ssać. Jak to zrobić, macie jakies sprawdzone sposoby?

ja miałam płaskie brodawki, w pierwszej ciąży nie wolno mi było z nimi nic robic, bo nękały mnie skurcze, poza tym brodawki były tak tkliwe,ze nie mogłam ich dotknąć, podrażniała je nawet pizama... po porodzie córcie dano mi dopiero po dobie, mała była ospała(potem jeszcze zółtaczka i naświetlania), nie chciała chwytać mimo wyciągania (położna w szpitalu przyniosła mi strzykawke z odciętą końcówką, tłok przekłada sie na drugą strone i przy odciąganiu zasysa brodawke :)), miałam nakładki ochronne, bo mnie pogryzła, odciągałam laktatorem...pokarmu miałam co kot napłakał, męczyłam sie półtorej miesiąca, ilość pokarmu nie zwiększyła się....prawie depresji się nabawiłam, bo czułam się podłą matką, która nie potrafi wykarmić własnego dziecka, a do tego obciąża budżet domowy, bo jednak mleko sztuczne troche kosztuje... no ale brodawki mi się wyciągnęły i już płaskie nie były(zasługa laktatora)... teraz przy synu miałam strasznie pogryzione, na jednej mam jeszcze strupek, krew też leciała, w szpitalu syn ciągle wisiał na cyckach, w przeciwieństwie do córy, chciał ssać i zasysał...aczkolwiek na początku nie potrafił otworzyć na tyle szeroko buzi...w domu odwiedziła mnie połozna z doradcą laktacyjnym, pokazano mi jeszcze raz jak mam mu dawać cycka, mały w końcu po 2 tygodniach zaczął ładnie łapać i otwierac szerzej buzie, dodatkowo mąż kupił laktator elektryczny (wczesniej miałam reczny)....pokarmu miałam odrobine wiecej niz za pierwszym razem, ale jego ilość mimo starań znowu nie przyrastała i nie przyrasta... więc syn dostaje dodatkowo mleko sztuczne... też się namęczyłam,zeby karmić tylko piersią, ale sie nie udało, nawet położna rozłożyła ręce...na początku też czułam sie fatalnie, ale mi przeszło, bo skoro próbowałam i nic to nie dało, to co moge zrobic? dziecka nie zagłodze...najważniejsze,zeby było zdrowe... nie wiem ile jeszcze czasu bedę miała te odrobine pokarmu, ale póki mam, to syn dostanie... 

swoją drogą mam nadzieje,ze kiedyś zmieni się w Polsce traktowanie matek karmiących mlekiem sztucznym jak jakichs gorszych i ich potępianie... niektóre kobiety naprawde wiele przechodzą, żeby móc karmić piersią, ale sie nie udaje... a są też i takie, które nie chcą i nie karmią, ale czy trzeba zaraz je potepiać? szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko... pewnie,ze pokarm matki jest najlepszy, ale skoro czasem sie nie udaje, to kobieta nie powinna czuć sie napiętnowana...

uff, ale sie rozpisałam ;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.