21 kwietnia 2009, 15:04
witam wszystkie mamusiowe vitalijki, postanowiłam otworzyć ten temat abysmy mogły się wspierać w trudach macierzyństwa i służyć radą.
Mam na imie Kasia, jestem mamą 7 miesięcznej Jowitki.
Obecnie kończe studia na dwóch kierunkach. bronie się w czerwcu i lipcu :D
zapraszam wszystkich chetnych
- Dołączył: 2009-02-27
- Miasto: Wyspy Szczęścia
- Liczba postów: 5433
9 czerwca 2010, 22:11
o slodki jyzasie ale sie zaslodzilam blEEEE nie tkne nic slodkiego do...nastepnego @:P:P:P
az mi niedobrze,durna joanna
- Dołączył: 2008-03-20
- Miasto: Olsztyn
- Liczba postów: 7287
9 czerwca 2010, 22:30
A ja jeszcze nie mam @ a też mam fazę na słodkie i pożarłam pół opakowania ptasiego, no dobra więcej niż pół ;/. Jestem beznadziejny przypadek. Jeszcze jak zobaczyłam plecy po prysznicu to się załamałam, jakieś różowe plamy mi wychodzą jak zdarta skóra wyglądają. Jeszcze gadoawty mnie dobił mówiąc, że mogą być blizny . Nie nooooo
- Dołączył: 2009-10-23
- Miasto: tam gdzie szczescie istnieje
- Liczba postów: 1733
9 czerwca 2010, 22:35
Mam nadzieje, ze u Tulipka wszystko OK. Ladna pogoda u Was, wiec moze spedza w ogrodku.
Wiecie co??????/ Milo by bylo z wami i pociechami spotkac sie :)
Edytowany przez aleksandra77s 9 czerwca 2010, 23:12
- Dołączył: 2009-10-23
- Miasto: tam gdzie szczescie istnieje
- Liczba postów: 1733
9 czerwca 2010, 22:36
Ja staram sie nie objadac slodyczami, ale coz..... pokusa silniejsza. Zjadlam miseczke lodow, mniam
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Lolin
- Liczba postów: 14781
9 czerwca 2010, 22:41
Jestem, przepraszam za milczenie, nawet nie zajarzyłam że tyle mnie nie było.
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Lolin
- Liczba postów: 14781
9 czerwca 2010, 22:57
Czuję się jak kupa g... Chyba gardło trochę odpuszcza, ale trudno powiedzieć, bo mnie ciągnie taki suchy kaszel i odrapuje gardło na nowo. Takie mam łaskoczące non stop piórko w gardle, nie wiem czy rozumiecie... W dzień jako tako, ale jak próbuję usnąć wiezorem to jest koszmar, kręcę się nawet do 1. Na dodatek zaczął się mój sezon alergiczny, nos jak bania, zatoki, głowa bolą, a żadnych leków nie wolno.
Wczoraj znowu się poryczałam, ale tym razem to już małżowi się oberwało. Niby nic nie zrobił, ale jak zliczyć te jego "nice" to aż mnie trzęsie. Kurcze niedzielę zdychałam w łóżku, a od pon na nogach bo T do pracy. Jak przychodzi to ja czekam na zdanie "połóż się kochanie jesteś w ciąży chora" a słyszę "robisz sobie herbatę, to może byś posiedziała z Julkiem wiesz ile mam pracy na dworze? - dla ciebie to robię przecież" Jak już leżę, to z każdą duperelą przyłazi, bo nie wie nawet gdzie czyste ręczniki mamy w domu. Na dodatek sam kaszle i łaskę mi robi że syrop pije, ja pilnuję jego zdrowia, bo jak sugerowałam wizytę u lekarza z nami to ani Boże mój, to bez sensu nic mu nie jest, a leki i lekarze na nic nie pomagają. A wczoraj na moje żale stwierdził, ze on sam jest chory i też się źle czuje...
Dziś jak się wyżyłam to psychicznie już lepiej, ale kurczę nawet na dworze do południa nie możemy posiedzieć, o 10.30 jest już tak gorąco, że julek chce do domu, o sobie nie wspomnę... Ale to pal sześć, jest parasol i basenik. Tylko komary jedzą nas żywcem o każdej porze dnia i nocy, w słońcu i cieniu. Po 18 nie da się wyjść z domu bo już czarno się robi. Zaczęłam rozglądać za jakąś firmą odkomarzającą ogrody...
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Lolin
- Liczba postów: 14781
9 czerwca 2010, 22:59
Zapraszam do siebie, póki co do domu, od września może komary nas wpuszczą na podwórko :)
- Dołączył: 2009-10-23
- Miasto: tam gdzie szczescie istnieje
- Liczba postów: 1733
9 czerwca 2010, 23:31
Dobranoc kochane
ja juz usypam .....