21 kwietnia 2009, 15:04
witam wszystkie mamusiowe vitalijki, postanowiłam otworzyć ten temat abysmy mogły się wspierać w trudach macierzyństwa i służyć radą.
Mam na imie Kasia, jestem mamą 7 miesięcznej Jowitki.
Obecnie kończe studia na dwóch kierunkach. bronie się w czerwcu i lipcu :D
zapraszam wszystkich chetnych
- Dołączył: 2009-02-27
- Miasto: Wyspy Szczęścia
- Liczba postów: 5433
17 maja 2010, 16:33
Kasku moze kielicha strzel na noc:P
kurcze ja mam ochote na rozowe buty:P takie szpileczki,tylko nie mialabym do czego nosic a szastac kasa na prawo i lewno nie mozna:( czasami chcialabym miec cos tak wiecie zeby bylo a nuz sie przyda:P
- Dołączył: 2008-03-20
- Miasto: Olsztyn
- Liczba postów: 7287
17 maja 2010, 17:29
Właśnie tak myślałam o secie z pieprzem ;)
Masz jakieś foto buciorków? Ja ostatnio widziałam dziewczę w takich oczojebnych różowych balerinach i fajnie to wyglądało, bo ciuszki raczej w spokojnych kolorkach. Tylko nie wiem czy sama odważyłabym sie takie założyć
- Dołączył: 2009-02-27
- Miasto: Wyspy Szczęścia
- Liczba postów: 5433
17 maja 2010, 17:47
no ja zauwazylam ze zaczelam sie troche odwazniej ubierac tzn eksperymentowac z kolorami,bo jak zobaczylam u siebie w szafie 5bluzek czarnych,szarych to stwierdzilam ze czas na kolor
- Dołączył: 2008-03-20
- Miasto: Olsztyn
- Liczba postów: 7287
17 maja 2010, 18:52
Właśnie takie baleriny widziałam tylko bez "łopcasa". Kolor super.
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Lolin
- Liczba postów: 14781
17 maja 2010, 20:59
Hej, co do skarpet to ja nigdy nie zakładam. Od chłodnych stópek się na pewno nie choruje, no chyba że w pokoju jest poniżej 18 stopni, a wątpię. Ja mam problem żeby utrzymać temperaturę nie wyższą niż 20 stopni. Julek bywa że się odkopie i śpi pół nocy odkryty i nie choruje, bo choruje się od wirusków, które na wychłodzony organizm mocniej działają. A takie lekkie przechłodzenie to tylko hartuje.
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Lolin
- Liczba postów: 14781
17 maja 2010, 21:02
Ja miałam taki czas w liceum, że tylko czarne, granatowe i ciemnozielone. Potem odbiło mi w drugą stronę i teraz mam szafę jak papuga. Dlatego zaczynam się ograniczać do pasujących do mnie kolorów - nasyconych róży, fioletów, szarości, ciemnego niebieskiego i takie tam, nasycone kolory.
A dodatki to dosyć tchórzliwie beżowe, czarne, brązowe - zawsze mi szkoda kasy na kolorowe, bo wiadomo że to się kilka razy raptem założy, a ponadto bardzo się rzucają w oczy i trudno w nich długo chodzić.
18 maja 2010, 01:18
Chociaż późna pora piszę żeby się przywitać,
Jakoś mi czasu brakuje, żeby sie wgryźć w temat i ciągle odkładam pisanie tu, ale postanowiłam od dziś, przeczytałam tylko ostanią stronę więc słabo jestem zorientowana co u Was, ale nadrobię. miłego dnia życzę babeczki!!!!