Temat: W oczekiwaniu na MaLeŃsTwO ***

Witajcie kobietki:)
A wiec w związku z tym iż,powstała grupa zamknięta o temacie "Przyszłe mamuśki" i nie kazdy moze w niej uczestniczyc postanowiłam założyć nowy wątek w którym możemy od początku zacząć rozmowe oczywiście na temat upragnionych dzidziusiów :))) Wiele osób równiez jest nie zadowolonych ze nie moze dalej śledzić losów przyszłych mamusiek a wiec ma możliwosc ponownie to robic na tym wątku i oczywiscie równiez proszę o kulturę.Równiez mamuśki z grupy zamkniętej są tu mile widziane i prosimy o każdą waszą cenną rade czy pomoc.
A wiec zapraszam wszystkie chętne przyszłe mamuśki,które planują dzidzię,juz ją noszą w brzuszku,czy poprostu te które juz tulą swoje maleństwa w ramionach :)))
Jeśli chodzi o mnie to w ciązy jeszcze nie jestem ale mam nadzieje ze to juz na dniach nastąpi, z czego ogromnie ogromnie się ciesze :)))
A wiec zapraszam kochane do dyskusji :)))
Taksara serdeczne gratulacje!! Zdróweczka dla Ciebie i Synka!!

A więc zacznę od początku, w czwartek ok 14-tej zaczęły się skurcze, takie od razu co 5 min, ale praktycznie bezbolesne, gotowałam obiad a one nie przechodziły ale i bólowo się nie nasilały. Mąż wrócił o 15-tej i mówię mu - idź kup 2 bułki co wezmę sobie na porodówkę, coś czułam w kościach że to będzie ten dzień. Tak więc mąż zjadł obiad, ja już nie bo mówią że przed porodem lepiej nie jeść ok 4-6 godz w razie cc. Tak więc mąż zjadł, a że z pracy wrócił wkurzony kazałam mu się zdrzemnąć a ja poszłam pod prysznic, dopakowałam się, obejrzałam serial i o 17-tej budzę go i robię mu kawę. Wypił kawę i o 17:50 wyjechaliśmy do szpitala, skurcze były co 3 min,ale ja wcale nie czułam bólu. Na porodówce niestety miała dyżur doktorka o która modliłam się pół ciąży aby jej nie było, ma bardzo złą opinię, bada mnie i mówi że rozwarcie od wtorku się nie powiększyło (4cm) i że jeśli się uśmiecham przy skurczach to to jeszcze potrwa. Podłączyli mnie pod ktg, skurcze co 2 min,o 19-tej poszliśmy z izby przyjęć na porodówkę. Męża kazali odesłać do domu bo to potrwa, a ja do niego - to przynieś mi chociaż wodę z samochodu i on poszedł po wodę. Po 15 min przyszła doktorka bada mówi że rozwarcie się powiększa, nadal byłam podłączona pod ktg - zapis ciągły, a ja leżąc przy skurczach nadal w uśmiechu, pytam się doktorki czy to będzie dziś czy po północy, ona że nie wie i tak sobie myślę że mąż mógł mi jeszcze przynieść książkę bo umrę z nudy leżąc kilka godzin pod ktg. A maż bieda stoi przy izbie przyjęć z wodą i czeka aż ktoś odbierze, miała iść położna ale cały czas coś pisała. o 19:30 doktorka patrzy na zapis ktg i mówi do położnej że chce zestaw do przebijania pęcherza, przebiła pęcherz i nagle dostałam takich skurczy, bolało jak cholera, pani doktor mówi że rozwarcie pełne - rodzimy. A ja że mąż miał być ze mną i pewnie czeka na izbie z wodą, położna poleciała po niego, wszedł do pokoju o 19:41, a doktorka krzyczy że przy następnym skurczy przemy bo Małemu zanika tętno. Przyszedł skurcz i ja zaczęłam przeć, czułam jak Mały naciska ale nie może przejść, następny skurcz doktorka z mężem dociskają mi nogi do klatki i nadal nic, przy trzecim pani doktor krzyczy nie ma tętna i teraz rodzimy na raz, ona naciskała brzuch od góry, mąż trzymał nogi, ja parłam ile sił i wyszła główka, niestety owinięta pępowiną, na to decyzja doktorki - przyj bez skurczu on musi wyjść no i udało się. O 19:50 Mały był na świecie, od razu rozdarł się wniebogłosy, przyprawiając tatę o łzy w oczach. Niestety nie położono mi go na brzuszek, od razy wziął go pediatra, bo ponoć był wiotki i płytki oddech, za to tez ma ujęte punkty 9 dostał 8pkt). Po 3 min i pełnym odśluzowaniu już wszystko było w porządku. tak więc ból czułam tylko przy partych, a reszta to pikuś, dopiero przy szyciu miauczałam z bólu, coś strasznego. Doktora szyła mnie ponad pół godz, w środku mam chyba z 10 szwów a na zewnątrz miałam 6- wczoraj przy wypisie mi już je zdjęli. Ilość szwów to wynik szybkiej akcji porodowej i tego że Mały nie miał czasu na obroty w kanale rodnym. Nikt się nie spodziewał że to pójdzie tak migem, nawet doktorka, a na pewno nie ja. W zeszłym roku przy wywoływaniu porodu poziom bólu zwykłych skurczów był porównywalny do tych teraz partych, tak więc oksytocyna przekonałam się na własnej skórze naprawdę daje bolesne skurcze, naturalne są o wiele słabsze.
Po 2 godz po porodzie ( ciągłego gadani przez telefon) przeniesiono mnie na salę, niestety wszystkie pokoje rodzinne były zajęte, tak więc zostałam sama z Małym, mąż pojechał do domu. Grześ przez pierwsze 20 godz spał, próbowałyśmy z położną dostawiać go do cyca o on jedynie mlasnął 3 razy i koniec. Za to po tych 20 godz jak się przyssał to oderwać go nie szło. Pierwsza noc nie przespałam bo emocję, patrzyłam na niego non stop, i choć próbowałam nie usnęłam, a jeszcze na sali ze mną była noworodek dziewuszka która wnet non stop popłakiwała. Już w pierwszej dobie życia Grzesiu miał zrobiona morfologie - bo jesteśmy z mężem konfliktowi, a i bilirubinę bo nie podobał się pani pediatrze, lekko zażółcony, ale wynik wyszedł dobry. w 2 dobie nie badano. A nocka nie przespana bo Mały non stop chciał być przy cycu i co przysnął, próbowałam go położyć do wózeczka to on w ryk. W 3 nockę już było ze spaniem i karmieniem lepiej, budził sie co 1,5 - 2 godz to i ja trochę pospałam. W niedzielę mieliśmy wyjść do domu, ale doktorka zleciła najpierw badania, bilirubina wyszła za wysoka i decyzja - naświetlanie, a więc nici z wypisu, Grzesiu pod lampami, przynosili mi go co 3 godz na godzinkę do nakarmienia i tak 4 tury w niedziele i w poniedziałek. te dwa dni odespałam, wypoczęłam. No i wczoraj wyniki bilirubiny dobry i wypisali nas do domu. Przy badaniu do wypisu ściągnięto już mi szwy i w końcu idzie jakoś się poruszać, ale ból jest nadal. Czucie przy siusiu odzyskuję dopiero teraz tak samo z wypróżnieniem, ale z dnia na dzień jest coraz lepiej. Cały czas łykam paracetamol bo bez tego nie dałoby się wytrzymać, szwy ciągną strasznie. Siadam tylko na kółeczku dla dzieci, bo normalnie nie ma mowy abym siadła. Maż wczoraj się mnie pytał czy chcę jeszcze jedno dziecko, a ja że rodzić mogę, ale bez takiego rozerwania i nacięcia, ból porodu już zapomniałam, a za to mam Małego śpioszka przy sobie.
A oto on

Kurcze, jak czytam takie historyjki to się strasznie wzruszam... śliczny synek!
Pasek wagi
taksara ale się naczytałam. Ale jak pomyslę, że to przedemną to mam niezłego stracha... A synka masz slicznego:)
Pasek wagi

taksara gratuluję ci z całego serducha , zdrówka wam życzę , synus cudeńko !!!!!!!!

Pasek wagi

> państwowi lekarze to łapówkarze! czekają aż dasz
> im w łape!

A ja się nie zgadzam z taką generalizacją. Wczoraj poszłam na NFZ bo się przestraszyłam , zostałam przyjęta w 10 minut, zbadana i wszystko ok, spokojnie mi wszystko wyjaśniono. Już nie raz trafiłam na bdb lekarzy, którzy nawet nie pomyśleli o kasie, zlecili konieczne badania bez gadania itp., oczywiście zdarzają się też i inni, ale nie można uogólniać.

Taksara - gratuluję, śliczny Grzesiu, aż zazdroszczę, my jeszcze trochę poczekamy :)
Taksara gratulacje
Hmmm fajny ten wózek :) Musimy się sami w końcu na coś zdecydować. Problem w tym, że za dużo nam się podoba ;)
taksara! GRATULACJE!!! szczerze Ci gratuluje!
A ja chora na maxa... za 12 dni poród "niby" a ja chora...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.