Temat: Jak się zmienia życie po pojawieniu się dziecka?

Tak się ostatnio zaczęłam zastanawiać, jak bardzo zmienia się życie, gdy pojawia się dziecko.
A refleksje stąd, że sama nigdy nie chciałam mieć dzieci. Myślałam, że z wiekiem mi się to zmieni, ale nie - nawet nie chcę jeszcze bardziej. Co gorsze, mój chłopak deklaruje, że w przyszłości chciałby. I że gdybyśmy teraz wpadli to by się nie zmartwił. Ja za to zmartwiłabym się bardzo.
Jakoś zupełnie sobie tego nie wyobrażam. Nie dość że boję się samej ciąży, to jeszcze kompletnie nie mam podejścia do dzieci. Czuję się przy nich nieswojo i zupełnie nie wiem, co mam robić. Do tego jestem beznadziejną "panią domu" - nie umiem posprzątać naraz całego mieszkania, biorę się tylko za najbardziej zasyfione pomieszczenia, bo naprawdę potrafię znaleźć sobie 150tys. lepszych rzeczy do roboty ;) Gotować też nie cierpię - jak jestem sama w domu żywię się gotowcami, jak z chłopakiem, to najczęściej gotuje on. Ja się czasem poświęcę i coś zrobię, ale cierpię przy tym strasznie :) No a przecież dziecka mrożonkami żywić nie będę...
Kolejna rzecz jest taka, że często mam ogromną potrzebę poprzebywania sama ze sobą. Chłopak to czasem gdzieś wyjdzie albo wyjedzie i już mam trochę czasu dla siebie. Ale dziecka w delegację raczej nie wyślę... I kompletnie nie mogę sobie wyobrazić tego, że nigdy nie jestem sama w domu, że muszę ciągle kogoś pilnować, że nie mam tych paru chwil dla siebie. Taki egoizm.
Generalnie wyobrażam sobie posiadanie dziecka jako wieczną służbę na rzecz tej istotki, nieustanną mękę, wieczne poświęcenia i zero odpoczynku i czasu dla samej siebie.
A więc chciałabym, żebyście mi powiedziały, jak to jest naprawdę. Czy ja się po prostu na matkę nie nadaję, czy też wcale to wszystko nie wygląda tak strasznie jak mi się wydaje? :)
Wiecie, lata lecą i już wcale tak bardzo dużo mi ich nie zostało, żeby decyzję podjąć (27 mam).
Chłopakowi już nieraz mówiłam, że ja siebie w roli matki nie widzę. Ale chyba myśli, że mi to z czasem przejdzie... On też nie chciałby jeszcze teraz, po prostu bardziej niż ja dopuszcza taką możliwość.

http://www.styl.pl/magazyn/w-swiecie-kobiet/news-a-gdzie-w-tym-wszystkim-jestem-ja,nId,620274

 

właśnie skończyłam czytać, polecam .

Pasek wagi

Korinna napisał(a):

Chłopakowi już nieraz mówiłam, że ja siebie w roli matki nie widzę. Ale chyba myśli, że mi to z czasem przejdzie... On też nie chciałby jeszcze teraz, po prostu bardziej niż ja dopuszcza taką możliwość.
Czyli oboje tak naprawdę jeszcze nie jesteście gotowi i pewni czy chcecie mieć czy nie;)
Biorąc tylko za przykład moje rówieśniczki ze studiów, to te, które zostały mamami, nie narzekają, choć nie chciałabym być na ich miejscu. 
Pasek wagi

MamaJowitki napisał(a):

a co do samej ciazy to czego konkretnie sie boisz?


Na pewno nie rozstępów i innych pierdół :)
Samego faktu, że coś dziwacznego i nowego dzieje się z twoim ciałem. No i porodu oczywiście...

Dariak - dzięki za artykuł, pokazuje, że jednak się da :)

A co do lubienia dzieci... kurczę, w sumie ja nie miałam okazji ich polubić lub znielubić. Nie mam dzieci dokoła. Mój chłopak ma małą siostrzenicę, ale to pierwsze w moim życiu dziecko, z którym spędziłam więcej niż 5 minut. Czuję się strasznie nieswojo przy niej, ale w sumie zbyt często do nich nie jeździmy. Może ja się po prostu muszę do dzieci przyzwyczaić? :)

MamaJowitki napisał(a):

Kingyo napisał(a):

Biorąc tylko za przykład moje rówieśniczki ze studiów, to te, które zostały mamami, nie narzekają, choć nie chciałabym być na ich miejscu. 
a czemu? nie czujesz sie gotowa czy w ogole nie chcesz?

Wydaje mi się, że studia + macierzyństwo jednocześnie to zbyt dużo. Te dziewczyny często opuszczają zajęcia, mają problemy z nadgonieniem materiału, chodzą jakieś takie zmęczone i zmarnowane. Przykładowo, nie wyrobią się z napisaniem pracy zaliczeniowej, ponieważ maleństwo gorączkowało. Bałabym się chyba zawalić studia, które i tak idą mi ostatnio bardzo opornie. :(
Pasek wagi
Myślę, że nie nadajesz się matkę, ale nie mam do Ciebie o to pretensji  Dziecko to rzeczywiście obowiązki, ale nie nazwałabym tego męką i wiecznym poświęceniem, choć bywa to męczące i czasami trzeba wiele dla dziecka poświęcić. Dziecko to też, a może przede wszystkim mnóstwo radości i wzruszeń. Ale jeśli Ty tego nie widzisz to nie decyduj się na dziecko, bo szkoda by go było... Życie się zmienia całkowicie, ale są rzeczy, z których nie trzeba rezygnować. Trzeba sobie po prostu ustalić priorytety. Jeżeli nie jesteś w stanie poświęcić części swojego życia dla tej małej istotki to nie ma sensu nawet myśleć o dziecku.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.